Tadeusz Mazowiecki: sztuka stąpania po cienkim lodzie

Tadeusz Mazowiecki: sztuka stąpania po cienkim lodzie

Istniały rachunki krzywd! Ale nie było nastroju, żeby żądać rewanżu


Prof. Andrzej Friszke – historyk, członek korespondent Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności, autor wielu publikacji na temat opozycji w PRL


Pięknieje nam Tadeusz Mazowiecki. Z każdym rokiem patyna na jego postaci jest coraz szlachetniejsza.
– Wspomnienie o nim pokazuje nam inny wymiar polityki, zachowania na scenie publicznej. Trochę tęsknimy za czymś szlachetniejszym.

Co go ukształtowało?
– Środowisko polskiej inteligencji, w tym założycieli „Więzi”, z którymi Mazowiecki współpracował jeszcze przed 1956 r. Znałem ich. To byli ludzie reprezentujący polską inteligencję, z korzeniami przedwojennymi, często z elementem doświadczeń wojennych. To ich ukształtowało – II wojna światowa, pamięć o niej. To, że Polska może przestać istnieć. Że mogą być tak straszne zbrodnie. Że wartością ogromną, również w polityce, jest nie grać ryzykownie i za ostro. Trzeba grać, ale nie tak, żeby spowodować groźbę eksplozji, jakiejś hekatomby, zniszczenia tego, co już mamy. Nie ryzykujmy wszystkim. Cały też czas w myśleniu o polityce była obecna perspektywa tego, czego chcemy, do czego dążymy. A z drugiej strony – kosztów. Realnej oceny. W gruncie rzeczy w tym środowisku chodziło o poszerzenie granic wolności i szukania tych granic, na ile sytuacja kraju to umożliwia.

Żeby nie zaryzykować katastrofy

Trwanie na swoich pozycjach… Mazowiecki przecież nie miał gwarancji, że dojdzie do roku 1989, do przełomu.
– Taka była perspektywa ludzi opozycji. Że nie zbudujemy łatwo Polski, jakiej chcemy, bo geopolityka nie pozwala. Staramy się jednak popularyzować nasze wyobrażenie polityki i Polski i przekonywać do niego, a sukcesem jest to, że coraz więcej ludzi też tak uważa. Że mamy projekt demokratycznej Polski i chcemy go przybliżać. A czy on może być zrealizowany w perspektywie naszego życia? Tylko wielcy optymiści tak uważali, bo Związek Radziecki wydawał się niewzruszony. To była więc polityka raczej rozumiana tak jak w XIX w. – upominamy się o niepodległość, podejmujemy jakieś działania i one kończą się porażką. Tylko że w naszym wypadku nie kończyły się taką porażką, takimi stratami, bo nie było powstań. Istniało natomiast poczucie, że po każdym dużym kryzysie jest o krok lepiej. Po 1956 r. było dużo lepiej niż przed. Za Gierka było lepiej niż za Gomułki. Większa była przestrzeń wolności, możliwość budowania instytucji opozycji, powstał nieocenzurowany obieg prasy… W ten sposób ukształtowano mnóstwo ludzi – że walczymy o wolność, o podmiotowość ludzi w Polsce i ostatecznie samej Polski. Że im więcej jest tej wolności w ludziach, tym i w Polsce. Stwarza to pewien nastrój, klimat. I jest perspektywa – Polski jako kraju demokratycznego, pogodzonego z sąsiadami, który chce być częścią Europy.

Charakterystyczne było to, co Mazowiecki pisał w pierwszym numerze odrodzonego „Tygodnika Solidarność”, w tekście „Wierność”. Że tworzymy podwaliny pod demokratyczną, wolną Polskę, że budujemy. To był jego nastrój z roku 1989. Uzupełnieniem był artykuł „Spiesz się powoli” z „Gazety Wyborczej”. Zalecający ostrożność.
– Ostrożność, żeby nie zaryzykować katastrofy. Bo możliwość katastrofy cały czas była realna. Żeby nie sięgać w odległe czasy, w roku 1981 było poczucie, że może nastąpić sowiecka interwencja. Gramy więc tak, żeby nie sprowokować. Doświadczeniem są Węgry z 1956 r., Czechosłowacja z roku 1968. W roku 1989 inaczej to wszystko wyglądało, ale też było poczucie, że nie należy sprowokować kontrakcji partii, wojska, MSW. Mazowiecki z tym się liczył. Że oni mogą w pewnym momencie zrobić coś nieobliczalnego.

Mieliby sojuszników na wschodzie.
– On wiedział, że mają tam sojuszników. I chodzi nie o Gorbaczowa, ale o jego wrogów z aparatu KPZR i służb mundurowych. To tworzyło pewną sytuację. Mazowiecki w Polsce i Gorbaczow tam mieli poczucie, że potrzebują stabilizacji. To też określało politykę Polski wobec Moskwy – żeby jej nie prowokować.

Nie wszyscy w Polsce to rozumieli.
– Mazowiecki był krytykowany za to, że nie chce, nie popiera, a nawet przeciwstawia się różnym eksplozjom radości – że dokopiemy, że Lenina obsmarujemy, rozwalimy pomnik Dzierżyńskiego! Takie rzeczy Mazowieckiemu się nie podobały. On chyba nawet nie rozumiał tej potrzeby emocji, która była wśród ludzi. Bał się takiej polityki, w której emocje napędzają zachowanie.

Miał trudną sytuację. Z jednej strony, nacisk ludzi z Solidarności, żeby rozliczać. Z drugiej – aparat władzy, ludzi, którym obiecał wspólne państwo.
– Historia jest prosta, choć potem zakłamana. Solidarność od roku 1980 walczyła, i są liczne deklaracje na ten temat, żeby Polska była państwem wspólnym dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla jednej partii – PZPR. To samo było w roku 1989. To było dążenie do tego, żeby znieść monopol! Po kilku latach, niewielu, przez bardzo ostry nurt antykomunistyczny zostało to zastąpione rozumowaniem, że należało zniszczyć PZPR, by ustanowić monopol opozycji. Ale Mazowieckiemu nigdy o nic takiego nie chodziło – żeby monopol PZPR został zastąpiony monopolem opozycji! Chodziło o to, żeby stworzyć system, w którym każdy obywatel ma prawo do samorealizacji, również politycznej.

W tekście „Wierność” pisał o Okrągłym Stole, że to nie jest prezent władzy dla ludu. Ale i apelował, żeby docenić drugą stronę, bo musiała dokonać przewartościowania, przezwyciężyć opór twardogłowych.
– W tym czasie tak rozumował Mazowiecki i właściwie cały nasz obóz. A przynajmniej jego kierownictwo. Że partia, PZPR, przekroczyła Rubikon, odeszła od koncepcji obrony monopolu swojej władzy. I zaczyna się cywilizowany spór, gra polityczna, nie jesteśmy już na etapie totalizmu.

Dlatego – jak pisał – musimy nauczyć się żyć w pluralizmie.
– Nauczyć się kłócić demokratycznie, przekonywać, zawierać kompromisy, ustalać, co nas dzieli i co nas łączy. Żeby budować Polskę.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 3/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Wydanie: 03/2024, 2024

Kategorie: Rozmowa Walenciaka, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy