Od marca 2020 r. do stycznia 2021 r. z postojowego na Wyspach skorzystało ponad 11 mln osób. Państwo płaci im 80% wynagrodzenia Na początku marca brytyjski kanclerz skarbu Rishi Sunak ogłosił wraz z budżetem na bieżący rok przedłużenie programu ochrony miejsc pracy do 30 września 2021 r. Z postojowego, czyli furlough, korzysta obecnie 4,7 mln osób. Od marca 2020 r. do stycznia 2021 r. skorzystało z niego łącznie ponad 11 mln osób. Państwo płaci im 80% wynagrodzenia (maksymalnie 2,5 tys. funtów). Na pracodawcach spoczywa obowiązek opłacenia składek zdrowotnej i emerytalnej. Zajęcie na dwa miesiące W XVII w. verlof (z nid. urlop) udzielany był żołnierzom w czasie pokoju. Współczesne furlough kojarzone jest z tymczasowym zwolnieniem więźnia w celu udania się na pogrzeb lub rozmowę kwalifikacyjną poza zakładem karnym. W USA na bezpłatnym furlough przebywają pracownicy sektora publicznego podczas kryzysów budżetowych. W Wielkiej Brytanii rząd wydał dotychczas na ratowanie miejsc pracy ponad 50 mld funtów. Dla Michała pracodawca znalazł zajęcie na jakieś dwa miesiące. Sklep The Whisky Exchange, mimo świetnej lokalizacji w Covent Garden, nie miał szansy na dobre się otworzyć. Jego klientami są przede wszystkim turyści, ciekawi bogatej kolekcji trunków sprowadzanych z kilkunastu krajów. Lokalsi przychodzą, by zasięgnąć rady u fachowca i tym kimś jest właśnie Michał, tzw. spirit adviser. Najdroższa butelka, jaka przeszła przez jego ręce, to Macallan 1926 sprzedany za milion funtów. Kupił ją Chińczyk. 30 marca 2020 r., wracając ostatni raz z pracy, Michał przemierzył niemal bezludne miasto. Tego dnia w sklepie pojawiło się pięciu klientów. Szefowie wręczyli mu na pożegnanie laptopa, z którego miał pracować zdalnie. Nic z tego nie wyszło – zadań do wykonania ledwie starczyło dla trzech „nowych”, którym brakowało stażu, by dostać się na regularną listę płac i, co za tym idzie, na furlough. W domu nie było za ciekawie. Bezczynne tygodnie spędzane w czterech ścianach to recepta na depresję. Gdy zrobiło się cieplej, Michał z narzeczoną przesiadywał nad pobliskim jeziorem. Nad ich głowami latał co rano dron. Może policyjny, tropiący londyńczyków łamiących reguły pierwszego lockdownu? Nie wiadomo. Pary nikt nigdy nie upomniał. Potem nadeszły gorące tygodnie zbierania podpisów dla kandydata na prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego oraz dowożenia do ambasady opóźnionych pakietów wyborczych. W lipcu ogłoszono kolejny etap wypłat furlough. Dla londyńczyka zatrudnionego w centrum, a mieszkającego, jak wielu, w odleglejszej dzielnicy miasta, same oszczędności na dojazdach to miesięcznie ok. 200 funtów. Michał wykorzystał wolność na podróże do Polski i Szkocji. We wrześniu osiadł w Polsce na dłużej. Zwiedzał, odpoczywał, leczył kontuzję pleców. Telefon milczał. Londyn odezwał się w październiku. Zaszły spore zmiany – tylko sklep przy London Bridge miał szansę funkcjonować w miarę normalnie. Nowe normalnie okazało się jednak fiaskiem. Michała oddelegowano do magazynu, w którym zaczynał przygodę z The Whisky Exchange siedem lat wcześniej. W grudniu 160-osobowa załoga zrealizowała rekordowe 65 tys. zamówień. Potem powrót do sklepu w wyludnionym Covent Garden, znów magazyn i od stycznia trzeci lockdown. Michał jest ponownie pełnoetatowym domownikiem. Do września ma zapewniony byt. Ale jest w pełni świadom, że jeśli koronawirus nie rozłoży na łopatki handlu whisky, może to zrobić brexit. Evie furlough otworzyło drogę do spełnienia jednego z marzeń. Polka cierpi na chorobę Hashimoto. Kiedy dwa lata temu wyjechała z Londynu na krótki projekt do Australii, po latach remisji wróciły jej wszystkie objawy. Miała problemy ze snem, męczyła się szybko, tyła z powietrza. Skarżyła się na zaburzenia pamięci i koncentracji. Po powrocie do Londynu czekała ją niemiła niespodzianka – zwolnienia grupowe w korporacji. Evie udało się dogadać z pracodawcą. Rok 2020 zaczęła od wypoczynku i zastanawiania się, co dalej. Dorabiała jako konsultantka we własnej niewielkiej firmie. W marcu zdecydowała, że chce pomóc sobie i milionom takich chorych jak ona. Zaprosiła do projektu wspólnika i dwa tygodnie przed pandemią zaczęli pracę nad mobilną aplikacją Hashiona. W nowej rzeczywistości brakowało co prawda kontaktów twarzą w twarz z klientami, ale znalazły się pozytywy – np. wypłaty furlough, dzięki którym starczało czasu na nowy biznes.










