Tag "wycieczki"

Powrót na stronę główną
Świat

Można pojechać do Pragi

Czeska lekkość bytu czasem się przydaje Można pojechać do Czech, by odpocząć od Polski, nieważne, czy to wiosna, czy jesień, szaro, pada, marsze i cmentarze. Tam też szaro i pada, ale inaczej. Bo u nich w ogóle inaczej. Ironia przyjmuje formę graffiti na starej praskiej bramie: po jednej stronie ptaszek siedzi na koniku, a po drugiej konik siedzi na ptaszku. I już. Wystarczy. W Chałupkach wysiada cały świat Można wsiąść do nocnego pociągu i pojechać do Pragi. Z Warszawy jedzie się prawie 12 godzin, z Krakowa niemal dziewięć, z Katowic jakieś osiem. Kuszetką albo w wagonie z miejscami siedzącymi.  Żyjemy w czasach, gdy w pociągu rozmawia się o wojnie. Więc jedziemy i rozmawiamy o wojnie z kobietą z Ukrainy, z okolic Buczy. Opowiada nam o synu, który zginął, a miał dopiero 21 lat, i o innych chłopakach, którzy zginęli. Młodych, po studiach. Byli na wojnie, a być nie powinni. Opowiada o córce, która studiuje w Lublinie i chce wracać do Ukrainy. Mówią jej, by nie wracała. Opowiada też o mężu, z którym jedzie do Karlowych Warów, by się podleczył. Mąż wygląda bardziej na ojca, siedzi przy drzwiach i nie odpowiada na „dzień dobry”, wpatrzony w telefon. Ona, gdy nie mówi o wojnie, również patrzy w telefon.  Kiedyś nie rozmawiało się w pociągach o wojnie i nie oglądało filmików w telefonie. Kiedyś w pociągach paliło się papierosy. Dziś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

Jak spędzić wolny weekend? Zainspiruj się!

Artykuł sponsorowany Wolny weekend to czas, który można przeznaczyć na odpoczynek, rozrywkę i odkrywanie nowych pasji. Weekend to doskonały czas na odprężenie i ładowanie baterii. Zamiast marnować te cenne dni na nudę lub bezproduktywne czynności, warto wykorzystać je w sposób twórczy

Obserwacje

Największy urlop świata

Gigantyczny wycieczkowiec Ikona Mórz jest w dziewiczym rejsie. Co po nim zostanie? Do opisu można wykorzystać same liczby. 2 mld dol. wydane na budowę i wykończenie. 250 tys. ton wyporności. Nawet 7600 pasażerów, o 612 więcej, niż mógł pomieścić poprzedni rekordzista, Cud Mórz (co pokazuje, jak wąska jest pula nazw dla tego typu jednostek). 2350 członków załogi. 365 m długości, czyli ponad trzy pełnowymiarowe boiska do piłki nożnej, i 20 pokładów. 40 restauracji. 8 obszarów tematycznych, zwanych dzielnicami. 7 basenów, do których wpada 6 zjeżdżalni. Mnóstwo rozrywek, w tym lodowisko, co naprawdę trudno uzasadnić w przypadku okrętu, który zdecydowaną większość czasu pozostawać będzie w tropikalnych szerokościach geograficznych. Można też podejść do tematu od strony konsekwencji pojawienia się Ikony Mórz na oceanicznych szlakach. Jak wylicza stacja Euronews, niskoemisyjne statki wycieczkowe nowej generacji emitują ok. 250 g dwutlenku węgla na pasażera na kilometr. Dla porównania – samolot pasażerski na krótkim dystansie utrzymuje tę wartość na poziomie 110 g. Nie chodzi tu o dokładne zestawienie jednego z drugim, bo wycieczkowce poruszają się raczej po długich trasach, ale liczby te dają wyobrażenie o szkodliwości takich statków. Samoloty w końcu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Huśtawka na końcu świata

Nagle trzask. Spadam na ziemię. Karolina jest nieprzytomna. Widzę krew na jej twarzy i we włosach – Bujamy się i patrzymy w gwiazdy. Nigdy tylu nie widziałem. Trzask. Nagle spadam na ziemię. Krzyk. To Marzena. Zmiażdżyło jej nogę. Patrzę na prawo. Karolina jest nieprzytomna. Ma krew na głowie. Krzyczę:– Meeeedyk! Tyle że medyk, który próbuje ratować życie Karoliny, nie mówi po angielsku. Na Madagaskarze, oprócz malgaskiego, oficjalny język to francuski. A tego nie zna ani rezydent biura podróży, ani dyrektor hotelu. Jak podjąć decyzje dotyczące sposobu leczenia i ratowania życia, skoro nikt nic nie rozumie? Niestety, zgodnie z polskim prawem rezydent i opiekun turystów nie muszą mówić w języku kraju, w którym wykupili wakacje. Radek jest domatorem. Ma 30 lat i jest o rok starszy od Karoliny. To ją ciągnie do egzotycznych miejsc. Poza tym mają z nimi jechać przyjaciele – Marzena i Bartek. W takim składzie wyjazd na pewno się uda. Październik to najcieplejszy miesiąc na Madagaskarze. Temperatury przekraczają 30 st. Biura podróży zachwalają w ofertach białe, piaszczyste plaże, rafę koralową i krystalicznie czyste wody Oceanu Indyjskiego. Marzena i Bartek jadą do biura podróży, by wykupić wycieczkę. Gdy Radek i Karolina robią zakupy w markecie, odbierają telefon. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Greckie oblicza słońca

W tym roku pożary strawiły w Grecji 172 tys. ha. Mimo to są jeszcze piękne miejsca, które warto odwiedzić Grecja, ukochany przez miliony kraj wakacyjnych wyjazdów, przeżywa trudny czas. Według danych Europejskiego Systemu Informacji o Pożarach Lasów (EFFIS) od początku roku do 2 września ogień strawił ponad 172 tys. ha. Większych strat nie poniósł żaden śródziemnomorski kraj. Mimo to nie zapominajmy, że wiele atrakcyjnych turystycznie miejsc nie było świadkami nawet najmniejszego pożaru traw, a tamtejsze hotele nadal czekają na gości. Grecja to połączenie zabytków starożytności ze wspaniałym klimatem i długą na 16 tys. km linią brzegową, wzdłuż której jest ponad 6 tys. wysp. Ci, którzy za letnim morskim błękitem nie przepadają, mogą wędrować po górach, bo aż 80% terytorium Grecji to góry i wyżyny. Od 2001 r. Grecja należy do strefy euro, jest też w strefie Schengen, możemy więc podróżować zarówno z paszportem, jak i z dowodem osobistym. Lot z Warszawy trwa od dwóch godzin (np. gdy lecimy do Kawali) do trzech i pół godziny (na Kretę). Ateny i Peloponez Grecy uważają swój kraj za kolebkę cywilizacji zachodniej, a siebie za dumnych strażników starożytnej spuścizny. Jednak Hellada od wieków ciążyła ku Wschodowi i Konstantynopolowi. Wschodnia spuścizna to monastery, niezliczone cerkwie i kapliczki z cennymi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Jest tylko jedno wejście i tylko jedno wyjście

Pracownicy konsulatu przekonywali, że wina za zaginięcie leży po stronie rodzeństwa Danka odbiera SMS-a od kolegi – Marka S. „Co słychać?” Od razu oddzwania. – Jestem w wąwozie Samaria. Zgubiliśmy się. Przewodnik poszedł sobie w cholerę. Jak go znajdę, skopię mu tyłek – mówi wściekła. Jest sobota, około południa. Upał na Krecie sięga 40 st. Danka głośno, z trudem oddycha. Wyraźnie słychać, że jest zmachana. Rozmowa jest bardzo krótka. Kolega nie jest zaniepokojony. Kobieta jest energiczna, przebojowa. Potrafi sobie radzić. Na wyjeździe jest z bratem. Kilka godzin później znajomy dzwoni jednak do Danki, by sprawdzić, czy u niej wszystko w porządku. Telefon jest poza zasięgiem sieci. Do głowy mu jednak nie przychodzi, że dzieje się coś złego. 30 godzin później, w nocy z niedzieli na poniedziałek, wspólnik Danuty, Bronisław Wiśniewski, odbiera telefon od Anny D. – Powiedziała, że poznała Danusię na wakacjach w Grecji. Dostała od niej wizytówkę, dlatego miała do mnie numer. Była zaniepokojona, bo pojechali na wycieczkę do wąwozu Samaria, ale Danusia nie wróciła z całą grupą i od tamtej pory nikt nie widział jej w hotelu, a pokój jest zamknięty – relacjonuje. Razem z Danutą Sawicką prowadzi we Wrocławiu biuro obrotu nieruchomościami. Bardzo dobrze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Biało-błękitne wrota Sahary

Tunezja ze względu na strategiczne położenie od wieków budziła zainteresowanie mocarstw. Stąd zabytki z różnych epok na styku pustyni i plaż Kraj o powierzchni dwukrotnie mniejszej od Polski wciśnięty jest między dwóch znacznie większych arabskich sąsiadów – Algierię i Libię. Biorąc pod uwagę ich atrakcyjność turystyczną i potencjał, mógłby stać na straconej pozycji. Szczęśliwie jednak dla 11-milionowej Tunezji tak się nie dzieje. Sąsiedzi od lat przeżywają turbulencje polityczno-gospodarcze i nie w głowie im budowanie turystycznej potęgi. Natomiast mała Tunezja kroczy drogą dwóch innych krajów arabskich, liczących się na globalnej mapie turystyki – Egiptu i Maroka. Oba są dla niej poważnymi konkurentami. Czym od lat przyciąga Tunezja? Wypoczynek w tym kraju to połączenie morskiego i plażowego relaksu z wciąż żywą arabsko-berberyjską kulturą oraz wieloma dobrze zachowanymi zabytkami. Tunezja szczyci się długą na 1,2 tys. km linią brzegową, którą niemal w całości stanowią pokryte drobnym piaskiem plaże. Temperatura wody w turkusowym Morzu Śródziemnym w sierpniu i wrześniu dochodzi do 28 st. Większość hoteli na tunezyjskiej riwierze jest zbudowana w stylu mauretańskim. To często potężne kompleksy z niską zabudową, zadbanymi, zielonymi parkami, kilkoma restauracjami i barami oraz dużymi basenami. Polscy turyści najczęściej udają

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Albania – piękno w pigułce

Słoneczne lato w Kraju Orłów to gwarancja dzikiego piękna i autentyczności, z duchem komunistycznego totalitaryzmu w tle   Przez dziesięciolecia wiedza o tym państwie w dużej mierze opierała się na niesprawdzonych przeciekach. Albania, nazywana Koreą Północną Europy, przez cztery dekady pozostawała w nawet większej izolacji, a wyjazd do Kraju Orłów, jak Albańczycy mówią o ojczyźnie, był niemożliwy. Dziś gościnni mieszkańcy robią wiele, by przyciągać turystów. W przypadku Polaków i odwiedzających z naszej części Europy ich starania przynoszą efekty. Zachód, pamiętający niedawną totalitarną przeszłość Albanii, wciąż jest nieco nieufny. Ten niewielki kraj (28 tys. km kw.), mniejszy od województwa mazowieckiego, zamieszkany przez niecałe 3 mln osób, zadziwia różnorodnością pejzażu, klimatu, architektury i historycznej spuścizny. Położona w sercu Bałkanów Albania graniczy z turystycznymi konkurentami: Grecją, Macedonią Północną, Kosowem i Czarnogórą. Historia Albanii zaczyna się już w starożytności. Pierwsi byli tam Ilirowie, potem pojawili się Trakowie. Od II w. p.n.e. tereny Albanii weszły w skład imperium rzymskiego. Potem stanowiły część Bizancjum. W XV w., podobnie jak całe Bałkany, Albanię podbili Turcy. Osmanowie pozostawali tam aż do roku 1912 (powstanie niepodległej Albanii). Pod koniec II wojny światowej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Popularna i wciąż nieodkryta

Do Bułgarii nie tylko nad morze Legenda głosi, że „kiedy Bóg rozdawał ziemię, zapomniał o Bułgarach. A gdy upomnieli się o swój kraj, Bóg dał im krainę, którą zostawił sam dla siebie”. I w której jest wszystko: morze, góry, lasy, równiny. Tyle legenda. Ale spece od turystyki wiedzą lepiej. Dlatego utarło się, że „jeśli do Bułgarii, to nad morze”. Przez lata Bułgaria była dla nas najważniejszym krajem oferującym wakacje nad ciepłym morzem. Po 1989 r. Polacy zaczęli odwiedzać miejsca, które w czasach żelaznej kurtyny nie były tak dostępne, ale po sprawdzeniu nowych kierunków bułgarska oferta znów stała się dla nas atrakcyjna. Na początku lat 90. Bułgaria przeżywała kryzys okresu przejściowego, a czarnomorskie ośrodki świeciły pustkami. W XXI w., wraz z wejściem kraju do NATO i UE, bułgarska turystyka wróciła na właściwe tory. Wybrzeże, na tle wyludniającego się interioru, stanowi dziś wyspę gospodarczego rozkwitu. Bułgaria i Polska są coraz lepiej skomunikowane. Najchętniej wybieramy bezpośrednie loty do Burgas i Warny (około dwóch godzin), ale coraz łatwiej dojedziemy też własnym samochodem, choć zwykle musimy się liczyć z noclegiem tranzytowym. Mimo autostrad powstających w Rumunii dotarcie nad Morze Czarne w jeden dzień to zbyt duże wyzwanie. Niestety, Bułgaria i sąsiednia Rumunia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Które łodzie toną w ciszy?

Wokół najprawdopodobniej zakończonej dramatem i śmiercią pięciu osób wyprawy łodzi podwodnej „Titan” do wraku „Titanica” (kiedy piszę te słowa, łodzi nawet jeszcze nie zlokalizowano) pytania, wątpliwości i oceny rozrastają się jak algi w oceanie. Sama historia, przez wiele dni relacjonowana niemal na żywo (choć z przewidywaniami śmierci) przez media całego świata, jest właściwie banalna. Grupa niewyobrażalnie bogatych mężczyzn, wśród nich brytyjski miliarder, milioner z Pakistanu wraz synem (syn też chyba jest milionerem?), właściciel firmy, która zbudowała łódź i organizuje te wyprawy (bilet kosztuje ok. 250 tys. dol. za osiem dni pływania, w tym ośmiogodzinne zejście do wraku leżącego 4 km pod powierzchnię oceanu), wybrała się na skrajnie ekskluzywną wycieczkę. Podobne rejsy tą łodzią już się odbywały. Dwie godziny po zanurzeniu utracono łączność z „Titanem” i rozpoczęto poszukiwania (statki, samoloty, łodzie podwodne – w dużej mierze wojskowe lub państwowe). Nagle zdobyliśmy do niczego nam niepotrzebną wiedzę o samej łodzi, nurkowaniu, historii zatonięcia „Titanica”. Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 26/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.