Ja jestem stałocieplna

Ja jestem stałocieplna

Fragmenty obszernego wywiadu, który w całości można przeczytać w nr. 4/2023 „Zdania” – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl

PAWEŁ SĘKOWSKI: (…) A co pani myślała o Solidarności w latach 1980-1981?
EWA ŁĘTOWSKA
: – Szczerze? Nie podobała mi się retoryka Solidarności.

SĘKOWSKI: Czy chodzi o to, że była zbyt „kościelna”, czy że za bardzo roszczeniowa?
ŁĘTOWSKA: – Nie o to chodziło. Dla mnie to była taka, za przeproszeniem, „gęba rusznica”. Dużo gadania, mało treści. To był dla mnie problem.

SĘKOWSKI: Rozumiem, że Lech Wałęsa pani nie przekonywał?
ŁĘTOWSKA:
– Może tak naprawdę o to chodzi. Ja byłam zawsze dosyć wyczulona na język, na sposób przekazu. I mnie ten brak ogłady językowej Wałęsy bardzo raził.

JAN ORDYŃSKI: Ale byli tam przecież również tacy ludzie jak Adam Michnik czy Karol Modzelewski.
ŁĘTOWSKA:
– To zupełnie co innego, oczywiście. Ja z Modzelewskim miałam później bardzo dobry kontakt. Tylko że w 1981 r. go nie znałam.

SĘKOWSKI: A jak pani odebrała wprowadzenie stanu wojennego?
ŁĘTOWSKA
: – Ponuro.

SĘKOWSKI: Czy myślała pani profesor wtedy, że nie ma innej opcji, że to jest jakaś racja stanu, zło konieczne, wobec anarchii w życiu wewnętrznym i groźby interwencji radzieckiej? Czy wręcz przeciwnie: że jest to rozpaczliwa „obrona przez atak” przed Solidarnością i kurczowe trzymanie się władzy?
ŁĘTOWSKA
: – Miałam strasznie mało informacji. A ja mam zawsze tak, że jak mam za mało informacji, to nie wiem, po prostu nic nie sądzę. Dalej trwam na tym stanowisku, choćby mnie liczni znajomi zachęcali do poparcia jakiejś sprawy.

SĘKOWSKI: Rozumiem, że jest pani profesor odporna na myślenie stadne: „nasi” – „nie nasi”. Nie chce pani uzależniać od tego czynnika swojej opinii w różnych sprawach.
ŁĘTOWSKA:
– I teraz pan sobie odpowiedział na pytanie, które pan mi wcześniej zadał. Natomiast oczywiście stan wojenny to było bardzo opresyjne doświadczenie, okropne. Człowiek siedział, nie było zajęć.

SĘKOWSKI: Skoro pani nie zajęła stanowiska wobec stanu wojennego, to oznacza, że pani nie była ani tych, ani tamtych…
ŁĘTOWSKA:
– Powiedział pan coś, z czym wiąże się pewna sytuacja z przeszłości. Kiedyś było to nawet zabawne. Dwóch profesorów: Andrzej Stelmachowski i Zygmunt Ziembiński, siedzi, patrzy na mnie i w pewnym momencie Ziembiński mówi: „Aleś ty, Ewuniu, to tak ani to z pierza, ani z mięsa”. Trochę się tym zmartwiłam, bo pomyślałam, że chyba coś jest ze mną niedobrze. To był ten podtekst, który wyczuwam też w pańskich pytaniach. Ale później pomyślałam sobie, że to jest nie całkiem tak. Ja jestem stałocieplna. To znaczy, że niezbyt na mnie wpływa otoczenie, a i niespecjalnie się garnę do stada. (…)

DOMINIKA RAFALSKA: W 1987 r. zostaje pani rzecznikiem praw obywatelskich. Buduje pani profesor ten urząd od zera. Wciąż jeszcze mamy PRL. Jaka była pani motywacja do objęcia tej funkcji?
ŁĘTOWSKA: – Mnie zawsze napędzało działanie w tym kierunku, żeby u nas też było porządnie. Żeby prawo funkcjonowało tak jak na zachodzie Europy (no wiem, że to założenie idealizujące). Żeby to wszystko, o czym mówimy teoretycznie, było traktowane na serio. W gruncie rzeczy, jak mnie pytacie o te moje motywacje, ja miałam cały czas takie uczucie, że to wszystko w PRL jest takie nie na serio. Wszystko to jest czcza gadanina. I to mi przeszkadzało.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 3/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Wydanie: 03/2024, 2024

Kategorie: Kraj, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy