48/2003

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Obserwacje

Czas na herbatę

Herbata to nasz narodowy napój. Rocznie każdy wypija ponad pół tysiąca filiżanek Jak głosi legenda, wszystko zaczęło się pewnego poranka 2737 r. p.n.e. w Chinach. Cesarz Szen Nung, wielki zielarz i uczony, wypoczywał pod drzewem dzikiej herbaty. Nagle podmuch wiatru strącił kilka listków do dzbana z wodą. Jednak cesarz zapatrzony w piękno natury nie zauważył tego. Dopiero później, pijąc swój napój, poznał smak, który go oczarował. Inna legenda opowiada o mnichu Bodhidharmie, który postanowił przez siedem lat medytować bez zmrużenia oka. Gdy do końca kontemplacji został mu jeden dzień, powieki zaczęły mu się kleić ze zmęczenia. Zerwał wtedy kilka liści z drzewa, pod którym siedział, i zaczął je żuć. Od razu opuściło go zmęczenie. Nietrudno zgadnąć, pod jakim drzewem medytował. To są legendy, a jak było naprawdę? Pierwsze pisemne wzmianki o herbacie pochodzą z III w. p.n.e. Wtedy jej napar traktowano jak lek wzmacniający. Do Europy herbata dotarła znacznie później. I, jak byśmy to dziś powiedzieli, w atmosferze skandalu. Sekret uprawy herbaty, który od pokoleń był najlepiej strzeżoną tajemnicą chińskich rodów, został wykradziony. Udało się tego dokonać pewnemu angielskiemu botanikowi, Robertowi Fortune’owi, który został wysłany w tajnej misji przez Angielski

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

NIK szuka haka

Rzeszowskiemu Zelmerowi należy dać trochę spokoju, a z resztą problemów poradzi sobie sam NIK w rzeszowskim Zelmerze pojawił się już po raz drugi. Poprzednia, zeszłoroczna kontrola trwała pięć miesięcy. We wnioskach pokontrolnych rzeszowska delegatura NIK wystąpiła do zarządu firmy o „skorygowanie przekazanych ministrowi skarbu nierzetelnych i niezgodnych z prawdą informacji o stanie Zelmer SA zawartych w Raporcie Otwarcia”. Prezes Andrzej Libold odmówił. Wyjaśnia: – To nie plotki, pomówienia czy interpretacje, lecz prawda zawarta w dokumentach była materiałem wyjściowym do raportu. W świetle dokumentów istnieją zaś przesłanki do sformułowania wobec zarządu, który sprawował władzę do 6 listopada 2001 r., zarzutu o złym gospodarowaniu majątkiem państwowym. Tak orzekli prawnicy. Wyjście na prostą Wyniki finansowe spółki Zelmer SA pod poprzednim kierownictwem z roku na rok były coraz gorsze. Pierwsze półrocze ostatniego roku – 2001 – swego zarządzania przedsiębiorstwem ekipa „S” zakończyła wysokimi stratami. Na sprzedaży zanotowano stratę 15,2 mln, a strata netto wyniosła 19,2 mln zł. Zarządcy beztrosko wydawali pieniądze, przekazując je do różnych spółek, którymi obrósł Zelmer. Nikt nie kontrolował, ile kupowano materiałów i surowców ani ile za nie płacono. Ponad milion złotych pochłonęły darowizny. Do spółki Zelmer-France

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Targowisko seksu

Polak od namiętności woli podglądactwo – zostawić żonę przy garach i pozerkać na cudze figliki – Teściowa przyjechała na sobotę, a ja obce baby oglądam – kiwa głową jakiś żonkoś przy kasach, które prowadzą prosto do… piekła Targów Eroticon 2003. Oprócz teściowych znudzone seksem po bożemu i kiepsko zarabiające męskie dusze odstrasza 35 zł. – I cooo? – pyta pryszczatego drągala inny drągal, któremu zabrakło do biletu. – E tam – wykręca się. – A co, uczucia pan przyszedł oglądać czy kosmatkę?! – wtrąca się wychodzący z piekła podtatusiały czterdziestolatek. – Pan masz wolną sobotę, a wiesz pan, jak one muszą się tu narobić! Ktoś haruje, żeby frajdę miał ktoś – kiwa głową ze zrozumieniem. Bo jarmark seksu nie jest żadnym spiskiem przeciw moralności narodu. Biznes jak biznes. Zwyczajny i nudny. A że nagi? Zmysłowy uścisk gumowej dłoni W prowizorycznych halach, gdzie równie dobrze można sprzedawać meble czy sprzęt hydrauliczny, kokietują akcesoria. Nadmuchiwane gumowe damy gotowe objąć klienta nadmuchanymi rękoma. Zelektryfikowane pochwy z lateksu, czterobiegowe wibratory z wytryskiem, wielkie gumowe penisy i małe, niewinne kutasiki na baterię, na korbkę, w panterkę i z kolcami…Wszystko

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.