Według prezydenta Świnoujścia szef Rady Miejskiej jest uciążliwym komarem Gdyby w naszym mieście głosowano podobnie jak w mniejszych Międzyzdrojach nie na partyjne listy, a na konkretnych ludzi, radni nie musieliby robić tego, co każe prezydent Możejko – zauważa przewodniczący Rady Miejskiej Świnoujścia, Jerzy Janc. Tymczasem obecny układ jest taki: koalicja rządząca 10 radnych z AWS plus jeden ze związku zawodowego ”Sierpień 80” (ale nie z tego śląskiego, lecz własnego zarejestrowanego jako ”chrześcijański niezależny związek”), jedna osoba z UPR. Ponadto 5 radnych z „Nowej Fali”. ruchu obywatelskiego, który po wyborach miał się rozwiązać, ale stało się inaczej. W sumie l7 radnych. W opozycji pozostaje 15 osób: 11 z lewicy, 3 z UW i – radny Janc, który równie) był w ”Nowej Fali” a teraz jest niezależny. Koledzy spod celi Należę do tych, którzy w strajkach i internowaniu stanęli po stronie Mariana Jurczyka – przedstawia się przewodniczący. – Dziś zresztą jestem szefem Podregionu Świnoujście „Solidarności 80”. Nie startowałem pod tym szyldem w wyborach samorządowych, bo taka była decyzja jednego ze zjazdów organizacji. Nawet na plakatach wyborczych kazałem napisać tylko „działacz związkowy”. Znam pana prezydenta Stanisława Możejkę od stanu wojennego. Z nim zostałem skuty kajdankami i zawieziony do Szczecina. Potem byliśmy w ośrodku internowania w Wierzchowie Pomorskim. W jednej celi. Łóżko przy łóżku… Już w stanie wojennym nie zgadzałem się z pewnymi posunięciami Możejki. Ale to historia. Nie chcę do niej teraz sięgać i dociekać np., co prezydent robił przed rokiem 1980. Jako chrześcijanin na nikogo jednak nie powiem ”wróg”. Nigdy też nie powiedziałem, że Możejko jest głupi. Że nie dorasta – jak mówi o mnie – do funkcji. Ostatnie wydarzenia w Świnoujściu świadczą, że konflikt między prezydentem miasta a przewodniczącym Rady Miejskiej przybiera fazę histeryczną. Janc wyznaczył termin zwyczajnej sesji Rady Miasta. Prezydent zwrócił się z prośbą o przesunięcie jej o kilka dni. Przewodniczący przychylił się do prośby. Wszystko było przygotowane, a niezbędne dla radnych materiały kierownik Biura Rady Miejskiej przekazał jak zawsze do wysyłki naczelnikowi Wydziału Administracyjno-Gospodarczego. Tymczasem zainteresowani pakietów tych nie otrzymali. Naczelnik później tłumaczył się pisemnie, że nie mógł dostarczyć kopert z dokumentami adresatom, ponieważ kierownik Biura Rady nie otrzymał na to tzw. kontrasygnaty prezydenta miasta… – Możejko celowo zatrzymał te materiały u siebie, bo w ten sposób sesja nie mogła dojść do skutku ~ opowiada przewodniczący. – Nie mogłem tego puścić płazem. I wyciąga pismo, które wysłał do Prokuratury Rejonowej. Czytamy w nim m.in.: ”Wszcząłem postępowanie wyjaśniające. Okazało się, że materiały zostały przechwycone przez prezydenta S. Możejkę. Do dnia dzisiejszego są przetrzymywane przez niego, mimo że nie jest on ich adresatem. Takie działanie nie tylko narusza przepisy prawa karnego, ale podważa autorytet władz miejskich”. Zamiast planowanej sesji odbyło się jedynie nieformalne spotkanie, a potem konferencja prasowa. Nieudana była też kolejna sesja, na której zabrakło kworum. Równie? przy ustalaniu terminu dwóch następnych sesji nadzwyczajnych nie obyło się bez formalnych przepychanek. Zawsze sprzeciwiał się prezydent miasta. – Niektórzy rozpowiadają na mieście. że ja bronię „czerwonej opozycji” – oburza się Janc. Tymczasem tej czerwoności więcej jest po stronie prawej niż po lewej. Trzeba mówić o konkretnych ludziach. Znam ich i wiem, co robili w przeszłości. Zarzuca mi się, że to lewica wybrała mnie na przewodniczącego i że ja jej służę. Ja służę nie lewicy, a 32 radnym, bo tylu ich jest w radzie. Zostałem wybrany na przewodniczącego na zasadzie pewnego kompromisu. Bo nie dało się wyłonić nikogo ani z lewej, ani z prawej strony. Stanisław Możejko objął prezydencki urząd 22 grudnia ub. roku. I tego dnia już mówił o odwołaniu Janca z funkcji przewodniczącego Rady Miasta. Nie udało się, więc raz po raz ponawia próby. Nawet ludzie z jego obozu tłumaczą, że nie ma szans. Do tego trzeba zebrać głosy 17 radnych. – – Czasami – opowiada Janc – prezydent mówi do mnie z rozbrajającą szczerością: ”Co się odwlecze, to nie uciecze”. Przewodniczący nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, skąd tyle nienawiści u dawnego kolegi z celi: – Oficjalnie Możejko stwierdza, iż nie dorosłem do tego stanowiska. Ale napaści zaczęły
Tagi:
Henryk Morawski









