48/2003

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Przebłyski

Wołek czy anonim?

Tomasz Wołek, były redaktor naczelny nieukazującego się dziennika „Życie”, zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni pismo ponownie znajdzie się na rynku. Odżyły nadzieje byłych pracowników „Życia”, którzy do dziś nie odzyskali należnych im pieniędzy. Jednemu z fotoreporterów Wołek obiecał, że zwróci wszystkie pieniądze. Niedawno, ni stąd, ni zowąd, na jego konto wpłynęło 50 zł. Teraz głowi się: czy to anonim, czy też Wołek zaczął spłacać?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Garnitury posła Rydzonia

Posłowie badający aferę Rywina ubolewają, że przedłużające się prace Komisji Śledczej znacznie uszczuplają ich budżet. Pierwszy nie wytrzymał poseł Rydzoń, który publicznie ogłosił, że nie tylko nie dostaje za posiedzenia ani grosza, ale jeszcze ponosi koszty nadprogramowe, jak chociażby zakup dodatkowych garniturów. – Jeden starcza na trzy miesiące, potem wypychają się kolana i wycierają łokcie – ubolewa. Słusznie, nie ma nic gorszego niż poseł w zniszczonym garniturze.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Samoobrona szuka poetów

Samoobrona rozpisała konkurs na hasło kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. A oto próbka twórczości: „Z Lepperem na czele podbiję Brukselę”, „Andrzej Rządzi! Andrzej Radzi! Andrzej Nigdy Cię Nie Zdradzi!”, „Nie daj z Polski zrobić karła, aby Unia nas nie zżarła” czy „Europa albo nie Europa, oto jest pytanie”. Zwycięzca otrzyma biało-czerwony krawat, książkę i uścisk dłoni przewodniczącego Andrzeja Leppera. Jak widać, jest o co walczyć.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Pomoc na pół gwizdka

Telewizja Polska zorganizowała zbiórkę pieniędzy na leczenie Jacka Kaczmarskiego. Przez cały dzień prezenterzy informowali, że wysłany SMS zasili konto Kaczmarskiego. Każdy, kto to zrobił, otrzymywał taką odpowiedź: „TVP, Matrix.pl, Gdańska Fundacja Dobroczynności i Agencja Filmowa Profilm dziękują za pomoc dla Jacka Kaczmarskiego. 50% wartości SMS zasili jego konto”. A co z drugą połową? Czyżby darmowa reklama organizatorom już nie wystarczała?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Etyczny Rokita

Jan Rokita, lider PO, ujawnił w Radiu Zet zasady postępowania z partyjnymi kolegami: „W sytuacji, w której wszystkie instytucje, do których zwróciliśmy się w sprawie warszawskiej, z prokuraturą, NIK-iem i prezydentem Kaczyńskim włącznie, nie potwierdzają tego, że są jakiekolwiek zarzuty kryminalne, my mimo to zawiesiliśmy tych wszystkich ludzi i posłaliśmy ich do sądu. Twierdzę więc, że ustanowiliśmy nowe, dobre standardy”. Słowem: złapać, zaszczuć, zawiesić, a później z ulgą stwierdzić, że dorwaliśmy niewinnego. To się nazywa etyka z piekła rodem!

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy szpitale powinny działać jak spółki prawa handlowego?

PRO Władysław Szkop, poseł SLD, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Tak. Jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Planowane są dwie formy przekształceń – w spółkę z o.o. i spółkę akcyjną. Już dzisiaj w niektórych powiatach działają niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej utworzone przez spółki komunalne, np. w Elblągu czy w Kwidzynie. Ich doświadczenia są bardzo dobre. Dotychczasowe samodzielne zakłady opieki zdrowotnej są mieszaniną przedsiębiorstwa państwowego ze spółką prawa handlowego, co powoduje czasami niezwykłe uciążliwości w podejmowaniu decyzji gospodarczych z uwagi na wiele organów współdecydujących, sejmików i rad. Jedyna możliwość to albo zlikwidować wolny rynek i dokonać pełnej nacjonalizacji, albo pozwolić zakładom opieki zdrowotnej na zmianę stanu prawnego, aby je zreformować według jednego kodeksu postępowania. KONTRA Marek Balicki, senator, b. minister zdrowia Nie sądzę, aby w tak krótkim czasie – w dwa lata – było możliwe przymusowe przekształcenie wszystkich szpitali w spółki. Należy pozostawić inne formy prawne tam, gdzie one się sprawdzają. Poza tym, aby ten program się powiódł, musi być zapewniona równowaga między poziomem finansowania świadczeń a obowiązkami szpitali. Jeśli nie otrzymają odpowiednich środków na pokrycie kosztów leczenia, będzie ciągle nierównowaga – czyli albo drastyczne ograniczanie świadczeń zdrowotnych,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Zlot monodramów

Wrocławskie Spotkania Teatru Jednego Aktora to najstarszy festiwal teatralny w Polsce Wrocławskie Spotkania Teatru Jednego Aktora to jedyna w naszym kraju okazja obejrzenia takiej rozmaitości form monodramów. Tegoroczne WROSTJA odbywały się od 13 do 22 listopada i objęły pięć etapów: konkurs, Zlot Kontrabasistów, dzień międzynarodowy, dzień wrocławski i dwa dni prezentacji monodramów w innych dolnośląskich miastach. Jak co roku zaprezentowali się artyści z Polski i goście z zagranicy, słynni aktorzy i debiutanci. Ponadto odbyły się dwie sesje naukowe, spotkanie rektorów szkół teatralnych poświęcone edukacji artystycznej oraz codzienne kilkugodzinne dyskusje z publicznością. Wydarzeniem, które ściągnęło tłumy, był Zlot Kontrabasistów zainaugurowany występem Jerzego Stuhra. Nie chodziło bynajmniej o koncerty muzyczne, ale siedem interpretacji monodramu Patricka Süskinda z 1981 r. Jak podkreśla Wiesław Geras, dyrektor WROSTJA, to nowość w formule imprezy – po raz pierwszy bowiem zorganizowano festiwal jednego autora. Występ Jerzego Stuhra był o tyle wyjątkowy, że obecnie aktor grywa „Kontrabasistę” jedynie w szkole teatralnej dla studentów. Musiał on jednak zadowolić się trzecim miejscem w rankingu publiczności, która najwyżej oceniła interpretację Igora Karasa z Mołdawii. W opinii organizatorów, konkurs stał w tym roku na bardzo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Teheran – triumf Stalina

Prezydent Roosevelt po powrocie do Waszyngtonu wyznał, że generalissimus „jest człowiekiem, z którym można się dogadać” 12 sierpnia 1941 r. prezydent Stanów Zjednoczonych, Franklin D. Roosevelt, i premier rządu Wielkiej Brytanii, Winston Churchill, podpisali u wybrzeży Nowej Funlandii na Atlantyku deklarację zasad, która weszła do historii pod nazwą Karty Atlantyckiej. W ośmiu artykułach tego dokumentu jego sygnatariusze zapisali między innymi, że nie pragną „żadnych zmian terytorialnych, które byłyby niezgodne ze swobodnie wyrażonymi życzeniami zainteresowanych narodów”, że uznają oni „prawo wszystkich narodów do wyboru takiej formy rządu, w jakiej pragną żyć”, i że dążyć będą do przywrócenia „suwerennych praw i samostanowienia (…) tym, którzy zostali ich pozbawieni siłą”. 24 września w Londynie akces do karty zgłosiły rządy 10 państw, wśród nich Polska i ZSRR. Z tej okazji ambasador Związku Radzieckiego w Wielkiej Brytanii, Iwan Majski, złożył specjalne oświadczenie, że jego rząd akceptuje zasady karty, ale dodał, że ich „praktyczne zastosowanie będzie bezwzględnie musiało odpowiadać warunkom, potrzebom i historycznym odrębnościom tego czy innego kraju (…)”. 1 stycznia 1942 r. 26 krajów podpisało dokument nazwany Deklaracją Waszyngtońską, która potwierdziła cele proklamowane w Karcie Atlantyckiej, a koalicję antyhitlerowską nazwała Narodami Zjednoczonymi. Zasady zawarte

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Na związkowym etacie

W czterech kopalniach: Bytom III, Bolesław Śmiały, Bytom II i Sośnica związkowców jest więcej niż pracowników Wicepremier Jerzy Hausner najpierw opowiedział z trybuny sejmowej o wielkich pieniądzach związkowców. Potem mówił o tym, jak inni żerują na górnictwie. W kraj poszły wieści o zarobkach związkowych funkcjonariuszy. Zaatakowani nie odezwali się, bo w górnictwie miało już być lepiej. Ale Sejm nie przyjął takiej ustawy, jakiej chcieli związkowcy. Pokoju więc dalej nie będzie. Kompania Węglowa policzyła, jak to jest ze związkami zawodowymi na jej podwórku. Okazało się na przykład, że w 32 jednostkach działa (dane na koniec czerwca 2003 r.) 28 różnego typu związków, w tym w 23 kopalniach funkcjonują 204 organizacje związkowe. Wychodzi więc średnio po mniej więcej dziewięć organizacji na jedną kopalnię. Kompania zatrudnia ponad 84 tys. ludzi. Do związków zawodowych należy ponad 72 tys. W większości (ponad 57 tys. osób) pracownicy należą do czterech związków – ZZG, „Solidarności”, Sierpnia ’80 i Kadry. Ale te same osoby należą nie tylko do jednego związku. W ten właśnie sposób uzwiązkowienie w czterech kopalniach Kompanii Węglowej przekroczyło 100%: Bytom III – 101,4%, Bolesław Śmiały – 101,5%, Bytom II – 105,3%, Sośnica – 112,8%. Skoro jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Towarzysze i koledzy

Kiedy AWS dochodziła do władzy, kiedy padło słynne, a jak się później okazało sakramentalne, będące wzorcem programowym i pozostałych partii: „Teraz, k… my!”, napisałem piosenkę „Towarzysze i koledzy”. Niewiele to minęło lat, od kiedy przyszło nowe, przed nowym kapelusze z głów i wyżej samą głowę. I przyszli chłopcy, którym już nareszcie można wierzyć. ŻEGNAJCIE TOWARZYSZE NAM! WITAJCIE NAM KOLEDZY! A potem minął krótki czas, kolegom coś nie wyszło i społeczeństwa duża część widziała inną przyszłość. Zabrzmiały słowa, których ja myślałem, że nie usłyszę: ŻEGNAJCIE, ACH, KOLEDZY NAM! WITAJCIE TOWARZYSZE! Minęły cztery lata i znów nasi chłopcy górą. Tym razem to elity kwiat i z inną już kulturą. Zabrzmiały hasła, w które znów przyjemnie było wierzyć: ŻEGNAJCIE TOWARZYSZE NAM! WITAJCIE NAM KOLEDZY! Lecz teraz mnie nachodzi myśl, gdy patrzę na to wszystko, że to nie koniec pieśni tej, nie koniec tym igrzyskom. I że nastanie znowu czas, gdy słowa te usłyszę: ŻEGNAJCIE, ACH, KOLEDZY NAM! WITAJCIE TOWARZYSZE! Nie pożałuję jednak was w kolejnej, w tył, podróży, bo każda władza zawsze ma to, na co się zasłuży. Chusteczką nawet machnę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.