Czy ugoda zawarta przed Sądem Najwyższym usankcjonowała obejście prawa? Czy sąd okręgowy może zakwestionować ugodę zawartą przed Sądem Najwyższym? Byłby to niewątpliwie precedens, a i sam proces przejdzie pewnie do historii naszego wymiaru sprawiedliwości. We wrześniu ub. roku, po trwającym blisko 5 lat procesie, pomiędzy Komisją Likwidacyjną RSW a Spółdzielnią Dziennikarzy „Wprost” oraz Agencją Wydawniczo-Reklamową „Wprost” doszło do ugody. W jej wyniku spółdzielnia zapłaciła Komisji milion dolarów odszkodowania. Za co? Za to, że Komisja była narażona na kłopoty i musiała się procesować z ową spółdzielnią. Spółdzielnia zapłaciła za coś, czego de facto nie miała, albowiem sama pięć lat wcześniej sprzedała za 2 mld starych złotych prawa do tytułu obecnemu wydawcy, Agencji Wydawniczo-Reklamowej „Wprost”. Kwota miliona dolarów, w przeliczeniu na złotówki – niewiele ponad 4 mln zł. – jest śmiesznie niska w porównaniu z wartością tygodnika, którego zysk z reklamy w I półroczu ub.r. wyniósł 46 mln zł. Żeby było pikantniej, w zamian za owo odszkodowanie, jak to sformułowano w ugodzie, Komisja cofnie powództwo oraz, drobnostka, zrzeknie się wszelkich roszczeń do tytułu zarówno wobec Spółdzielni, jak i Agencji oraz uzna prawo Agencji do tytułu. Nieważne umowy Przypomnijmy fakty. Ustawą z 22 marca 1990 r. RSW Prasa przeszła w stan likwidacji. Likwidator 29 sierpnia 1990 r. zawarł z Agencją Wyd.-Rekl. umowę dzierżawy, przekazując jej tygodnik z zespołem redakcyjnym i majątkiem. Mimo to 27 lutego Komisja przekazała cały tytuł Spółdzielni. Sąd w Poznaniu, jak również sąd apelacyjny stwierdziły, że umowa ta była nieważna, ze względu na to, że Spółdzielnia nie dopełniła warunków ustawy o likwidacji RSW, ponieważ jej członkowie nie wnieśli wkładów członkowskich. Ponadto, zgodnie z rozporządzeniem rządu z listopada 1990 r., tytuł prasowy można było oddać jedynie wtedy, gdy przejmujący wykaże się posiadaniem wiarygodnych źródeł finansowania. Spółdzielnia nie mogła się tym wykazać, ponieważ – co również zostało stwierdzone przed sądem – nigdy nie podjęła działalności gospodarczej. Członkowie Spółdzielni de facto byli zatrudniani i finansowani przez Agencje. Wszystko to razem było rażącym naruszeniem prawa, co stwierdziły sądy dwu instancji. Dzień po podpisaniu umowy ze Spółdzielnią Komisja rozwiązała umowę dzierżawy z Agencją. Tego samego dnia Spółdzielnia i agencja podpisały umowę o wspólnym wydawaniu tytułu, przy czym Agencja zobowiązała się do finansowania całego przedsięwzięcia. W maju 1993 r. Spółdzielnia sprzedała tytuł Agencji. Ta sprzedaż, zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu w Poznaniu, została uznana za niezgodną z prawem. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, ponieważ Spółdzielnia i Agencja wniosły o kasację tych wyroków. Na pierwszej rozprawie Komisja oraz przedstawiciel Spółdzielni i Agencji przedstawili sądowi ugodę. Sąd Najwyższy, przyjmując ugodę, ma obowiązek zbadać, czy nie jest sprzeczna z prawem, zasadami współżycia społecznego i czy nie ma na celu obejścia prawa. Sąd w uzasadnieniu, pisząc najpierw szczegółowo o wyrokach niższych instancji, niekorzystnych dla Spółdzielni i Agencji, stwierdził, że „treść zawartej ugody sądowej pozostaje w zgodzie z prawem i zasadami współżycia społecznego. Wielomiesięczne pertraktacje ugodowe przyniosły efekt, którego nie można zdyskredytować ewentualnym zarzutem działania stron w zamiarach obejścia prawa”. Czy rzeczywiście? Co to znaczy: „efekt, którego nie można zdyskredytować”? Tak naprawdę, nic. Nowe okoliczności Firma Presspo SA, od 1990 roku starała się kupić tytuł „Wprost”. Kiedy dowiedziała się, że jest wniesiona kasacja do SN i sprawa zmierza ku końcowi, zwłaszcza, że wszystkie wyroki sądów były dla Komisji korzystne i wszystko zmierzało w kierunku uznania jej roszczeń do tytułu, zwróciła się do Komisji z kolejną ofertą kupna tytułu. Pismo w tej sprawie zostało wysłane w listopadzie 1998 r. Na rok przed ugodą. Komisja, w osobie kierownika biura, Janusza Węgiełka, dopisuje, że „trwa postępowanie kasacyjne. Na ostateczne orzeczenie trzeba poczekać. Kiedy to się stanie i, decyzją sądu, ostatecznie wejdziemy w nasze prawa, wówczas wystawimy je na sprzedaż w trybie przetargu publicznego”. Presspo czeka więc na kasacje. Wprawdzie nie można przewidywać wyroków sądowych, ale muszą się one mieścić w granicach prawa. W tej sprawie sądy dwu instancji uznały, że zarówno Spółdzielnia, jak i Agencja weszły w posiadanie tytułu niezgodnie z prawem. Wydawałoby się, że Sąd Najwyższy nie mógł wydać innego wyroku niż oddalenie skarg kasacyjnych. Tuż przed rozprawą









