Władza sadomasochistów

Władza sadomasochistów

W czasie świąt Polacy stają się narodem wędrownym. Przyjeżdżają nawet z odległych zakątków świata, by choć przez parę dni pobyć wśród swoich. Wiele się zmieniło w naszych obyczajach, ale tradycja wspólnego świętowania przetrwała. Ostały się też świąteczne rozmowy przy stołach. To swoista giełda wymiany informacji. Czuły barometr nastrojów. Przecież często razem świętuje parę pokoleń rodzinnych. Spotykają się ludzie z różnych stron kraju, o odmiennych profesjach i, co oczywiste, także poglądach. Ciekaw jestem, co z tych wielkanocnych spotkań, dyskusji i sporów wyniknie? Czy przybędzie aktywnych oponentów prowadzonej polityki? A może wręcz odwrotnie, pogłębi się zniechęcenie do wszelkiej aktywności publicznej? Obstawiam wariant pierwszy. Nie ja jeden. Tuż przed świętami bardzo uaktywnił się Aleksander Kwaśniewski. A że czego jak czego, ale wyczucia nastrojów społecznych mu nie brakuje, widać wyraźnie, że ma ochotę stanąć na czele niezadowolonych. Zbierze w ten sposób premię pierwszeństwa. Czekano przecież na kogoś, kto powie twardo – nie. Wpisując się w oczekiwania społeczne i wchodząc w buty lidera opozycji, Kwaśniewski będzie mógł wpływać na jej kształt programowy i personalny. Dowodów na to, że jest przeciw czemu protestować, dostarcza nam ekipa rządząca. Codziennie nowych. Rzecz jednak nie w setkach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 15/2007, 2007

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański