Dzisiaj handlarze ludźmi nie muszą nikogo porywać. Ludzie przytłoczeni trudną sytuacją materialną sami zgłaszają się do nieuczciwych werbowników Mateusz Mularski, Fundacja Mediów Społecznie Zaangażowanych HumanDoc Kiedy słyszysz o niewolnictwie, o czym myślisz? O Afrykańczykach, pracujących kiedyś na amerykańskich farmach? O czymś, co już dawno się skończyło i nie ma prawa istnieć w XXI w.? Czy na pewno? Jak w takim razie nazwać pracę bez wynagrodzenia albo za kilka dolarów miesięcznie w Indiach, dziewczynki więzione i gwałcone w burdelach w Kambodży czy kobiety z Europy Wschodniej wabione obietnicą dobrej pracy, które trafiają do domów publicznych, gdzie są bite, narkotyzowane, ubezwłasnowolnione? Jak nazwać ugandyjskie dzieci porywane, wcielane siłą do armii i przyuczane do okrutnej walki? Czy wiesz, że obecnie na świecie żyje około 27 mln niewolników? To więcej niż kiedykolwiek. Szacuje się, że przez 300 lat z Afryki do obu Ameryk wywieziono około 20 mln niewolników. W XIX w. cena jednego niewolnika w USA była porównywalna z dzisiejszą ceną nowego samochodu osobowego średniej klasy. Dziś cena ta drastycznie zmalała i wynosi średnio tylko 100 dol. Niewolników można spotkać wszędzie, są w Indiach, Azji, Afryce, Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej. Rania została wywieziona z Maroka do Paryża jako dziecko i przez ponad
Tagi:
Mateusz Mularski