Czy wszystkie zarobki i podatki powinny być jawne?

Czy wszystkie zarobki i podatki powinny być jawne?

Czy wszystkie zarobki i podatki powinny być jawne? Adrian Zandberg, partia Razem Przykład Narodowego Banku Polskiego pokazał, do czego służy robienie wielkiej tajemnicy z wynagrodzeń. Przyboczne pana prezesa Glapińskiego otrzymują miesięcznie dziesiątki tysięcy złotych – więcej niż premier RP. W tym samym czasie NBP każe stażystom pracować za darmo. Tak się dzieje niestety w bardzo wielu polskich firmach. Robienie tajemnicy z wysokości pensji służy głównie krewnym i znajomym prezesów. Dzięki tajności łatwo ukryć ich wysokie apanaże. Wiemy, ile zarabiają prezydent, premier, sędzia Sądu Najwyższego czy wójt. I dobrze! Ich płace są jawne, by państwo działało sprawnie i uczciwie. Jawność wynagrodzeń z pewnością nie szkodzi gospodarce. Wręcz przeciwnie – pomaga w nagradzaniu za porządną pracę i faktyczne kompetencje. Takie rozwiązania działają na świecie – nie ma czego się bać. Dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka, UW Polskie społeczeństwo nie jest gotowe na pełną jawność. Natomiast na pewno powinny zostać upublicznione wynagrodzenia wypłacane ze środków publicznych. Ale nie imiennie, tylko dla stanowisk. Tak, aby było wiadomo, w jakim przedziale mieści się pensja np. dyrektora departamentu w danym ministerstwie, jego zastępcy itd., a także na jakich zasadach przyznawane są premie i nagrody. Powinniśmy mieć absolutnie jasny system, według którego środki publiczne trafiają do osób, które wykonują pracę w naszym imieniu, chociażby w administracji publicznej. Filip Gołębiewski, socjolog, Instytut Dyskursu i Dialogu Ujawnienie wszystkich zarobków i podatków miałoby zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Zmniejszyłoby możliwości malwersacji i wszelkiego rodzaju oszustw czy prób ukrywania majątku. Naraziłoby jednak wiele osób na działania przestępców czy naciągaczy. Ci, znając dochody potencjalnego „klienta”, mogliby znacznie prościej dopasowywać do niego swoją „ofertę”. Negatywnym skutkiem wspomnianego rozwiązania byłoby także to, że inni obywatele, mając możliwość sprawdzenia zarobków sąsiadów, mogliby stosować tzw. sankcje społeczne względem tych, którzy zbyt odbiegają od normy (w górę lub w dół). Obecne tendencje w polskim ustawodawstwie idą w przeciwnym kierunku – ilość publicznie dostępnej wiedzy na temat obywateli raczej się zmniejsza. Przykładem może być wprowadzenie RODO czy usunięcie adresów zameldowania z dowodów osobistych. Marcin T. Mądry, czytelnik PRZEGLĄDU W Polsce to nic nie da. Nie zadziała jak w Skandynawii, bo mamy inną mentalność. Tam bogaci, widząc różnicę, biorą odpowiedzialność za środowisko i innych, u nas będzie festiwal upokorzeń najbiedniejszych. Kolejny instrument do pośmiania się z nich przez rzeszę korwinowców, balceronów i innych. Spróbujmy zmienić mentalność poprzez edukację, a nie poprzez przepisy, bo będzie jeszcze gorzej. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2019, 2019

Kategorie: Aktualne, Pytanie Tygodnia