Umrzeć jak ostatni osioł

Umrzeć jak ostatni osioł

Nagrody Darwina są przyznawane co roku za najbardziej idiotyczny rodzaj śmierci Podchmieleni młodzieńcy, sikający z góry na przewody pod napięciem. Japońscy turyści, kopiący drzemiące na sawannie lwy, by “bardziej aktywnie” wyglądały na zdjęciu. Rosyjscy wędkarze, którzy odpłynęli na krze w siną dal i nigdy już ich nie widziano. Pięciu objuczonych amunicją myśliwych z dzieckiem w trzyosobowej łódeczce. To tylko najbardziej banalne przykłady niewiarygodnych wprost zgonów, do których doprowadziła ludzka bezmyślność. Ci, którzy w najgłupszy sposób zeszli z tego świata, mogą liczyć na nagrodę, oczywiście, pośmiertną. Laureatów tego mało chwalebnego wyróżnienia wybierają co roku internauci na stronie Nagrody Darwina (www. darwinawards.com). Nagrodę nazwano na cześć Karola Darwina, twórcy teorii ewolucji i doboru naturalnego. Laureaci, unicestwiwszy swe wyjątkowo “głupie” geny, doprowadzili przecież do polepszenia zasobu genetycznego ludzkości! Pierwszym milenijnym kandydatem do Nagrody Darwina został 26-letni absolwent renomowanego uniwersytetu w Stanford, pracujący w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej, utalentowany komputerowiec o imieniu Tod. Na krótko przed północą 31 grudnia 1999 r. Tod wszedł na neon na dachu paryskiego hotelu “Las Vegas” i machał do zgromadzonego na ulicach tłumu. Kiedy wybiła północ, Tod tak uradował się z nadejścia Nowego Roku, że stracił równowagę, runął na przewody dostarczające prąd do świątecznego oświetlenia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/2001, 2001

Kategorie: Obserwacje