Wielka dama tańczy sama

Wielka dama tańczy sama

Anna Jantar we wspomnieniach przyjaciół   Aleksander Fogiel aktor (…) Była to sobota 5 stycznia. Graliśmy w Chicago przy Edison Avenue. Nagle do mojej garderoby, nie pukając, zajrzało jakieś piękne, hoże dziewczę. Zajrzało, uśmiechnęło się i, krzyknąwszy radośnie „dobry wieczór”, zniknęło. „Boże kochany, przecież to Oleńka. Widział pan, panie kolego?” – zwróciłem się do sąsiada, młodego gitarzysty [Krzysztofa Szmigiero]. O takiej Oleńce musiał myśleć chyba pan Sienkiewicz. Biały kołpaczek na kształtnej główce, krótkie jasne futerko na zgrabnej kibici, wełniana przydługa spódniczka i jasne buciki z cholewkami. (…) „Więc to jest pani Jantar…”. (…) Pierwszą osobą, która złożyła mi gratulacje z racji udanego spektaklu i życzenia z okazji 50-lecia pracy w teatrze, była pani Anna. Ucałowałem jej ręce, a ona moje policzki. Nie pamiętam, ale chyba z panią Anną spełniłem pierwszy toast szampanem, jako że i o szampanie pomyśleli rodacy zza Wielkiej Wody. (…) I tak mogłoby skończyć się moje pierwsze i ostatnie spotkanie z piękną Oleńką – Anną Jantar, gdyby nie to, że cały nasz zespół został zaproszony na kolację do Polskiego Domu pod nazwą Europejska, w polskiej dzielnicy Chicago. (…) Gwiazdą wieczoru była Anna Jantar. Śpiewała znakomicie. Widownia słuchała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 14/2014, 2014

Kategorie: Książki