Witajcie w faweli

Witajcie w faweli

W brazylijskich fawelach rozwija się turystyka Korespondencja z Rio de Janeiro Favela Adventures to jedyna agencja turystyczna oferująca wycieczki po najludniejszej w Rio de Janeiro i w Ameryce Południowej faweli Rocinha, założona i prowadzona przez jej mieszkańca. Zezinho, jej właściciel, uchodzi za ekscentryka. Wytatuowany od stóp do głów, z dumą prezentuje na swoim ciele rysunki ukochanej faweli. Niewiarygodnie łagodny, co nie jest bez znaczenia w miejscu, w którym dochodzi do wielu aktów przemocy. Jako właściciel szkoły didżejów, Zezinho jest wzorem do naśladowania dla młodzieży i muzyków z Rocinhi. Mówią, że to najlepszy didżej w faweli. Ekscentryk z misją Wielu cieszy rozwój jego firmy turystycznej, tym bardziej że Favela Adventures zatrudnia jako przewodników miejscowych, favelados. Firma ma wkład w ekonomię dzielnicy, finansuje z przychodów projekty charytatywne i przyczynia się do przełamywania barier w podzielonym na favelados i nie-favelados Rio de Janeiro i w całej Brazylii. Zezinho jest przeciwny używaniu terminu turystyka ubóstwa. Sądzi też, że wycieczki w wypełnionych po brzegi turystami autobusach czy dżipach umacniają błędne wyobrażenia o ubogich dzielnicach i pogłębiają przepaści. – Fawela Rocinha to nie tylko gangi, przemoc, narkotyki czy nieporządnie sklecone domy – mówi Zezinho i pomysłem na formę wycieczek dowodzi, że interesuje go jedynie turystyka społecznie odpowiedzialna. Favela tours, które ma w ofercie agencja Zezinha, nie są zwyczajnymi wycieczkami. To wizyty, podczas których jest czas na dyskusje, przechadzanie się po głównych ulicach i wąskich alejach (becos), czas na oglądnie z dachów panoramy leżącego u stóp faweli Rio de Janeiro. Ale też na odwiedziny w domu Zezinha, u jego rodziny i przyjaciół, żeby zobaczyć, czym zajmują się mieszkańcy dzielnicy, a także czas na sambę czy dyskotekę. Favela Adventures oferuje wizyty prowadzącym badania studentom i dziennikarzom zbierającym materiały. Raz w miesiącu Zezinho zaprasza miłośników dobrej kuchni na grupowe wyjście do jednej z restauracji w faweli. Zainteresowanym pomaga w wynajęciu pokoju, mieszkania lub nabyciu własności na terenie dzielnicy. Kieruje do biura wynajmu lub do prywatnych właścicieli, udziela rad, gdzie najtaniej, a gdzie najwygodniej. Wreszcie wspiera, promując na swojej stronie i podczas wycieczek, tutejszych instruktorów surfingu, tenisa, dżiu-dżitsu, capoiery, dżudo i bodyboardingu. Jako mieszkaniec darzony estymą, który promuje dzielnicę, Zezinho gwarantuje zwiedzającym bezpieczeństwo. Zastrzega przy tym, że nigdy nie musiał wykupywać przyzwolenia na prowadzenie działalności u władz gangu w faweli. Powrót do korzeni Zezinho urodził się wysoko na wzgórzu, na uboższej niż inne Rua 1. Do 11. roku życia mieszkał z ojcem, Brazylijczykiem z faweli, i matką, Amerykanką, oraz dwoma z braćmi w drewnianym dwupokojowym baraku bez elektryczności i łazienki. Kolejny dom rodziny był już większy, miał toaletę oraz czasowy dostęp do elektryczności. W oknach nie było szyb, ale ojciec przymocował do ścian plastikowe przezroczyste płachty, które chroniły przed deszczem. Podobnie jak wiele dzieci Zezinho przez cały rok nosił sandały, ponieważ miał tylko jedną parę krytych butów, w których rodzice pozwalali mu chodzić jedynie do szkoły. Posiłki rodziny były skromne, składały się z ryżu i fasoli, rzadko jedzono drób, rybę czy wołowinę. Kiedy pod koniec lat 70. na skutek mechanizacji rolnictwa i industrializacji do Rocinhi i innych faweli dużych miast Brazylii zaczęły napływać wielkie fale ludności, rozbudowa ubogich dzielnic ruszyła na masową skalę. Z nowymi mieszkańcami i rozwojem urbanistycznym w Rocinhi pojawiła się drobna przestępczość. Pod nieobecnosć państwa gangi powoli zaczęły przejmować kontrolę nad fawelą: wprowadzały na ulicach porządek, organizowały pomoc dla najbardziej potrzebujących, finansowały budowę dróg. Siłą rzeczy Zezinho, jak większość mieszkańców, pogodził się z tymi rządami, nie aprobował ich jednak. Spędziwszy parę lat w USA, kraju swojej matki, zdecydował się na powrót i pozostanie w ukochanej Rocinhi na stałe. Teraz, po oczyszczeniu faweli z handlarzy narkotyków i po pojawieniu się tu jednostek policji środowiskowej (UPP), Zezinho oswaja się z obecnością w Rocinhi „obcych” – państwa oraz policji. – Kiedy do ubogich dzielnic Rio nie docierała pomoc państwa – wyjaśnia Zezinho – organizowały ją, obok gangów, fundacje pozarządowe i Kościół katolicki, który chcąc zapobiec rozprzestrzenieniu się na ich obszarach ruchu komunistycznego, pod koniec lat 40. zaczął sponsorować projekty socjalne. W latach 50. doprowadził do Rocinhi elektryczność. Idea podnoszenia standardu faweli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2013, 2013

Kategorie: Świat