25/2002

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

500 harleyów nad plażą

Luz, słońce, plaża, miłość i rock. Tak reklamowali II Międzynarodowy Zlot Harley-Davidson w Sopocie jego organizatorzy. Od 6 do 9 czerwca morenowe wzgórza leżące 400 m od plaży należały do motocyklistów. Do festiwalowej stolicy zjechało 500 harleyów z całej Polski. Nagrodę dla najliczniejszej załogi zabrali do Warszawy motocykliści z Warsaw Chapter Poland. Za najdłuższą trasę nagrodzono harleyowca z Włoch. Podczas sopockiego zlotu bawiono się świetnie zarówno podczas występów zespołów muzycznych, jak i różnorodnych konkurencji przygotowanych przez organizatorów. Rywalizowano m.in. w paleniu gumy, strzelaniu z łuku, ujeżdżaniu mechanicznego byka i przetaczaniu beczki. Inne atrakcje to wybory miss sexy spośród zlotowiczek, pokazy pojazdów militarnych, popisy kaskaderów, iluzjonistów i fajerwerki. Najstarszego harleya, który zajechał do Sopotu, wyprodukowano w 1919 r. Impreza zmobilizowała nie tylko motocyklistów. Przyglądali się jej z zainteresowaniem mieszkańcy Trójmiasta i wczasowicze. (Siw)

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Mur Szarona

Izrael buduje „wał ochronny” na granicy z Zachodnim Brzegiem Jeden kilometr granicznych zapór kosztuje milion dolarów. Izrael separuje się od Palestyńczyków czymś w rodzaju nowego muru berlińskiego. Minister obrony w rządzie premiera Szarona, Benjamin Ben-Eliezer, zapewnił, że jest to krok „apolityczny”, mający na celu powstrzymanie palestyńskich terrorystów samobójców, zaś wał ochronny ma charakter „tymczasowy”. Wiadomo jednak, że raz wzniesiona ogromnym kosztem zapora pozostanie. Pierwszy odcinek, którego budowę rozpoczęto w ubiegłym tygodniu, będzie miał długość 110 km, projekt przewiduje jednak rozciągnięcie „muru Szarona” na całą 345-kilometrową „zieloną linię” między terytorium państwa żydowskiego a okupowanym od 1967 r. Zachodnim Brzegiem Jordanu. Zapora ma przebiegać mniej więcej wzdłuż tej linii, będzie miała jednak „wybrzuszenia” na wschód, dzięki czemu obejmie niektóre osiedla żydowskie na ziemiach palestyńskich. Nie będzie to mur z cegieł, lecz szerokie pasmo stalowych płotów pod napięciem, rowów i niekiedy betonowych ścian wyposażonych w kamery, radary, balony obserwacyjne i elektroniczne sensory wykrywające dotyk oraz ruch. Powstaną też dodatkowe posterunki policyjne i wojskowe. Premier Szaron początkowo przeciwny był przedsięwzięciu. Przychylni szefowi rządu komentatorzy twierdzą, że obecnie nie ma innego wyjścia, ponieważ zawiodły próby politycznego rozwiązania

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Podaruj dzieciom wakacje

Jeżeli nic się nie zmieni, to co drugie polskie dziecko nigdzie nie wyjedzie w ciągu lata To lato może być miarą naszej uczciwości i szlachetności. Miarą szczególną, bo jest coraz gorzej. Najlepiej przemówią liczby. Statystyki podają, że latem 1997 nie wyjechało 39% polskich dzieci, w roku 2000 w domach zostało już 48% najmłodszych. W czasie tych wakacji będzie jeszcze gorzej. Co drugie polskie dziecko nie wyjedzie na wakacje. Tak mówi średnia, ale sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna w małych miejscowościach. 75% ankietowanych mieszkających na wsi twierdzi, że żadne dziecko z ich rodziny nie wyjedzie na wakacje. Nie wyjadą (65%) dzieci osób, które deklarują najniższe dochody. 90% rodziców przyznaje, że przyczyną pozostania dziecka w domu jest rozpaczliwa sytuacja materialna. „Dziecko nie wyjedzie, bo nas nie stać”, to najczęstsza odpowiedź. Tak jest w domach, gdzie dzieci mają rodziców. A co się dzieje w domach dziecka? W tych placówkach dorasta ok. 20 tys. wychowanków. W wielu, szczególnie tych położonych daleko od szosy, każdy dzień jest łataniną. I na wakacje już nie starcza. Zatem chwila jest szczególna, bo bieda dotyka najbardziej bezbronnych. A za biedę dzieci to my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni. I od tej odpowiedzialności nie uciekniemy. Być może Wasza, Drodzy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Szczur, trzy krzyże i SPATiF

TELEDELIRKA Tym razem na mojej kolumnie będzie szalała prywata. Sprawy rodzinne traktuję tak poważnie jak mój ulubiony serialowy gangster, Soprano. Mściwość wzmaga się, gdy atakowany nie żyje i nie może się odwinąć, żeby dać w mordę. Mój mąż mówi, że może to zrobić, ale gdyby dowalił zbyt mocno, wyląduje pod celą i będzie siedział za niewinność, zaś pisarczyk, co obsmarował jego brata, Jonasza, robiąc z niego szmońdaka, będzie dalej rozdawał cenzurki moralności. Zatem do rzeczy: Janusz Anderman, literacka gwiazda lat 80., nosi u nas ksywę Undermensch. Wiem, wiem, żarty z nazwisk są w złym tonie, ale co robić, jak mają 100% trafności? Otóż onżeż, pisuje w „Gazecie Świątecznej” prozę pt. „Fotografie”. Nie mam zamiaru znęcać się artystycznie, bo w literaturze jak w życiu, nie to jest ładne, co jest ładne, ino to, co się komu podoba. Życiorys ma A. po prostu wspaniały. Przyjechał do Warszawy ucharakteryzowany na Stachurę, z chlebakiem przez ramię. Redagował podziemnie, potem siedział trochę i raz podobno szczur przeleciał przez jego celę, co spowodowało u niego ciężką nerwicę. Kobiety go podziwiały, a nawet pomagały biedakowi się utrzymać. Na powierzchni. Gdy wyszedł, musiał opuścić kraj, żeby odpocząć od traumatycznych przeżyć ze szczurem w tle. Nie uwierzycie moi Czytelnicy, czym się chwali, wrabiając zresztą Zofię

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Pożegnanie z Engelem

12 powodów, dla których potrzebna jest zmiana trenera reprezentacji Kiedy 4 czerwca sędziujący mecz Korea-Polska Kolumbijczyk Oscar Ruiz gwizdnął po raz ostatni, stało się oczywiste, że już żadna siła nie odmieni przegranej biało-czerwonych 0:2, a na piłkarzy oraz selekcjonera Jerzego Engela posypią się gromy. Pierwsze krytyczne głosy trener odpierał z uporem godnym lepszej sprawy, chociaż jednocześnie przyznał: „Przyjechaliśmy do Korei po pierwsze miejsce w grupie, a teraz mamy szansę już tylko na drugie, ale i o nie trzeba będzie ostro powalczyć”. Co z tego, skoro – prawdę powiedziawszy – uczynił niewiele, by się tak stało. Dopiero teraz, po powrocie do kraju, już z pewnej perspektywy Engel oceniał: „Powinienem podjąć ryzyko i zmienić skład przed meczem z Portugalią. Żałuję, że tego nie zrobiłem”. Próżny i dalece spóźniony żal, skoro nasi piłkarze zeszli z boiska z drugą mundialową przegraną 0:4. To najwyższa porażka, jakiej doznała nasza reprezentacja kierowana przez Engela. Wypytywany (także już w kraju), czy przewiduje podanie się do dymisji, odpowiadał jednoznacznie: „Jestem gotów do rezygnacji ze stanowiska, albowiem jest to część mojej pracy. Jednak występu w Korei się nie wstydzę. gdybym tak uważał, to sam natychmiast podałbym się do dymisji”. Nie myśleliśmy, iż dożyjemy chwili, w której przyjdzie nam marzyć, by Polacy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Rezolutne Zosie

Opowiadała mi jakiś czas temu pani, która pracuje na Mazurach w urzędzie zatrudnienia, o takim przypadku. Zgłosił się do niej młody człowiek z prośbą, żeby znalazła mu pracę, i to obojętnie jaką, bo ma żonę i spodziewają się dziecka. I podobno miał w oczach taką determinację, że zaczęła dzwonić po znajomych zakładach i robotę znalazła. Po trzech miesiącach zatelefonował do niej kierownik warsztatu z pytaniem, czy nie wie, co się stało z tym młodym człowiekiem, bo kiedy chciał go właśnie awansować i zwiększyć mu wynagrodzenie, ponieważ okazał się bardzo pracowitym i pojętnym robotnikiem, ten przepadł jak sen jakiś złoty. Odszukała jego adres i pojechała zobaczyć, co za nieszczęście się wydarzyło. Zapukała do drzwi, otworzył je nasz znajomy, weszła do pokoju i zobaczyła ze zdumieniem, że na szafce koło telewizora stoi nowe piękne wideo, a młoda para ogląda właśnie film ze Schwarzeneggerem. On swój cel w życiu już osiągnął. A jak potem zarabiał na wypożyczalnię kaset, już nie dociekała. Piszę o tym, ponieważ słyszę teraz, że nie opłaca się bezrobotnym pracować przy zbiorach truskawek. A jakiś właściciel pieczarkarni na Pomorzu chce ją zlikwidować, ponieważ nie może nająć ludzi do sezonowej ciężkiej pracy mimo że wszędzie dookoła popegeerowska bieda. Owszem, zgłaszają się Ukraińcy, ale tych nie może zatrudnić, bo mamy bezrobocie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Zapomniana encyklika

Prawo i obyczaje 111 lat minęło w dniu 15 maja br. od wydania przez papieża Leona XIII encykliki „Rerum novarum” poświęconej sprawie robotniczej. Dokument ten odegrał ogromną rolę w dziejach katolickiej myśli społecznej, będąc protestem przeciw niesprawiedliwości XIX-wiecznych stosunków między pracą a kapitałem. Do myśli zwartych w tej encyklice nawiązywali późniejsi papieże. Według Piusa XI, słynna encyklika zasłużyła na miano wielkiej karty (Magna Charta) chrześcijańskiego ustroju pracy. Jan Paweł II wydał w 1981 r. z okazji jej 90. rocznicy encyklikę „Laborem exercens”, w której zwrócił uwagę na ciągłą aktualność problemów poruszonych przez Leona XIII. Istotnie, położenie współczesnego proletariatu w Polsce staje się równie przerażające, jak w epoce, w której szerzył się wyzysk ludzi pracy w warunkach kapitalizmu wolnokonkurencyjnego. Jest więc rzeczą wprost zdumiewającą, że w naszym kraju, ciężko doświadczanym przez wynaturzenia gospodarki rynkowej, encyklika „Rerum novarum” poszła w zapomnienie, a może nawet jest świadomie przemilczana pod wpływem nachalnej propagandy skrajnego liberalizmu, której ulegają niektórzy publicyści „Tygodnika Powszechnego”. To dziwne, że pismo powołane specjalnie do publikowanego na swych łamach artykułów nawiązujących m.in. do encyklik papieskich i dokumentów Magisterium Kościoła, zbyło rocznicę powyższej encykliki kompletnym milczeniem. Czas dzisiejszy jest szczególnie powołany

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Społeczeństwo

Żegnaj Polsko

W ciągu ostatnich dwóch lat za granicę wyjechało ćwierć miliona młodych Polaków. Do wyjazdu szykują się następni Młodzi ludzie coraz częściej postrzegają Polskę jako kraj zmarnowanych szans. Im bardziej pogłębia się kryzys gospodarczy, tym chętniej myślą o emigracji. Według badań Demoskopu, aż 43% młodzieży bez żalu opuściłoby kraj i osiedliło się na stałe za granicą. W kraju nie trzymają ich ani wizja ciekawej pracy, ani mieszkanie, ani rodzina. Według szacunkowych danych, tylko w ciągu dwóch lat „za chlebem” wyjechało ok. 260 tys. osób, choć zdecydowana większość z nich spędziła za granicą tylko kilka miesięcy. Marzenia o wyjeździe są papierkiem lakmusowym nastrojów społecznych. Nie przypadkiem więc to właśnie w ciągu ostatnich dwóch lat liczba osób próbujących szczęścia za granicą znacznie wzrosła. W przeciwieństwie do poprzednich lat, kiedy emigrowano także z powodów politycznych, teraz decyzja o opuszczeniu kraju zależy głównie od sytuacji materialnej. I nic dziwnego, skoro według danych GUS, bez pracy pozostaje 45,5% Polaków pomiędzy 18. a 22. rokiem życia. W sondażu CBOS dotyczącym rynku pracy 40% ankietowanych odpowiadało, że trudno znaleźć jakąś pracę, a 45%, że nie można znaleźć jakiejkolwiek pracy. Ponadto – jak pokazują badania – coraz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Odpowiedzą za śmierć w kopalni

Surowe kary dla chińskich urzędników, którzy ukrywali górniczą katastrofę Oficjalne media w Pekinie pisały o „największym kłamstwie Chin”. Kiedy w lipcu ub.r. w kopalni cynku w prowincji Guangxi zginęło 81 górników, miejscowi dygnitarze, powiązani ze światem przestępczym, zdołali ukrywać katastrofę przez dwa tygodnie. Winnych spotkała jednak surowa kara za przestępcze machinacje. Wan Ruizhing, były sekretarz Partii Komunistycznej w okręgu Nandan, skazany został na karę śmierci przez Sąd Ludowy w Nanning, stolicy regionu autonomicznego Guangxi (południowo-zachodnie Chiny). Oskarżonego uznano winnym korupcji i nadużycia władzy. Majątek skazanego w gotówce i kosztownościach wynoszący 3,185 mln juanów (384 tys. dol.) został skonfiskowany. Ze swej pensji funkcjonariusza aparatu Ruizhing nie zebrałby nawet ułamka tej bajecznej kwoty. Zastępca sekretarza, Mo Zhuanglong, otrzymał wyrok 10 lat więzienia, Tang Yusheng, wysoki urzędnik administracji okręgu – 20 lat więzienia, zaś jego podwładny, Wei Xueguang – 13 lat więzienia. Jak pisze rządowa agencja Xinhua, w tej sprawie przygotowywane są kolejne procesy. Zdaniem dziennika „People’s Daily”, władze centralne zareagowały stanowczo, aby zademonstrować, że regionalni urzędnicy łamiący prawo i wchodzący w konszachty z kryminalistami nie pozostaną bezkarni. Wyrok świadczy również,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Jak ocenia się promocję Unii Europejskiej w Polsce?

Maciej Górski, b. ambasador RP w Rzymie, doradca Prezydenta RP ds. międzynarodowych Obserwuję tę kampanię z dużym zadowoleniem. Jest ona przejrzysta i wyraża dobre zrozumienie problemów, mądrze przybliża nasze stanowiska negocjacyjne i różne programy unijne. Właściwe jest oparcie wywodu na przykładach krajów, które do UE wstępowały stosunkowo niedawno, jak np. Hiszpania. Pokazuje się, co dała Unia hiszpańskiemu fryzjerowi albo rolnikowi, tłumaczy mechanizmy, które to spowodowały. Kampania operuje przy tym prostym, zrozumiałym językiem, bez takich słów jak implementacja, akcesja itd. To daje możliwość, że odbiorca nie tylko zrozumie, ale przekona się do korzyści, jakie daje Unia. Ostatnie badania wykazują zresztą, że poparcie dla naszego wstąpienia rośnie, co uzasadnia potrzebę prowadzenia takiej kampanii medialnej. Marek Janicki, prezes agencji reklamowej McCann Erickson Krytykować konkurencję jest łatwo, ale nieelegancko. Prof. Wiesław Godzic, medioznawca, Uniwersytet Jagielloński Wygląda na to, że nie mamy pomysłu, jak w sposób przystępny, przylegający do sposobu myślenia zwykłych, prostych ludzi przekazać pewne informacje i argumenty. Kampania nie spełnia więc swoich założeń, bo dociera raczej do inteligentów, którzy już mają w tym względzie pogląd wyrobiony, a nie do rozmaitych grup społecznych, które o Unii nie mają zbyt wielu wiadomości. Nie mówi, jakie korzyści przyniesie nam wstąpienie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.