Uniewinniony dzięki genom

Uniewinniony dzięki genom

Najwięcej mężczyzn pada ofiarą zabójstw pomiędzy 20. a 30. rokiem życia, tj. w okresie najbardziej wzmożonej rywalizacji o partnerki seksualne

W 2007 r. Abdelmalek Bayout, Algierczyk mieszkający we Włoszech, przyznał się do zakłucia nożem Kolumbijczyka Waltera Felipe Novoa Pereza. Jako powód czynu podał, że Perez uraził go swoim makijażem oczu, wykonywanym w celach religijnych. Obrończyni oskarżonego Tania Cattarossi zwróciła się wówczas do sądu o uwzględnienie faktu, że jej klient mógł być psychicznie chory w momencie popełnienia zbrodni. Po rozpatrzeniu trzech raportów psychiatrycznych włoski sędzia Paolo Alessio Verni częściowo przyznał rację adwokatce i potraktował chorobę psychiczną mordercy jako okoliczność łagodzącą. Bayout został skazany na karę dziewięciu lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności, tj. około trzech lat mniej, niż gdyby został uznany za osobę będącą przy zdrowych zmysłach.
Sprawa ta zapewne niczym nie różniłaby się od wielu podobnych procesów sądowych rozpatrywanych każdego dnia na całym świecie, gdyby nie nastąpił jej dalszy ciąg. Otóż w maju br. trafiła ona do Sądu Apelacyjnego w Trieście, gdzie sędzia Pier Valerio Reinotti poprosił naukowców o wydanie nowego raportu psychiatrycznego, który miał posłużyć jako podstawa do

dalszego skrócenia wyroku.

Raport sporządzili dwaj neurolodzy: prof. Pietro Pietrini z uniwersytetu w Pizie oraz prof. Giuseppe Sartori z uniwersytetu w Padwie. Na podstawie serii badań stwierdzili oni nieprawidłowości w rozwoju mózgu oskarżonego oraz mutacje pięciu genów związanych z agresywnymi zachowaniami, w tym genu kodującego enzym zwany oksydazą monoaminową (MAO-A). Z wcześniejszych badań przeprowadzonych przez Terrie E. Moffitt z Instytutu Psychiatrii w King’s College w Londynie wynika, że niski poziom MAO-A może być związany z agresywnością i zachowaniami przestępczymi młodych chłopców wychowywanych w niewłaściwych warunkach.
Konkluzja sprawozdania przygotowanego przez włoskich naukowców mówi, że wyposażenie genetyczne Bayouta czyni go podatniejszym na agresywne zachowania w sytuacji prowokacji. Jak twierdzi bowiem prof. Pietrini, „istnieje coraz więcej dowodów, że niektóre geny razem ze szczególnymi wpływami środowiska mogą predysponować ludzi do określonych zachowań”. Na podstawie dostarczonego raportu we wrześniu sędzia Reinotti odjął oskarżonemu kolejny rok od wyroku, argumentując, że jego geny „czynią go szczególnie agresywnym w sytuacjach stresowych”.
Sprawa Bayouta to nie pierwszy proces sądowy, w którym próbowano wykorzystać genetykę do usprawiedliwienia czyjegoś zachowania. Już w 1993 r. Daniel Summer, obrońca wyjątkowo brutalnego zabójcy Stephena „Tony’ego” Mobleya, skazanego na karę śmierci za zabicie z zimną krwią sprzedawcy w Georgii (USA), postanowił użyć jako argumentu przemawiającego na korzyść swojego klienta artykułu opublikowanego w tygodniku „Science” o wpływie mutacji w genie strukturalnym kodującym oksydazę MAO-A na anomalne zachowania człowieka. Zauważył bowiem duże podobieństwo opisanego tam przypadku do dziejów rodziny Mobleyów. Wówczas jednak ojciec zbrodniarza odmówił pokrycia kosztów

wykonania testów genetycznych,

twierdząc, że jego syn powinien ponieść pełną odpowiedzialność za swój czyn. Pół roku później Sąd Najwyższy Georgii utrzymał w mocy wyrok śmierci.
Od tego czasu prawnicy coraz częściej próbują uzasadnić przestępcze czyny swoich klientów deficytem MAO-A i innymi uwarunkowaniami genetycznymi. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat zanotowano w Stanach Zjednoczonych co najmniej 200 takich przypadków, a w Wielkiej Brytanii ponad 20. Na razie sędziowie mają tendencję do odrzucania takiego usprawiedliwienia, aczkolwiek kilka razy w Stanach Zjednoczonych tego rodzaju argumenty odniosły sukces. Sprawa Bayouta jest pierwszym przypadkiem, w którym genetyka miała wpływ na wysokość orzeczonej kary w europejskim sądownictwie.
Problem odpowiedzialności osobistej człowieka za popełnione czyny nierozerwalnie wiąże się z wciąż kontrowersyjnym zagadnieniem wolnej woli człowieka. A w tej kwestii nauka pozostawia coraz mniej złudzeń i wydaje się, że na gruncie współczesnej wiedzy istnienie tego fenomenu jest już nie do obronienia. Jak dowodzą odkrycia w sferze takich nauk jak fizyka, kosmologia, chemia, biologia czy genetyka, cały wszechświat stanowi, przynajmniej na poziomie klasycznym, złożony układ rządzony przez deterministyczne prawa fizyczne o charakterze przyczynowo-skutkowym. Nie ma wątpliwości, że człowiek jest częścią tego układu i musi podlegać tym samym prawom. W ich świetle istnienie w mózgu jakiejś tajemniczej siły, która sama podejmuje działania, jest wątpliwe i nielogiczne. Można co najwyżej zastanawiać się, na ile nasze zachowania są zdeterminowane przez różne czynniki, a na ile przypadkowe i losowe. Jednak nawet w tym drugim przypadku otrzymujemy tylko prawo, które filozofowie nazywają „widłami Hume’a”: „Albo nasze działania są zdeterminowane, a więc nie ponosimy za nie odpowiedzialności, albo są wynikiem losowych zdarzeń, a wówczas również nie jesteśmy za nie odpowiedzialni”.
W świetle współczesnej wiedzy psychologicznej na postępowanie człowieka mają wpływ dwa zasadnicze czynniki: środowisko i geny. W zasadzie można nimi wytłumaczyć każdy nasz uczynek, bez konieczności odwoływania się do tak abstrakcyjnych bytów jak dusza czy wolna wola. Także świadomość, kolejny atrybut człowieka odróżniający go od innych gatunków zwierząt, może być jedynie widzem, który ogląda „powtórki” zdarzeń. Dowodzą tego choćby słynne, szokujące badania H.H. Kornhubera i B. Libeta z lat 70. XX w. Stwierdzono w nich wystąpienie potencjału elektrycznego w mózgu o sekundę, a nawet półtorej sekundy przed świadomym wykonaniem określonej czynności (np. wyprostowaniem palca). Kolejne pół sekundy potrzeba, aby uświadomić sobie jakieś zdarzenie zewnętrzne. Oznacza to, że wszystkie działania wymagające modyfikacji w czasie krótszym niż jedna-dwie sekundy wykonujemy

całkowicie automatycznie,

tak więc świadomość (a co za tym idzie, także wolna wola) nie może mieć żadnego wpływu przy grze w tenisa, ping-ponga czy nawet spontanicznej odpowiedzi na kwestie rozmówcy.
W jakim stopniu za konkretne zachowania odpowiadają geny, a w jakim środowisko, pozwalają ustalić przeprowadzane przez genetyków badania nad bliźniętami monozygotycznymi (jednojajowymi) i dyzygotycznymi (dwujajowymi). Analizy statystyk dotyczących bliźniaczych urodzeń wskazują np., że wśród bliźniaków jednojajowych prawdopodobieństwo, iż brat bliźniak skazanego przez sąd przestępcy sam będzie miał wyrok kryminalny, jest wyższe o 50% od średniej. Wśród bliźniaków dwujajowych ta nadwyżka prawdopodobieństwa jest nieco niższa (15-30%). Dowodzi to jednak, że nasze szanse wkroczenia na drogę przestępstwa nie są równe w chwili narodzin.
Z dotychczasowych badań neurologów wynika, że patologiczny brak sumienia wiąże się w znacznej mierze z wrodzonymi bądź nabytymi defektami czołowych płatów kory mózgowej, odpowiedzialnych za samokontrolę w zachowaniu. Do takich wniosków doszli m.in. naukowcy na IV Światowym Kongresie Psychiatrii Biologicznej w 1985 r. Z przedstawionego tam raportu wynika, że 90% wszystkich nadmiernie agresywnych osobników ma defekty mózgu. Liczne badania dowodzą też związku między niskim poziomem serotoniny (w której metabolizmie istotną rolę odgrywa oksydaza MAO-A) a impulsywnym, agresywnym zachowaniem.
Nie przez przypadek sprawcami ponad 80% morderstw w Stanach Zjednoczonych są mężczyźni, oni również stanowią mniej więcej taki sam odsetek ofiar zbrodni. Jest to wynik odmiennej niż u kobiet strategii reprodukcyjnej zaprogramowanej przez ewolucję. Jak wskazują statystyki, najwięcej mężczyzn pada ofiarą zabójstw między 20. a 30. rokiem życia, tj. w okresie najbardziej wzmożonej rywalizacji o partnerki seksualne. Nieproporcjonalnie duża liczba zarówno ofiar, jak i sprawców zbrodni należy też do mniejszościowych grup etnicznych. Przykładowo wśród białych szansa śmierci z ręki zabójcy wynosi w przypadku mężczyzn niecałe 0,5%, podczas gdy w wypadku Afroamerykanów wzrasta już do 3,7%. Podobna dysproporcja dotyczy kobiet.
Oczywiście te dane nie dowodzą, że dla pewnych osób czyny przestępcze są nie do uniknięcia, czy – tym bardziej – są one genetycznie zaprogramowane do takiego, a nie innego zachowania. Na to, jak postępujemy w każdej chwili, ma wpływ także szereg innych czynników, takich jak wychowanie, okoliczności towarzyszące danej sytuacji, wpływy społeczne czy też cechy psychologiczne każdego z nas. Są to jednak albo uwarunkowania środowiskowe, albo czynniki będące wypadkową działania środowiska i genów, tak więc – czy tego chcemy, czy nie – nie mamy na nie wpływu.
Jak zatem skazać wielokrotnego mordercę, gdy wiadomo, że jego czyny w części zdeterminowane są jego wyposażeniem genetycznym, a w części niezależnymi od niego czynnikami środowiskowymi? Możliwe, że w końcu trzeba będzie

przeformułować kodeksy prawne

i zmienić sposób myślenia społeczeństwa, uzasadniając unieszkodliwienie groźnego bandyty nie tyle potrzebą wymierzenia sprawiedliwości czy nawet jego resocjalizacją, ile pragmatycznie rozumianym interesem społecznym – koniecznością odizolowania go i zniechęcenia do popełniania podobnych czynów w przyszłości zarówno jego, jak i innych ludzi. A humanitaryzm będzie nakazywał, aby przestępca nie ponosił żadnych dodatkowych kosztów, niż jest to konieczne, aby zrealizować to dobro społeczne.
Na razie naukowcy wykazują dużą powściągliwość w takim usprawiedliwianiu ludzkiej przestępczości. Sprawa Bayouta może być tu dobrym przykładem. Genetyk z Uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie, prof. Giuseppe Novelli, wypowiadając się na temat zasadności decyzji sędziego Reinottiego, stwierdził, że nie da się wyciągnąć takich wniosków bez znajomości funkcjonowania całego genomu człowieka, gdyż inne geny mogą modyfikować działanie genu kodującego MAO-A. Z kolei prof. Terrie E. Moffitt przytacza wyniki badań mówiące, że działanie MAO-A różnie wygląda w różnych grupach etnicznych, czego także nie uwzględnili w swoim raporcie Pietrini i Sartori. Specjalizująca się w prawie i psychologii prof. Nita Farahany z Uniwersytetu Vanderbilt w Nashville tłumaczy, że współczesna genetyka zachowania nie wyjaśnia zachowań u konkretnej osoby, a jedynie prawdopodobieństwo ich wystąpienia na podstawie badań statystycznych większej grupy ludzi. „90% wszystkich zabójstw jest popełnianych przez ludzi z chromosomem Y, czyli mężczyzn. Czy to oznacza, że powinniśmy zawsze dawać mężczyznom krótsze wyroki?”, pyta prof. Steve Jones, genetyk z University College w Londynie. Prof. Farahany wskazuje nawet, że argumenty związane z genetyką mogą powodować efekt odwrotny do zamierzonego, prokuratorzy bowiem mogą używać tych samych dowodów do zaostrzenia kary, argumentując, że takie osoby są z natury „złe”.
Znamienne, że nikt nie posłużył się takim argumentem jak wolna wola człowieka.

Wydanie: 01/2010, 2010

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy