19/2000

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Notes dyplomatyczny

Minął długi, długi weekend. Mądrzy ludzie w MSZ brali sześć dni urlopu i mieli dwa tygodnie wolnego, zresztą podobnie robiono i gdzie indziej. Za to politycy pracowali. 1 maja, 3 maja i w międzyczasie. Premier Buzek emablował kanclerza Schrödera w Gnieźnie, i opowiadał przy tym, że załatwił Polsce szybsze wejście do Unii Europejskiej. W Sejmie, z korpusem dyplomatycznym spotykał się za to marszałek Płażyński. Bon ton i wielkie salony. Za to obaj – Buzek i Płażyński – spóźnili się na uroczystość do Pałacu Prezydenckiego, wchodząc, kiedy Aleksander Kwaśniewski już przemawiał. Więc wmieszali się w tłum gości. A rząd reprezentował jedynie minister Geremek. A teraz pytanie za trzy punkty: czy Buzek z Płażyńskim nauczą się cywilizowanego zachowania i punktualności do roku 2003, w którym chcielibyśmy wstąpić do Unii Europejskiej? Czy może lepiej tę datę przełożyć na rok 2006? Swoją datę ma również Michał Radlicki, Dyrektor Generalny w MSZ. O tym, że zamierza ewakuować się z centrali na jakąś placówkę mówi się od miesięcy. Ale od tygodni mówi się, gdzie będzie chciał jechać i kiedy. Otóż tym wybranym miejscem Radlickiego jest Rzym. Co nie dziwi – gdyż pojechać tam zamierzał już wcześniej, ale wtedy, parę lat temu, jego wyjazd zablokowała sejmowa komisja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Utrwalanie łez

Na każdym zdjęciu są ludzie, których nie dostrzeżesz w pierwszej chwili Nagły upał. Ulica była rozżarzona. Szła coraz szybciej, żeby dotrzeć do bramy Powązek. Na schodach kościoła stała zakonnica, poprawiała ciężki bukiet róż. Żołnierze czekali na sygnał. Za chwilę miała się rozpocząć msza, potem wmurowanie tablicy – co miała upamiętniać, tego Maryla nie pamiętała. Dzisiaj dyżur miał Marcin, ona nie musiała robić zdjęć do gazety. Wreszcie mogła zająć się konkursem. Zakonnica spojrzała na nią z wyrzutem. Nigdy nie mogła zrozumieć kobiet, które omijały kościół. Maryla odruchowo kupiła znicz, taki, który spodobałby się dziadkowi. Dopiero, kiedy zapłaciła, przypomniała sobie, że na tym cmentarzu nie ma nikogo bliskiego. Trudno, postawi światło Tumskiemu. W końcu przyszła tu, żeby sfotografować jego grób. Termin konkursu upływał w poniedziałek. Ciekawe, czy ktoś jeszcze miota się w tym niedzielnym upale, żeby znaleźć jakiś ciekawy temat. Maryla raz jeszcze obejrzała kartkę. Postanowiła sfotografować wszystkie miejsca w Warszawie, w których mieszkał, bywał Tumski, zanim nie dostał Nobla i nie wyniósł się do Paryża. Może nie był to pomysł zbyt oryginalny, ale w ostatniej chwili tylko to wymyśliła. Dwóch mężczyzn szło Aleją Zasłużonych. Pochylali się nad grobami. Jednemu dodali zasług, drugiemu ujęli.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Te, co gryzą i fruwają

Zarówno pan komar, jak i pan kleszcz to chodząca niewinność. Atakują nas samice Jak zwykle z letnią temperaturą i piękną pogodą pojawiają się dokuczliwie gryzące owady, głównie komary i małe muszki, które dostają się wszędzie: do nosa, oczu, uszu. Najgroźniejsze są kleszcze, gdyż ich ukąszenia grożą poważnymi konsekwencjami. Należy przypomnieć, że zarówno pan komar, jak i pan kleszcz to chodząca niewinność. Komarzyca i kleszczyca to co innego: one muszą się napić krwi, by wydać na świat potomstwo. Bzyczące paskudztwo Komarzyca gryzie, pozostawiając na naszej skórze swędzące bąbelki. Dlaczego tak się dzieje? Krew ludzka w swoim składzie ma dużo białka. A ono jest niezbędne samicom jako podstawowe źródło pożywienia do rozwoju jajeczek, które znajdują się w ich ciele. Natura wyposażyła samice w aparat do kąsania i przyssawania oraz w odpowiednie “czujniki” wskazujące im nas jako cel ataku. Komarzyca ma np. “aparat” działający na podczerwień, który pozwala jej precyzyjnie zlokalizować nawet bardzo maleńkie i cienkie naczynko krwionośne człowieka. Na nóżkach i trąbce komara znajdują się ciśnieniowe czujniki pozwalające wykryć fale ciśnienia ofiary spowodowane przez jej tętno. Najsilniejsze fale emitują najcieńsze i najbogatsze w krew fragmenty naskórka. Są to: zgięcia w łokciu, palce dłoni

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Lewy prosty

Marian Krzaklewski o popularności: Trzeba uważać, aby próbując w mechaniczny sposób odzyskać popularność, nie pogorszyć jeszcze naszej sytuacji. Jadwiga Staniszkis o Marianie Krzaklewskim: To może jest dziwne stwierdzenie: jego po prostu nie ma. To jest coś takiego, co wydobywają środki masowego przekazu. W nim się wyczuwa strach, wyczuwa napięcie, nie wyczuwa się jakiejś wewnętrznej energii – czegoś, co decyduje o spoistości. Równocześnie jest, można powiedzieć, fundamentalny. Aleksander Hall, też o Marianie Krzaklewskim: Marian Krzaklewski ma swoje zalety, ma też wady. Ale nie jest optymalnym kandydatem z punktu widzenia AWS. Abp Józef Życiński o Piłacie: Był przekonany, że Jezus jest niewinny, ale kazał go ubiczować, bo wyniki referendum były takie, że Barabasz był popularniejszy od Jezusa. Mieczysław F. Rakowski o Leszku Balcerowiczu i jego współpracownikach: Są z siebie zadowoleni, wszak uczestniczą w wielkim dziele – w budowie kapitalizmu. Bezrobocie i nędzna wegetacja im nie grożą. Prof. Balcerowicz również sprawia wrażenie człowieka zadowolonego z siebie. Paweł Piskorski o Akcji Wyborczej Solidarność: Dzisiaj w samorządzie warszawskim mamy do czynienia z bardzo przykrym zjawiskiem – zupełnego rozpadu AWS. Jan Maria Jackowski o Unii Wolności: Nie jest tajemnicą, że wielu działaczy związanych i będących blisko UW, w okresie stalinowskim miało bardzo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Listy

*Ile emeryt traci na lekach? Chcę opisać przygotowania, jakie robi Ministerstwo Zdrowia – myślę, że w porozumieniu z Ministerstwem Finansów – przed czerwcową rewaloryzacją emerytur i rent. W dniu 1 stycznia lek Sectral, zaliczany do leków ratujących życie i szeroko stosowany w chorobach serca, zdrożał z dotychczasowego ryczałtu płaconego w wysokości 2,50 zł za 40 tabletek do 15,16 zł, czyli podwyżka netto wyniosła 12,66 zł. Dawka podtrzymująca, stosowana w chorobach serca to 2 tabletki dziennie. A zatem miesięcznie chory będzie musiał wydać na 60 tabletek o 19 zł więcej niż dotychczas, co w ciągu roku da sumę 228 zł. Od 1 czerwca minister finansów zrewaloryzuje emeryturę o 5% z ułamkiem (tak zapisano w budżecie). Przy emeryturze 550 zł będzie to kwota 27,50 zł miesięcznie, co w skali rocznej da: 7 miesięcy x 27,50 = 192,50 zł. Co z tego wynika? Opisany emeryt nie tylko nie otrzyma żadnej waloryzacji, ale z tej dotychczasowej emerytury zabierze mu się dodatkowo 35,50 zł (różnica między sumą wydaną na droższe leki a rewaloryzacją). Szczególnie dramatyczny jest fakt, że najbardziej ucierpią emeryci najciężej chorujący. W tych przypadkach dzienna dawka leku wynosi 4,5 tabletki, za które w ciągu roku

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.