Tag "Stanisław Mikulski"

Powrót na stronę główną
Kultura

Hemingway z Krakowskiego Przedmieścia

Był „twórcą i tworzywem” w jednej osobie. Przekonał o tym najpierw Warszawę, Polskę, potem Amerykę, a w końcu cały świat. Pięć lat temu odszedł Janusz Głowacki Z domu Głowacki był warszawskim inteligentem. Mama, która wierzyła, że jej jedynak zostanie osobą wybitną, czytywała mu, kiedy był chory, „W poszukiwaniu straconego czasu” i ubolewała, że ta literatura go nie porywa. Prorokowała zatem, że zostanie sprawozdawcą sportowym albo oficerem, zwłaszcza że na pewno fantastycznie będzie się prezentował w mundurze. On z czasem zaczął

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Odrobina mężczyzny

„Do zakopania jeden krok”, podśpiewywał, gdy przekraczał dziewięćdziesiątkę. Poczucie humoru nie opuściło go do końca Sto lat temu, 3 czerwca 1922 r., urodził się Wiesław Michnikowski „Kuba? – Kto mówi? – Ale czy Kuba? – Ale kto mówi? – Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko pana nic nie powie… Kuba?”. Ten jeden, przedwojenny jeszcze skecz, wykonany w kabarecie Dudek, umieścił Wiesława Michnikowskiego na stałe w górnych rejestrach kultury polskiej XX w. Dopiero za nim biegną setki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

O Zdorcie językiem Zdorta

Brak skrupułów wyrobników dojnej zmiany w dowalaniu wybitnym ludziom z okresu PRL nie ma granic. Dowiódł tego mało znany czytelnikom Dominik Zdort. Skorzystał z piątej rocznicy śmierci Stanisława Mikulskiego, by na łamach tygodnika „Sieci” splugawić pamięć aktora. Trudno bez wstrętu czytać te nekrofilskie wynurzenia. Opisujemy więc Zdorta w ten sam sposób, jak on potraktował Mikulskiego: Dominik Zdort, drewniany i sztywny, bełkocząca ofiara logopedii, zarabia na chleb w parszywej telewizji Kurskiego. Jest nam wstyd, jak kadzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Sylwetki

Bywam bardziej Klossem niż Mikulskim

Wybuchowa rola. W połowie kariery. Zdarzało się, że chciałem o Klossie zapomnieć, ale świat mi na to nie pozwalał – wspominał Stanisław Mikulski (1929-2014) KLOSS JEST NIEŚMIERTELNY O jego żywotności świadczyło też to, że pracowaliśmy w dużym tempie i właściwie nie zaliczył żadnej poważnej wpadki. Poza tym w ciągu pierwszych sześciu odcinków awansował z porucznika na kapitana. Co więcej, w zamyśle Safjana i Szypulskiego Kloss miał zginąć po szóstym odcinku, ale tak się nie stało. Kto o tym zdecydował? Przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji Włodzimierz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.