Od początku roku do naszego kraju przybyło ponad 3 tys. uchodźców z Gruzji. Będzie więcej Maja ma 28 lat. Razem z mężem i dwójką dzieci w pierwszym tygodniu lipca dotarła do Polski. Czeka na decyzję w sprawie nadania statusu uchodźcy. Tak jak setki innych, którzy od maja i czerwca tego roku przybywają do Polski. W ostatnich latach do naszego kraju przyjeżdżali przede wszystkim uchodźcy z Czeczenii. Zdarzali się także przybysze z niektórych państw afrykańskich i azjatyckich… Gruzinów bywało niewielu. W latach 2000-2008 do Urzędu ds. Uchodźców wpłynęło mniej niż 400 wniosków obywateli Gruzji o nadanie statusu uchodźcy. Podobnie było na początku 2009 r. Aż nagle w czerwcu u naszych granic pojawiło się ich ponad 800. Z każdym tygodniem przybywają setki nowych, a końca migracji nie widać. Co takiego mogło się wydarzyć z początkiem lata, że tysiące osób uznało za konieczne postawić wszystko na jedną kartę i szukać szczęścia w Polsce? Waldemar Mikołajczyk z ośrodka w podwarszawskim Dębaku nie potrafi na to odpowiedzieć. – Spodziewaliśmy się fali gruzińskich uchodźców przed rokiem, w czasie wojny w Osetii i tuż po niej. Wtedy jednak liczba przyjeżdżających do nas Gruzinów wzrosła najwyżej o 10%. Próbujemy zrozumieć, co takiego wydarzyło się w ostatnim czasie, ale z rozmów z nimi niewiele wynika. Faktem jest, że od 9 kwietnia do 24 lipca br. trwały w Gruzji protesty przeciwko prezydentowi. Micheil Saakaszwili, tak bardzo zaprzyjaźniony z prezydentem Kaczyńskim, nie jest ulubieńcem sporej części swojego narodu. Protestujący domagali się jego ustąpienia, zarzucając mu doprowadzenie kraju do wojny w sierpniu 2008 r. i niespełnienie obietnic wyborczych. I choć rząd nie pacyfikował już protestów tak jak w 2007 r., gruzińskiej policji wciąż daleko do standardów demokratycznego świata. Protestujący nieraz byli traktowani brutalnie. – Dlaczego uciekliście z Gruzji? – pytam męża Mai. – U was demokracja – odpowiada. – A w Gruzji? – Oficjalnie też, ale gorsza. Marzenie: status uchodźcy Aby obcokrajowiec mógł legalnie na stałe zamieszkać w Polsce, ma trzy możliwości. Pierwsza to przyjechać tu oficjalnie, legitymując się stałym źródłem dochodu i prawem do zajmowanego mieszkania (np. umową najmu). Druga – małżeństwo z obywatelem polskim. I trzecia, ta, z której skorzystali mieszkańcy ośrodków. Przybywają do Polski i już na granicy muszą złożyć wniosek o nadanie statusu uchodźcy. Tam zostają pouczeni, że od tej chwili muszą pozostać na terenie państwa polskiego aż do zakończenia postępowania. Powinni teraz dotrzeć do ośrodka recepcyjnego w Dębaku, gdzie po badaniach lekarskich otrzymają zakwaterowanie na miejscu lub zostaną skierowani do ośrodka, w którym jest miejsce. A o to coraz trudniej. Jeszcze pół roku temu nikt nie spodziewał się takich wielkich grup. Jesienią i zimą w Dębaku pojawiało się 30-40 osób dziennie, wiosną – tyle samo docierało w ciągu tygodnia. Zamknięto dwa ośrodki, bo nie było sensu dłużej ich utrzymywać. Teraz na gwałt poszukuje się dostępnych placówek. To niełatwe, bo samorządy niechętnie godzą się przyjąć w gminie uchodźców. Mieszkańcy gminy Podkowa Leśna, gdzie znajduje się Dębak, są nieufni i sygnalizują, że nowi mieszkańcy stanowią dla nich zagrożenie. W lipcu trzech Gruzinów okradło sklep jubilerski w Białej Podlaskiej, co pewnie jeszcze bardziej rozjątrzyło niejednego z tamtejszych mieszkańców. Odpowiedź na wniosek o status uchodźcy powinna nadejść w ciągu sześciu miesięcy. Do tego czasu zapewnia się wnioskującemu dach nad głową i wyżywienie. Jeśli otrzyma status, będzie miał niemal takie same prawa jak obywatel Polski. O to jednak nie jest łatwo. Nieco prościej jest uzyskać ochronę uzupełniającą, która w skutkach prawnych jest bardzo zbliżona. Jeśli i to się nie uda, pozostaje starać się o pobyt tolerowany, inaczej przybysza czeka wydalenie. Logistyka Gruzini sprawili, że pracownicy ośrodków musieli nieco przeorganizować ośrodki. Brakuje tłumaczy z gruzińskiego, to jednak najmniejszy problem, bo większość nowo przybyłych mówi choć trochę po rosyjsku. A jeśli nawet trafi się osoba, która nie powie w tym języku ani słowa, pomoże jej rodzina, przyjaciele. Zdarzają się trudności ze strategicznym rozlokowaniem uchodźców. Poszczególne ludy Kaukazu nie pałają do siebie miłością. Dlatego umieszczanie Czeczenów i Gruzinów w jednym budynku grozi konfliktami. Czeczeni – muzułmanie – są zgorszeni widokiem odkrytych
Tagi:
Agata Grabau









