Teatr to nie fabryka

Teatr to nie fabryka

Sceniczne plusy i minusy minionego roku Jak co roku pojawiają się jakieś sygnały, nowe mody, może trendy. Co przeminie, a co wzrośnie, czas pokaże. Tymczasem zebrałem po siedem sukcesów i porażek minionego roku teatralnego. Co się udało 1. POCHÓD MICKIEWICZA Trwał triumfalny pochód (powrót?) Mickiewicza, zapoczątkowany już w minionych sezonach m.in. imponującą rozmachem inscenizacją całych „Dziadów” w reżyserii Michała Zadary we wrocławskim Teatrze Polskim. W tym roku do pochodu dołączył Teatr Narodowy śmiałą inscenizacją wybitnego litewskiego reżysera Eimuntasa Nekrošiusa, wywiedzioną z ludowych korzeni. Przy czym cały spektakl rozgrywa się w cieniu wileńskiego (zniszczonego) pomnika Adama Mickiewicza dłuta Zbigniewa Pronaszki. Mieliśmy dzięki temu w tym samym czasie dwie konkurujące interpretacje narodowego dramatu i dwie porywające Wielkie Improwizacje: Bartosza Porczyka (Teatr Polski we Wrocławiu) i Grzegorza Małeckiego (Teatr Narodowy). Teatr Narodowy postawił kropkę nad i, powołując do życia na scenie „Pana Tadeusza”, przygotowanego przez cały zespół pod batutą Piotra Cieplaka. Trudno o wymowniejszy dowód związku współczesności i tradycji, a zarazem autentycznej siły polskiego teatru w jego jubileuszowym roku (250-lecie teatru publicznego). 2. OLIMPIADA TEATRALNA Tak już tradycyjnie nazywa się wielkie teatralne

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 04/2017, 2017

Kategorie: Kultura