Wyborcza przegrana PiS to klęska wspierającej partię braci Kaczyńskich TVP. Zwycięska Platforma ma pomysł, co z tym zrobić Kto rządzi mediami publicznymi, przegrywa wybory – mówił w wywiadzie dla dziennika „Polska” Donald Tusk. Powinien dodać, że kto ma po swej stronie media prywatne, ten wybory wygrywa. Lider PO zapowiedział więc ograniczenie, a następnie zniesienie miesięcznego abonamentu oraz zmianę formuły Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Miałaby ona stać się „ciałem społecznym” działającym podobnie jak szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Anna Streżyńska – „jedna z nielicznych postaci PiS-u, której działalność mi imponuje”, wyjaśnił Tusk. Osłabić, aby odzyskać Dziś obrona pozycji w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz w budynkach przy Woronicza i stacjach regionalnych to niemalże „racja stanu” Prawa i Sprawiedliwości. A także posady dla „swojaków” i możliwość wpływania na opinię publiczną. Donald Tusk wie, że aby „odzyskać” TVP, koalicja PO-PSL musiałaby znowelizować ustawę o radiofonii i telewizji, a następnie wspólnie z klubem LiD odrzucić prezydenckie weto. Wie też, że pomysł prywatyzacji TVP jest źle postrzegany przez większość Polaków, a PiS zrobi wszystko, by przedstawić go jako „skok liberałów na kasę i koryto”. Dlatego Platformie wygodniej będzie osłabić pozycję TVP na rynku mediów elektronicznych, a gdy kondycja finansowa spółki stanie się fatalna, kierowany przez prezesa Urbańskiego (lub kogoś innego) zarząd de facto straci kontrolę nad firmą. Będzie temu służyła zapewne postulowana przez Tuska likwidacja abonamentu i ograniczenie wpływów TVP z reklam. Platforma Obywatelska zyska za to wdzięczność nadawców prywatnych, którzy zwiększą swe przychody kosztem mediów publicznych. Cóż… jeśli Jarosław Kaczyński miał w kampanii wyborczej po swej stronie TVP – co dostrzegli i wytknęli członkowie misji obserwacyjnej OBWE – to bez wątpienia TVN i Polsat wspierały Tuska. PiS prywatnym nadawcom nie zostawiło wyboru. Janusz Kaczmarek, były minister spraw wewnętrznych i administracji, miał pod koniec sierpnia powiedzieć posłom z sejmowej Komisji Służb Specjalnych, że premier Jarosław Kaczyński i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecili prokuraturze i służbom specjalnym przeszukiwanie archiwów pod kątem zdobycia dowodów na nielegalne działania Polsatu, TVN i Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej”. Chodziło o prześwietlenie finansów oraz kulis powstania tych mediów. Zygmunt Solorz i Piotr Nurowski na własnej skórze odczuli supozycje na temat rzekomej współpracy ze służbami specjalnymi PRL. W TVN „zlustrowano” Milana Suboticia. Co gorsza, w 2006 r. i w pierwszej połowie 2007 r. PiS dyskretnie wspierało zabiegi koncernu Axel Springer, mające na celu przejęcie Polsatu, oraz australijskiego miliardera Ruperta Murdocha, którego firma News Corporation jest współwłaścicielem Telewizji Puls. Skrócenie kadencji Sejmu przerwało ten jakże pięknie rokujący proces. Dziś Springer i Murdoch mają problem. Politycy Platformy nie darzą ich szczególnym zaufaniem. Przynajmniej do chwili, aż z łamów „Dziennika”, „Faktu” i studiów Telewizji Puls znikną najbardziej zasłużeni „pisjonarze”. Dla kwiatu prawicowego dziennikarstwa będzie to bolesne rozstanie. Dobrze wyceniana miłość do PiS W 2006 r. Andrzej Lepper w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek” ujawnił, że prezes TVP, Bronisław Wildstein, „zatrudnia kolegów i podwyższa im pensje; szefowi Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, Andrzejowi Mietkowskiemu, podwyższył pensję z 17 tys. zł na 26 tys. zł miesięcznie”. Trud dyrektor Programu 1 TVP, Małgorzaty Raczyńskiej, czy nowej wicedyrektor Agencji Informacji TVP, Patrycji Koteckiej, nie jest zapewne wyceniany skromniej. Podobnie jak wysiłek Anity Gargas, autorki „Linii specjalnej”, sztandarowego produktu prawicowych redaktorów traktującego o lustracji, dekomunizacji i walce z oligarchami. Po wyborczej klęsce PiS wspierający tę partię publicyści próbują zmienić front. I tak pod hasłem „IV Rzeczpospolita tak. Wypaczenia nie” redakcja „Dziennika” (a właściwie koncern Axel Springer) rozpaczliwie walczy o utrzymanie pozycji na rynku. Nie jest to zadanie łatwe. We wrześniu br. „Dziennik” zanotował najniższą średnią dzienną sprzedaż od chwili debiutu – 157.097 egzemplarzy. Dla porównania rok temu sprzedawano dziennie 208.765 egzemplarzy tej gazety. Mało realne stało się też wejście Springera do Polsatu, choć umowa z Solorzem została podpisana jeszcze w grudniu ub.r. Czas powoli oswajać się z myślą, że „Dziennik” zostanie albo gruntownie zreformowany,









