Tag "rolnicy"

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

Oszukał rolników, doradza Nawrockiemu

A to się rolnicy ucieszyli. Najbardziej ci oszukani przez Tomasza Obszańskiego, nowego doradcę prezydenta Nawrockiego ds. rolnictwa. Paradoks? Po części. Bo rolnicy, którzy mimo pozwów sądowych nie dostali od niego pieniędzy, liczą, że skoro Obszański dotąd nie zapłacił za dostarczone jego firmie owoce, warzywa i rośliny strączkowe, to może zapłaci z pensji u Nawrockiego. Od sierpnia dostaje tam przecież 15 tys. zł. Na spłatę oszukanych rolników Obszański kasy nie ma, ale na wypasionego land rovera za 900 tys. zł jakoś te grosiki zebrał. Okradzeni rolnicy próbowali się dostać do Nawrockiego, ale to dla nich za wysokie progi. Swoją drogą potwierdza się, że ten prezydent wykazuje silny pociąg do ludzi mających kłopoty z prawem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Polska wieś ugina się pod ciężarem problemów

Bez państwowego banku rolnego nic się nie zmieni

11 października br. w sieci pojawił się film, na którym widać ludzi ładujących ziemniaki: do worków, wózków, samochodów, a nawet przyczep ciągnikowych. Działo się to we wsi Dąbrowica na Podkarpaciu i było efektem informacji, która pojawiła się na portalu Pepper.pl, o tym, że rolnik, nie mogąc sprzedać ponad 150 ton ziemniaków, gotów jest oddać je chętnym za darmo.

Okazało się jednak, że o żadnym rozdawnictwie nie mogło być mowy. Do redakcji rzeszowskich „Nowin” zgłosił się Piotr Gryta, współwłaściciel przedsiębiorstwa zajmującego się przetwórstwem gorzelniczym. Zaprzeczył, by ziemniaki miały być rozdawane. Twierdził, że został okradziony. Swoje straty oszacował na 60 tys. zł. „Mam nadzieję, że ci, którzy tam byli, zgłoszą się do mnie, wyjaśnią sytuację i sprawę załatwimy polubownie. Jeśli nie, to sprawa może trafić do prokuratury”, mówił dziennikarzom.

Był to kulminacyjny moment akcji, którą w mediach ochrzczono samozbiorami. Polega ona na tym, że chętni mogą się zaopatrzyć w owoce i warzywa bezpośrednio u rolników, pod warunkiem że sami zbiorą z pól i sadów potrzebne im produkty, płacąc za nie o wiele niższą cenę niż w sklepach czy supermarketach.

Samozbiory to nic nowego. Niektórzy rolnicy od dawna oferowali chętnym możliwość takiego zakupu borówek, malin, truskawek, kapusty czy właśnie ziemniaków.

3 października br. Andrzej Urbanek, sadownik z Korczyny w województwie podkarpackim, opublikował w mediach społecznościowych film, na którym porównał cenę małych jabłek przemysłowych w markecie – 5,99 zł/kg – z dużymi, deserowymi jabłkami w jego sadzie po 4 zł/kg. Materiał zyskał ogromną popularność, a jego sklep internetowy został zalany zamówieniami. Przy 1600. zamówieniu zablokowały się serwery.

Podobną sławę zyskał rolnik spod Trzebnicy w województwie dolnośląskim. Został oszukany przez nieuczciwego kontrahenta, który nie odebrał 11 ton zamówionych śliwek. Mogło to go kosztować 36 tys. zł.

Na szczęście na pomoc ruszyli ludzie i szybko wykupili owoce.

Ta forma sprzedaży zyskała w ostatnich tygodniach – dzięki internetowi – sporą popularność. W Mogielnicy w województwie mazowieckim gospodarstwo ogrodnicze oferuje jabłka w cenie 2 zł/kg. Podobną ofertę ma sad w Pietrzykowicach pod Wrocławiem. Pod Krakowem i w okolicach Oświęcimia można z kolei zbierać jagody kamczackie w cenie 15-20 zł/kg. Szczegóły tego ogłoszenia – i dziesiątki innych – znajdziemy na portalu Myzbieramy.pl.

Samozbiory stały się w tym roku rozwiązaniem korzystnym dla obu stron – rolnicy ratują plony przed zmarnowaniem i otrzymują lepsze ceny niż w skupie, a konsumenci płacą za świeże, sezonowe owoce znacznie mniej niż w sklepach.

Na razie jest to margines handlu produktami rolnymi w Polsce, a były wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak nazwał samozbiory „aktem desperacji rolników”.

Za to wśród rolników dojrzewa myśl, że potrzebne są rozwiązania systemowe, które zapewnią im stabilny dochód. Zwłaszcza że pośrednicy, którzy kupują od nich produkty, powołują się teraz na przykłady samozbiorów i żądają obniżenia cen!

I tak źle, i tak niedobrze

W Polsce jest tak: jeśli panuje susza, to natychmiast pojawia się hasło „Dawaj dopłaty!”. Jeśli zdarzy się powódź czy podtopienie, gradobicie, pryszczyca, afrykański pomór świń, ptasia grypa lub przymrozki – „Dawaj dopłaty!”. Inaczej zablokujemy traktorami drogi krajowe, zorganizujemy w Warszawie demonstracje i wylejemy gnojowicę przed urzędami. Rolnicy wściekają się, widząc ceny ziemniaków, marchwi, cebuli, jabłek, śliwek i gruszek w supermarketach i porównują je z cenami w skupach. Niedawno Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej przekonywał, że „większość sieci handlowych, w tym również polskie, próbuje wymusić na swoich dostawcach sprzedaż jabłek po skandalicznie niskich cenach – nawet poniżej 1 zł/kg. Podczas gdy średnia cena na półkach to 5-6 zł/kg”.

Według wstępnych szacunków GUS w tym roku produkcja ziemniaków wzrosła o 15% i przekroczyła 6,8 mln ton. W konsekwencji ich cena hurtowa na giełdzie w Broniszach waha się dziś od 60 gr/kg do 80 gr/kg i jest o ok. 40% niższa niż w roku ubiegłym! Przy czym nie ma ona prawie żadnego wpływu na cenę detaliczną w sklepach czy supermarketach.

Ostatnio w jednym z wywiadów minister rolnictwa Stefan Krajewski ogłosił, że mamy do czynienia z klęską urodzaju, wyjaśniając: „Bardzo często to pośrednicy czerpią zyski kosztem producentów”. Posunął się nawet do supozycji, że mogło dojść „do zmowy cenowej na rynkach rolnych” – są bowiem takie sygnały – i dodał, że skierował w tej sprawie pismo do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, aby ten sprawdził, czy do zmów nie dochodzi.

W ocenie Wielkopolskiej Izby Rolniczej ceny skupu zbóż spadły dziś do poziomu notowanego prawie 20 lat temu. W tym samym czasie koszty nawozów, paliwa czy środków ochrony roślin wzrosły wielokrotnie. Na skutek tego wielu rolników w regionie znalazło się na granicy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

CPK. Codziennie Polityczne Kłamstwa

Niedoszacowane odszkodowania i dorobek życia zalany betonem. Tym jest dziś CPK dla rolników

„CPK jako wizja zostało teraz urealnione i dostosowane do realnych potrzeb. Samo to uczyni życie wielu ludzi znacznie prostszym. Nie będzie to się odbywać na krzywdzie ludzkiej. Rozumiem rozgoryczenie wielu osób, ale realizujemy tę inwestycję w nowej formie”, mówił Marcin Kierwiński na łamach „Faktu”. Ten sam polityk podczas kampanii wyborczej w 2023 r. twierdził na antenie Polskiego Radia 24: „Realizacja Centralnego Portu Komunikacyjnego musi być wstrzymana”.

Centrum Politycznego Kuglarstwa

„Urealniona” inwestycja wiąże się z wielkimi kosztami. Nie chodzi jednak o miliardy złotych, które Polska wyda na gigantyczne lotnisko, drogi i sieć kolejową. W grę wchodzi dorobek życia nawet kilku pokoleń rolników. Mowa o wysiedleniach z terenów, gdzie mają powstawać kolejne elementy CPK. W gminach, w których ma się znajdować płyta lotniska, jest wiele gospodarstw rolnych, niekiedy sporych, wielopokoleniowych, z najlepszymi gruntami, których próżno szukać gdzie indziej. Niestety, kwestie wysokości odszkodowań na razie nie zostały przez polityków urealnione.

– Było tu referendum w gminie Baranów, gdzie politycy mówili, że będą słuchać suwerena, ludzi. 84% osób było przeciwnych budowaniu tego lotniska – komentuje Tadeusz Szymańczak ze Skrzelewa w gminie Teresin.

Dla rolników z Mazowsza to koszmar, przez który mogą bezpowrotnie stracić dorobek życia. Dla wielu rodzin mieszkających w gminach Baranów, Teresin i Wiskitki rolnictwo jest jedynym źródłem utrzymania. Nową formą, którą zachwalał Marcin Kierwiński, jest więc jedynie to, że projektem zajmuje się Koalicja Obywatelska, a nie Prawo i Sprawiedliwość. Rolnicy tak czy inaczej zostają na lodzie.

Walka i protesty trwały przez osiem lat. Jednak w styczniu 2025 r. klamka zapadła. Decyzja wojewody mazowieckiego przypieczętowała los kilkuset gospodarstw, które jeszcze zostały na placu boju. Większość rodzin nie wytrzymała presji oraz niepewności co do swoich losów. Wzięły, co dawało państwo, i się wyniosły. Ci, którzy zostali, nie wierzą zaś w nic, co oferuje im rząd. Tymczasem spółka CPK musi się śpieszyć. PiS obiecywało, że lotnisko ruszy w 2028 r. Obecnie mówi się o roku 2032. Będące dziś w opozycji PiS oskarża więc ekipę Tuska o opóźnianie „strategicznej dla Polski inwestycji”.

Według danych spółki CPK do tej pory kupiono 1188 ha gruntów, czyli ok. 45% powierzchni, jaką ma zajmować pierwszy etap lotniska. Spółka podkreśla, że rekordowy pod tym względem był listopad 2024 r., gdy podpisano protokoły uzgodnień i umowy notarialne dla 207 ha. Część osób wyniosła się, kiedy usłyszała, że rząd Donalda Tuska, który za rządów PiS uderzał w pomysł CPK i jeszcze w 2023 r. obiecywał, że zatrzyma ten projekt, postanowił jednak go zrealizować.

„Byliśmy fajni, jak były wybory. Z Kierwińskim, Maciejem Laskiem i Piotrem Zgorzelskim to ja jestem na ty. Hołownia mnie po plecach klepał. Mówiłem to PiS, powtarzam teraz: nie budujcie Polski na krzywdzie ludzkiej”, wytykał w styczniu br. w Wirtualnej Polsce Tadeusz Szymańczak, jeden z ostatnich mieszkańców z terenu inwestycji CPK, który przez lata walczył z politykami PiS, krytykując cały projekt.

Mężczyzna nie kryje żalu. W mediach społecznościowych opublikował niemal 30-minutowy film, w którym zamieścił zestawienie wypowiedzi polityków Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Polski 2050. Wszystkie były krytyczne wobec CPK. Dziś w koalicji trudno szukać polityka, który byłby przeciw megalotnisku w Baranowie. Mieszkańcy zostali potraktowani instrumentalnie, wykorzystani, bo przydatni byli do momentu, gdy w kampanii w 2023 r. wypłynęło, że – po pierwsze – CPK był pomysłem rządu Tuska jeszcze sprzed czasów PiS. Po drugie, okazało się, że gigantomania – mimo negatywnych opinii wielu ekspertów z zakresu lotnictwa i transportu – jest przez wyborców lepiej widziana niż zaniechanie budowy.

Klimat polityczny wokół CPK jest zresztą cały czas gorący. To zasługa przede wszystkim lobbystów, którzy rzucili się rządowi Tuska do gardła już na samym początku kadencji, kiedy zgodnie z zapowiedziami zatrzymano projekt na rzecz merytorycznego sprawdzenia, co tam w ogóle się dzieje. Rzekomo oddolna inicjatywa #TakdlaCPK, która w rzeczywistości ma za zadanie ośmieszać poczynania rządu w tej kwestii, zmusiła ekipę Koalicji 15 Października do działania w pośpiechu. Każdy dzień zwłoki był bowiem w rozumieniu lobbystów, którzy uzyskali w mediach bardzo szeroki rozgłos, szkodą dla Polski. Tuskowi nie pomógł w tej medialnej przepychance fakt, że wyrzucił „obywatelski” projekt ustawy

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Zbożowy problem techniczny

Listy spółek handlujących ukraińskim zbożem okazały się sposobem na odwrócenie uwagi od prawdziwych problemów 4 kwietnia 2024 r. wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w Lublinie na specjalnie zwołanej konferencji prasowej poinformował o nałożeniu kary wynoszącej ponad 1,5 mln zł na importera, który wprowadził na polski rynek zafałszowane artykuły rolno-spożywcze sprowadzone z Ukrainy. Chodzi m.in. o 3882 tony ukraińskiego rzepaku technicznego, który przemianowano na konsumpcyjny, a następnie „spolszczono”, oraz 7670 ton pszenicy, która też była sprzedawana jako

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

Agrochem Puławy, czyli gwóźdź do trumny

Rolnicy protestują, a firma Agrochem Puławy dolewa benzyny do tego buntu. O co tu chodzi? Rolnicy są goli i wkurzeni. Ciągle nie dostali dopłat unijnych. Nie dostali obiecanego suszowego. Nie dostali wyrównania do cen zbóż, które im obiecał człowiek z gaśnicą, czyli Telus. Ale coś jednak dostają. Wezwania do płacenia za nawozy, kredyty, leasingi itd. Większość firm pracujących dla rolników wie, że trzeba ich jakoś wesprzeć. Przekładają płatności. A co robi Agrochem Puławy? Ściga rolniczych dłużników. Windykuje. Nasyła komorników.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Obiecanki cacanki ministra Telusa

Osiem lat rządów PiS i niezwykła ignorancja posłów opozycji doprowadziły do tego, że rolnictwo znalazło się na skraju zapaści Ta piękna truskawka. Wiecie, ile jest warta w tym sezonie? – pyta zdenerwowany mężczyzna na krążącym w internecie nagraniu. I sam odpowiada: – Tyle. Po czym  wyrzuca na ziemię owoce z trzymanej w rękach kobiałki. – To jest najgorszy sezon, od kiedy prowadzę plantację truskawek. Chłodnie proponują nam tyle, ile zazwyczaj płaciłem pracownikom za zbiór. Jeśli nic

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Jerzy Domański

Pękanie bastionu

W polskiej tradycji święta to spotkania z rodziną przy suto zastawionym stole. Tak będzie i teraz. A jak już Polacy się spotkają, to o czym będą rozmawiać? O cenach. To, co na stole, jest coraz droższe. Ceny gonią za wysoką inflacją. A wieś, gdzie większość z nas ma swoje korzenie i gdzie wielu spędzi święta, ma mnóstwo powodów do narzekania. Tak marnie nie było tam od lat. Gdzie się odwrócić – kolejny problem. Festiwal obietnic wicepremiera Kowalczyka okazał się obłudnym festiwalem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Utopieni przez władzę

Czy polski rząd działa w interesie zachodnich koncernów, tolerując niekontrolowany import zbóż z Ukrainy Nastroje na wsi pogarszają się z dnia na dzień. Przyczyną są niskie ceny polskiej pszenicy, kukurydzy i rzepaku spowodowane konkurencją tańszych zbóż z Ukrainy. 18 marca br. grupa aktywistów ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś okrzykami „Judasze!” oraz „prezydenckim pozdrowieniem” „Spieprzaj, dziadu!” przywitała wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka odwiedzającego Międzynarodowe Targi Techniki Rolniczej Agrotech w Kielcach. Doszło do przepychanki protestujących z ochroniarzami ministra,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

Kowalczyk – „oszust” czy „judasz”?

Pożar jest coraz większy. Delikatne siedzenie ministra Kowalczyka może tego nie wytrzymać. Wieś, która ma być bastionem wyborczym PiS, zaczęła polityków dojnej zmiany witać przekleństwami i okrzykami: „Oszuści!”, „Judasze!”, „Spieprzaj, dziadu!”. Sam Kowalczyk sprawia wrażenie kosmity, który nie rozumie, gdzie jest i co do niego mówią. Do ministerialnej główki ciągle nie dociera, że Polska jest zawalona ukraińskim zbożem. Mało tego. Jakąś tajemniczą drogą płynie do nas rzeka ukraińskiego mięsa, drobiu, miodu itp. Unia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Peru – rewolucja chaosu

Prezydent odmawia odejścia z urzędu, parlament nie rozpisuje wyborów, a rolnicy stoją na barykadach To, co 8 grudnia 2022 r. zrobił były już prezydent Pedro Castillo, nie bez przyczyny opisano, we właściwym dla tej sytuacji groteskowym tonie, jako „najkrótszą dyktaturę w historii Ameryki Południowej”. Pełniący jeszcze wówczas obowiązki głowy państwa były nauczyciel i związkowiec, który z braku jakiegokolwiek doświadczenia w polityce uczynił przez rok sprawowania władzy swój znak rozpoznawczy, chciał rozwiązać parlament, kiedy tylko dowiedział się, że legislatura

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.