Tag "Wydawnictwo Czarne"
Bałtyk melancholijny
Paul Scraton przeszedł niemieckie wybrzeże Bałtyku. Odkrył ślady wielkiej historii, ale także zderzył się z własną dojrzałością.
Pierwsze skojarzenie z Bałtykiem? Plaża, naleśniki z jagodami, rybka na talerzu i jasne pełne w szklance. Słowem, relaks i wywczas. Ale Bałtyk ma też mroczną, melancholijną stronę, przestrzeń mniej znaną, choć naznaczoną wielką historią. W końcu to morze – arena walk, pracy, narodzin i umierania. Taka jest opowieść Paula Scratona z eseju „Duchy Bałtyku. Podróże wzdłuż niemieckiego wybrzeża”, opublikowanego przez Wydawnictwo Czarne.
Innej opowieści o Bałtyku nie mogło być, motywacja Scratona, Brytyjczyka od lat mieszkającego w Niemczech, pisarza wagabundy, była jednoznacznie melancholijna. Zaczęło się bowiem od wizyty w berlińskim muzeum i oglądania obrazu „Mnich nad brzegiem morza” romantycznego malarza Caspara Davida Friedricha. Ten obraz pasuje do cytatu przywołanego w rozdziale otwierającym książkę – Bałtyk to „najbardziej złowieszcza i straszna z wód Europy”.
Czy faktycznie jest tak burzliwy? Nie o fizyczność tutaj wyłącznie chodzi. Bałtyk, jak wiemy, to dosyć spokojne morze: nie ma wielkich przypływów i odpływów, jego sztormy są nieporównywalne z tymi na Morzu Północnym czy nad irlandzkim wybrzeżem.
Burze odnoszą się raczej do przeszłości i do wydarzeń, które miały miejsce, gdy przesuwały się granice krajów nadbałtyckich. Morze było areną wojen i strefą różnych wpływów: Niemców, Polaków, Duńczyków, Szwedów, Rosjan.
Most i granica.
Zresztą Bałtyk to zarówno most, jak i granica. To morze, które łączyło i dzieliło. Krwawiło i karmiło. – Nie jestem historykiem, ale wiem, że przez długi czas podróżowanie po wodzie było znacznie łatwiejsze i szybsze niż po lądzie. Bałtyk łączył. Przyczynił się do stworzenia słynnej Ligi Hanzeatyckiej, największego związku miast handlowych Europy doby średniowiecza. Przez Bałtyk wikingowie dotarli na Ruś. Jak ważne jest to morze, pokazuje również przykład Szwecji, która chciała zrobić z niego morze wewnętrzne, Niemcy zaś przez wieki walczyły z Polską o dostęp do niego i kontrolę nad portami.
Dla Rosji otwarcie na Bałtyk przez Petersburg miało być szansą na zbliżenie się z Europą – opowiada mi Paul Scraton.
Kiedy Polak potrzebuje psychiatry
Zaburzenia emocjonalne mogą się stać naszą codziennością Aneta Pawłowska-Krać – dziennikarka, socjolożka, publikowała w „Dużym Formacie” i „Zwierciadle”. Reporterka Informacyjnej Agencji Radiowej PR. Autorka książki „Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce” (Czarne). Kłopoty ze zdrowiem psychicznym to nie jest temat tak odległy, jak mogłoby się wydawać. – Nie jest. Najnowsze badania pokazują, że co czwarty Polak miał, ma lub będzie miał problemy ze zdrowiem psychicznym. To znaczy, że ponad 8 mln ludzi w kraju doświadczyło
Życie w małym mieście to często survival
Nie chcemy być bohaterami filmu klasy B – mówią mieszkańcy Krasnegostawu, Bielawy czy Kraśnika Marek Szymaniak – dziennikarz i reporter, obecnie pracuje w magazynie „Spider’sWeb+”. Jest autorem książek „Urobieni. Reportaże o pracy” i „Zapaść. Reportaże z mniejszych miast”. Kiedy pomyślałeś, że książkę o mniejszych miastach w Polsce trzeba nazwać „Zapaść”? – To mocne słowo, ale uzasadnione. Bo czym jest zapaść? Czymś, co poprzedza upadek, śmierć albo inne dramatyczne wydarzenie. I w tych miejscowościach, które opisuję w książce, jest
Wykonałem swoją robotę, żeby nudno nie było
Jako pisarz opisuję własne obsesje. W tym jestem najlepszy Andrzej Stasiuk – prozaik, poeta, dramaturg, eseista, publicysta i wydawca „Przewóz” jest pańskim powrotem do powieściopisarstwa. Skąd pomysł na tę książkę? Jej tematem są początki II wojny światowej, (nie)duże tragedie ukazane są w niej w dramatyczny sposób. – Pierwsza sprawa jest taka, że po prostu miałem ochotę napisać tego typu książkę. Wpadła mi do głowy myśl, że trzeba to zrobić. No to zrobiłem! Wziąłem się do roboty, nie miałem żadnych
Kobziarz
Jaki jest najważniejszy mitotwórczy tekst naszych sąsiadów, o których tak dużo mówi się w mediach? Nie jest to zresztą żadna abstrakcja – Ukraińców spotykamy w przedszkolach, sklepach, szpitalach, wrośli w naszą codzienność. Mniej wrażliwi Polacy, którzy na każdą sprzątaczkę mówią Oksana, nie chcą pamiętać, że jeszcze kilka lat temu w Niemczech każda sprzątaczka była Marią. Ci zaś, którzy mają jakieś poczucie przyzwoitości, wygłaszają raz na jakiś czas rytualną pochwałę ukraińskiej serdeczności, powtarzają, że w każdej słowiańskiej duszy ta sama









