Utracone dzieciństwo Nataschy K.

Utracone dzieciństwo Nataschy K.

18-letnia Austriaczka po ośmiu latach od porwania odzyskała wolność. 44-letni inżynier więził ją w piwnicy Korespondencja z Wiednia 23 sierpnia po południu, w małej miejscowości Strasshof niedaleko Wiednia, w ogrodzie pewnej starszej pani pojawiła się niespodziewanie wychudzona dziewczyna. – Nazywam się Natascha Kampusch, osiem lat temu porwano mnie w drodze do szkoły. Proszę o pomoc – powiedziała. Wtedy była to najgłośniejsza sprawa w całej Austrii, latami bezskutecznie szukała jej niemal cała policja. Natascha opowiadała, że uciekła z pobliskiego domu, korzystając z chwilowej nieuwagi swego dręczyciela. Policja zaczęła poszukiwania, ktoś zgłosił, że zanotował numery czerwonego bmw, pędzącego po ulicach tak spokojnego dotychczas Strasshof. Auto znaleziono porzucone na parkingu wiedeńskiego Donaucentrum, ale nadal ścigano jego właściciela. Był nim 44-letni inżynier Wolfgang Priklopil, nigdy niekarany, z opinią nadzwyczaj spokojnego człowieka. Natascha rozpoznała go na fotografii. Jego zmasakrowane zwłoki znaleziono w nocy na torach kolejki podmiejskiej. Popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Jak wygląda dziś Natascha? Można się tylko domyślać, jej wizerunek jest na razie ściśle chroniony, publikowane zdjęcia są jedynie symulacją, pokazującą, jak graficy komputerowi wyobrażają sobie jej wygląd. Sfotografowano ją tylko raz, w towarzystwie młodej policjantki, gdy prawie całą jej postać, od głowy do kolan, osłaniał niebieski koc. Drzwi do kasy pancernej Ta niesamowita historia zaczęła się w marcowy poranek 1998 r. Wtedy właśnie, w drodze do szkoły, ostatni raz koleżanka szkolna widziała Nataschę Kampusch, gdy w towarzystwie jakiegoś mężczyzny wsiadała do dużego białego auta. Nic nie wskazywało, by czyniła to pod przymusem. Policja sprawdziła wówczas wszystkich właścicieli dużych białych samochodów – i dwa tygodnie po uprowadzeniu znalazła inżyniera Wolfganga Priklopila! Jego białe auto było pełne gruzu i cegieł. Na przesłuchaniu Priklopil wyjaśnił, że buduje domek w ogródku. W rzeczywistości szykował podziemną celę dla Nataschy. Austriackim policjantom oczywiście nie przyszło do głowy, by sprawdzić jego słowa i pojechać do domu w Strasshof. Być może dziewczyna już wtedy zostałaby uwolniona. Ale przecież był to inżynier, wzbudzający zaufanie elegancki pan o nienagannej przeszłości. Tymczasem Natascha, poszukiwana przez policję i prywatnych detektywów, zapadła się pod ziemię – dosłownie i w przenośni. Policja uznała, że została zamordowana, szukano więc już tylko ciała. 18-letnia Natascha zeznała na policji, że przez osiem lat była więziona w piwnicy domu Wolfganga Priklopila. To ładny dom z zadbanym ogrodem. Tymczasem pod podłogą garażu odkryto podziemny pokój, do którego wchodziło się… przez drzwi stojącej w garażu kasy pancernej. W tej piwnicznej izbie o powierzchni 6,5 m kwadratowych była więziona 10-letnia dziewczynka. Jak wyglądało jej życie w domu porywacza ze Strasshof? Natascha w specjalnym liście do dziennikarzy zapowiada, że sama dokładnie opowie o tym mediom, w czasie, który uzna za stosowny. Na razie postanowiła nie ujawniać ani swojej twarzy, ani wszystkich szczegółów ośmioletniego uwięzienia. Napięcie w mediach i cena za jej wyznania wciąż rosną. Nosił ją na rękach, ale i deptał… Na pewno jej uwięzienie nie było jednym pasmem udręk. Natascha powiedziała już o Priklopilu, że „nosił mnie na rękach, ale i deptał”. Nie chciała wyznać, czy utrzymywała z porywaczem kontakty intymne. – Chciał, abym go nazywała „swoim panem”, ale byłam na tyle silna psychicznie, że nie zgodziłam się na to żądanie – twierdzi Natascha. Zdaniem psychologów, dziewczyna przeżywa podobno tzw. syndrom sztokholmski, czyli swoisty rodzaj powiązania psychicznego ofiary z porywaczem. Czuje się odpowiedzialna za jego samobójstwo. Na wiadomość o śmierci mężczyzny zareagowała płaczem. Przecież Wolfgang Priklopil przez ostatnie osiem lat był jedyną centralną postacią w jej życiu. Obecnie Natascha mieszka pod opieką policji i lekarzy psychiatrów, miejsce jej pobytu nie jest znane dziennikarzom. Tylko raz spotkała się z nią jej matka Sylwia, ale mówi, że utrzymuje z córką stały kontakt telefoniczny. Matka też nic nie chce mówić. – To, że Natascha żyje, jest dla mnie wielkim wzruszeniem – powtarza tylko. Rodzice Nataschy nie mieszkają razem. Jej ojciec Ludwig Kampusch zatroszczył się o przyszłość córki i zaproponował, by z majątku pozostałego po samobójczej śmierci Wolfganga Priklopila wykroić 35 tys. euro na fundusz finansowego zabezpieczenia przyszłości Nataschy. Podano już

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 36/2006

Kategorie: Świat