Inni, nie gorsi

Inni, nie gorsi

Studiują na najlepszych uczelniach, pracują w korporacjach. Od kolegów odróżnia ich to, że jeżdżą na wózkach, nie słyszą albo nie widzą Maja skończyła studia, prowadziła fundację, jeździ na nartach wodnych i planuje podróż życia. Jarek kończy Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego i Warszawską Wyższą Szkołę Informatyki, pracując w jednej z największych firm doradczych PwC; wcześniej skończył Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych i próbował sił na Politechnice Warszawskiej. Kuba studiuje na kierunku metody ilościowe w ekonomii i systemy informacyjne w Szkole Głównej Handlowej. Na tej samej uczelni studia po wypadku rozpoczął Darek, a Czesław Ślusarczyk jest kierownikiem Działu Spraw Osób Niepełnosprawnych. Jarek i Darek poruszają się na wózkach inwalidzkich, Czesław Ślusarczyk jest niewidomy, Maja – podobnie jak Kuba – niedosłyszy, ma także problemy z mówieniem. Nie skreślać Maja miała w życiu kilka mniejszych i większych kryzysów. Lubi wyjeżdżać na działkę za miastem, odpocząć, wyłączyć aparat słuchowy i skupić się na swoim świecie – cichym i spokojnym. To daje poczucie bezpieczeństwa, bo nie słyszy szmerów, zwłaszcza po zmroku, gdy krzątają się letnicy. Mówi, że główną „zaletą” bycia niemal zupełnie niesłyszącą jest to, że nie słucha głupich rozmów. W 2007 r. zaczęła studiować finanse i rachunkowość z nadzieją, że niepełnosprawność nie przeszkodzi jej w nauce. Rozczarowała się. Uczelnia nie oferowała wystarczających udogodnień dla osób takich jak ona. – Największym problemem okazała się komunikacja z uczelnią – mówi Maja. – Wszystkie zmiany w planie zajęć były ogłaszane na wywieszanych kartkach i kto informację przeczytał, przekazywał dalej. Maję zwykle pomijano. Na uczelni nie miała wielu znajomych, bo wstydziła się z kimkolwiek nawiązać kontakt. Pamięta, jak kiedyś dwie dziewczyny rozmawiały, żywo gestykulując, po czym odwróciły się w jej stronę i jedna z nich o coś ją zapytała. – Do tej pory nie wiem, czy chciała znać moje zdanie w jakiejś sprawie, czy podejrzewała, że podsłuchuję – mówi Maja. – Kiedy zorientowały się, że nie słyszę, odwróciły się do mnie plecami. Inaczej było na zajęciach z programowania. W czasie przerwy też stała sama, na drugim końcu korytarza. – Reszta grupy rozmawiała w kręgu. Po chwili zrobili mi miejsce – wspomina. – Bałam się, jaka będzie ich reakcja na moją niepełnosprawność, nie zaryzykowałam i nie podeszłam. Po kilku dniach jeden z chłopaków zapytał mnie, czy mam problemy ze słuchem. Kiedy nieśmiało potwierdziłam, zaczęli przy mnie mówić trochę głośniej i wyraźniej. Nieśmiałość narastała w niej latami. Już w podstawówce dzieci naśmiewały się z tego, że słabo słyszy. Nie mogła się bronić, bo gdy tylko się odezwała, śmiały się jeszcze głośniej. Jej niewyraźna mowa bardzo je bawiła. Postanowiła trzymać się z boku. – Po jakimś czasie stawałam się dla nich nudna. A bycie nieciekawym było lepsze niż zwracanie na siebie uwagi. Tak zostało do dzisiaj. To błędne koło – brak reakcji na kpiny oznacza pogodzenie się z sytuacją – mówi. Po rozpoczęciu studiów doświadczyła przykrej sytuacji w dziekanacie jednej z uczelni. – Próbowałam rozwiązać jakiś problem, gdy pani z okienka zadzwoniła do kierownika i powiedziała: „Ta dziewczyna się nie nadaje, bo niewyraźnie mówi”. Stałam wtedy tuż obok. Z drugiej strony Maja czasem jest uważana za osobę wyjątkowo arogancką i wyniosłą. – Zdarza mi się nie odpowiedzieć na przywitanie albo zignorować czyjąś prośbę, bo nie słyszę, że ktoś do mnie mówi. Nikt nawet nie myśli, że mogę mieć problemy ze słuchem. Przez jakiś czas prowadziła fundację dla niepełnosprawnych LAUR, zajmującą się m.in. kursami języka obcego dla niesłyszących. – Osoby głuche jednak nam się wykruszyły. Nawet język polski jest dla nas, niedosłyszących czy niesłyszących, jak obcy – mówi Maja. W końcu zawiesiła działalność, bo nie otrzymała dofinansowania. Oswajanie uczelni Darka wypadek przykuł do łóżka na wiele miesięcy. Nie poddał się. Starał się odzyskać sprawność rąk, próbując gotować obiady. Zaczynał o godz. 10, ale zdarzało się, że obiad nie był gotowy na 18. Ćwiczył nie tylko ręce, ale też silną wolę i cierpliwość. Już 10 lat jeździ na wózku. Wcześniej nigdy nawet nie myślał o studiowaniu, bo dobrze zarabiał. Jako niepełnosprawny nie mógł pracować fizycznie. Zaczął studiować finanse

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 44/2015

Kategorie: Kraj