22/2007

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura

Soprany świata

Dzisiejsza diwa operowa to w znacznej części produkt marketingowy Na samym szczycie operowego Olimpu nie ma tłoku. W kategorii sopranów, czyli najwyższych głosów kobiecych, są zaledwie dwie-trzy absolutne gwiazdy, o które ubiegają się najlepsze opery, z nowojorską Metropolitan na czele. Boski blask ich głosów jest prawie naturalny, ale strona wizualna niekiedy okazuje się ważniejsza od akustyki. Wizerunek gwiazdy jest więc pielęgnowany i poprawiany przez dziesiątki impresariów i agencji oraz upowszechniany przez media. Gwiazda opery, zwłaszcza kiedy jest piękną, młodą kobietą, to także niezawodny produkt rynkowy nadający się do reklamowania najdroższych i najbardziej luksusowych wyrobów. Wiek i uroda stały się zresztą ostatnio najważniejszym kryterium dla sopranów. Jak mawia nieco ironicznie słynny polski tenor Wiesław Ochman, w zachodnich teatrach operowych śpiewaczki kwalifikuje się, patrząc głównie w kalendarz, a śpiewaków – spoglądając na ich wzrost. Szczyt kariery sopranu mija dosyć szybko, apogeum to okres między 25. a 40. (50.) rokiem życia. Wcześniej głos jest jeszcze niedojrzały, a potem, jeśli jeszcze zdrowie pozwala, najwyżej odcina się kupony. Miejsca na topie „zwalniają się” średnio co 20 lat. – Kto jest najlepszym sopranem świata? – zapytaliśmy światowej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Eureka

zwierzęta Hałaśliwe błazenki Naukowcy odkryli, że niewielkie, pomarańczowe rybki z raf koralowych potrafią rozpoznać w bezmiarze oceanu swoją macierzystą rafę i wrócić do niej z oddali. Okazało się też, że ostrzegają one intruzów przed atakiem. Błazenki, bo o nich mowa, wydają dźwięki podobne do stukania w drzwi. Poruszają szczękami z prędkością pięciu kłapnięć na sekundę. Odkrycia dokonano dwuetapowo. Najpierw badacze sfilmowali błazenki z gatunku Amphiprion clarkii w przyspieszonym tempie i spowalniając film, zorientowali się, że odgłosy są prawdopodobnie spowodowane ruchem szczęk. Następnie wszczepili im w nie maleńkie kawałeczki metalu i używając promieni rentgena, potwierdzili swoje obserwacje. Chociaż sporo ryb jest gadatliwych, to ten sposób hałasowania nie był jeszcze znany. bakteriologia bakterie zwalczą raka Salmonelle uważane są za szkodliwe, ponieważ często powodują infekcje układu pokarmowego. W przyszłości bakterie te mogą jednak zostać zastosowane do zwalczania nowotworów. Niemieccy naukowcy z Centrum Badań Chorób Zakaźnych w Helmholtz wyhodowali zmienione genetycznie szczepy tych mikrobów, które umieścili w guzach rakowych myszy. Salmonelle będą produkować toksyny, precyzyjnie niszczące tylko komórki rakowe. Powyższa metoda terapii wykorzystuje pewien fenomen – kiedy w ludzkim organizmie tworzy się rakowy tumor, zazwyczaj osiedlają się w nim bakterie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Prawo do niedorzeczności

Czy szaleńcy, którzy upierają się, że Holokaustu nie było, zmienią zdanie tylko dlatego, że uwięzimy kilku z nich? Wręcz przeciwnie! Wolność słowa jest ważna – tak ważna, że musi obejmować prawo do mówienia tego, co inni uważają za niedorzeczne, a nawet tego, co wielu uważa za obraźliwe. Religia nadal jest główną przeszkodą na drodze do reform, które wielu ludziom na całym świecie przyniosłyby ulgę w cierpieniu. Pomyślcie tylko przez chwilę o sprawach takich jak skuteczne zapobieganie ciąży, aborcja, pozycja kobiety w społeczeństwie, wykorzystywanie embrionów do badań naukowych w medycynie, wspomagane samobójstwo, postawy wobec homoseksualistów i traktowanie zwierząt. W każdym z tych przypadków, gdzieś w świecie, przekonania religijne są przeszkodą na drodze do zmian, które uczyniłyby świat bardziej przyjaznym, bardziej ludzkim i bardziej wolnym. Dlatego musimy chronić swoją wolność i swoje prawo do zaprzeczania istnieniu boga, a także do krytyki nauczania Jezusa, Mojżesza, Mahometa i Buddy, które poznajemy z ksiąg przez miliardy ludzi uważanych za święte. Co więcej, ponieważ czasem trzeba pewnej dozy humoru, by upuścić powietrza z balonu świątobliwej pobożności, wolność słowa musi obejmować wolność do kpin i szyderstw. Ktoś może powiedzieć, że w wyniku opublikowania karykatur wyszydzających Mahometa doszło do tragedii. Życie straciło ponad sto osób w Syrii, Libanie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Tylko ignoranci mają cudowne recepty

Prof. dr Antoni Dziatkowiak Żadna podwyżka płac dla lekarzy nie rozwiąże problemu chorego systemu finansowania publicznej opieki zdrowotnej – Czy strajkiem można wyleczyć chorą służbę zdrowia? – Popieram protestujących lekarzy, choć bardzo nad tym strajkiem ubolewam, bo niewątpliwie dotyka on pacjentów i dlatego wszystkich przepraszam, że w tym proteście zostaliśmy zmuszeni do znacznego ograniczenia dostępu do usług lekarskich. Ale my, wykształciuchy, nie jesteśmy górnikami lub hutnikami i nie pójdziemy z kilofami i łomami pod budynek Rady Ministrów, aby przekonywać rząd do swoich racji. Czy zna pan inną metodę, aby na decydentach wymusić jakąkolwiek korzystną dla społeczeństwa zmianę? Bo ja nie znam. W 1980 r. robotnicy Wybrzeża też strajkiem wymusili wpisanie do porozumień sierpniowych postulatu o konieczności reformy służby zdrowia. Gdyby tamten postulat został zrealizowany, nie byłoby obecnego strajku. – A reforma przeprowadzona przez rząd Jerzego Buzka? – Nie wprowadziła skutecznych zmian, gdyż nie została doprowadzona do końca. Każda formacja rządowa zdaje sobie sprawę, że reforma społeczna, zdrowotna czy gospodarcza, jeżeli ma być skuteczna, w swojej początkowej fazie musi być dla społeczeństwa dotkliwa i dopiero po pewnym czasie ludzie odczują wyraźnie jej korzyści. Rządzący doskonale pamiętają, że Buzek przez swoje cztery reformy przegrał wybory. Dlatego dla

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy PiS trwale podzieli polskie społeczeństwo?

Prof. Jacek Wódz, socjolog, Uniwersytet Śląski PiS udaje się jak dotąd dzielić polskie społeczeństwo według kilku w miarę czytelnych kryteriów. To są łże-elity i reszta (znaczy nieelity!), „komuniści” (obojętne, co to znaczy) i „nasi” (też tylko PiS wie, kto to nasi), obrońcy III RP i zwolennicy IV RP (znów tylko PiS wie, co to jest). To są też ci, którzy stoją we właściwym miejscu, i ci, którzy stoją tam, gdzie stało ZOMO. Ale tak naprawdę to PiS gra na podziały pokoleniowe, choć o tym nie mówi. Stąd zaostrzenie języka polityki, pozwalające wszystkim starym być z urzędu komunistami, być może agentami, może czymś jeszcze gorszym. W podtekście mamy informacje, że to ci starzy bronią III RP i usunięcie starych zapewni nam szczęśliwość powszechną. Jest to faktycznie oferta dla dzisiejszych 40-latków, którzy mówiąc kolokwialnie, „przebierają nogami”. Czy to są podziały trwałe? Te wszystkie wymienione na początku nie, bo to tylko zmiana języka dyskursu społecznego. Przy następnej zmianie dyskursu te podziały zaczną tracić moc wyjaśniającą. Natomiast ten realny, pokoleniowy podział jest trwały, bo oprócz faktycznego eliminowania 50-latków i starszych będzie się tu liczyć efekt demograficzny. Prof. Stanisław Filipowicz, Komitet Nauk Politycznych, PAN Nic nie wskazuje, by historia miała stanąć w miejscu. Przepowiednie o końcu świata na razie się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Bez polityków można żyć, a bez lekarzy – nie

Prawo i Sprawiedliwość wpadło w pułapkę własnej demagogii. Z jednej strony ogłasza i przypisuje sobie niebywałe sukcesy gospodarki, łącznie z wpływającymi do budżetu wielkimi, dodatkowymi pieniędzmi, a z drugiej twardo mówi, że nie da podwyżek tym grupom zawodowym, które od dawna na nie zasługują. I na dodatek, tak jak lekarze i nauczyciele, mają poparcie większości społeczeństwa. Co w kraju, gdzie dziewięciu na dziesięciu zatrudnionych uważa, że zarabia za mało, wcale nie jest takie proste. A jednak! Polacy popierają protesty lekarzy. Może także dlatego, że widzą obłudę i hipokryzję władzy w sprawach płac i wydatków rządowych. Bo przecież są pieniądze na podwyżki dla lustratorów, czyli prokuratorów z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy i bez podwyżek są najlepiej zarabiającymi prokuratorami w Polsce. Nie brakuje pieniędzy na wojnę w Iraku i Afganistanie. Na rozdymanie posad rządowych dla krewnych i znajomków partyjnych. Na wymianę tablic i dokumentów wraz ze zmianami nazw ulic. Na bezsensowne kampanie propagandowe, które mają w gruncie rzeczy służyć promocji polityków, jak choćby akcja „nowy patriotyzm”. Ileż jeszcze można byłoby wymienić przykładów tego sobiepaństwa i rozrzutności? Czy ktoś nad tym panuje? Czy można ufać, że mądrze wydają nasze pieniądze ludzie, którzy niedawno byli, w najlepszym przypadku, asystentami posłów, a w najgorszym zwykłymi bojówkarzami. Zero kompetencji i ogromne problemy z moralnością to swoisty

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy wzorem Świnoujścia powinno się płacić za donosy na ludzi łamiących przepisy?

pro Stanisław Huszcza, radny w Świnoujściu, pomysłodawca wprowadzenia nagród Innej drogi nie ma, aby walczyć ze znieczulicą. Dla mnie jest ważny cel – oczyścić miasto, zrobić prządek. Nie nazywałbym tego donosem, ale patriotyzmem lokalnym. Chcemy mieć porządne lasy, skwery i otoczenie domów. Prezydent i zarząd miasta pozytywnie przyjęli pomysł, problem tylko, jak transferować pieniądze pochodzące z kar za wysypywanie śmieci. Być może powstanie specjalne konto przy wydziale środowiska naturalnego albo utworzy je któraś ze spółek zajmujących się oczyszczaniem. Kara pieniężna i taka sama nagroda z pewnością okażą się równie skuteczne jak zrealizowany już pomysł, aby kierowców złapanych po pijanemu zatrudniać przy oczyszczaniu miasta z psich odchodów. kontra Jan Czubak, radny w Bytomiu Mam wątpliwość co do sposobu nagradzania. Chyba nie można tego załatwić formalnie. Jednak z drugiej strony, w cywilizowanych krajach europejskich donos obywatelski jest normalną praktyką. W Anglii czy Francji ktoś, kto informuje władze, że ktoś inny śmieci albo kradnie prąd, nie ma opinii donosiciela. To jest przecież nasze państwo, na które łożymy z własnych pieniędzy, dokładamy do nauczycieli, lekarzy, do oczyszczania miasta itd. Nie możemy tolerować zjawisk niszczenia naszego wspólnego dobra. Policja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Pamiętnik IV Rzepy

22.05 Okazuje się, że pan premier też zarabia za mało, przynajmniej tak powiedział, żeby pocieszyć wkurzonych lekarzy, ale podejrzewam, że mogło mu się nie udać, bo co innego zarobić za mało, czyli 1,6 tys. zł, a co innego za mało 13 tys. i na dodatek być karmionym przez stołówkę rządową i opieranym przez mamę. Szczerze mówiąc, to ja się naszym panem premierem lekko zaskoczyłem, ponieważ „Dziennik” poinformował społeczeństwo, że nie posiada żadnego konta w banku, żadnej karty, a pobory są przesyłane na konto mamusi, co może być nawet traktowane przez Urząd Skarbowy jako darowizna. I być może nawet mamusia wydziela mu kieszonkowe co poniedziałek. – Załóż, Jareczku, szalik na wszelki wypadek. – Przecież jest upał. – I dlatego mówię „na wszelki wypadek”, a tu masz stówkę. – Dziękuję ci, mamo, ale po co tak dużo? – Żebyś się nie wstydził przed kolegami na radzie ministrów. – W razie czego toby mi Gosiu pożyczył. 23.05 Czytam w „Angorze” fragmenty książki Teresy Torańskiej „My”, a konkretnie wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, obecnie premierem, przeprowadzony w 1994 r. i właściwie o wojnie z byłym prezydentem Lechem Wałęsą, i jedna rzecz mnie w tym wywiadzie naprawdę poraziła – że w gruncie rzeczy nie ma tam ani jednego zdania w rodzaju: A może zróbmy coś dla dobra Polski?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Złapaliśmy wiatr w żagle

Wojciech Olejniczak, przewodniczący SLD Konwencja programowa ma dać wyraźny sygnał dla akceptacji koalicji Lewicy i Demokratów plus Aleksander Kwaśniewski – Wygląda na to, że mamy modę na konwencje programowe. Tydzień po konwencji PO swoją organizuje SLD. Jaki jest cel tego przedsięwzięcia? – Zgodnie ze statutem partii, konwencja programowa musi być zwołana zawsze w połowie czteroletniej kadencji Sejmu… Ważniejszy jest jednak jej wymiar merytoryczny. Pragniemy dać sygnał społeczeństwu, że jesteśmy z ludźmi w sytuacjach trudnych. Taka sytuacja ma obecnie miejsce. – To znaczy? – Polska ma zły rząd, złą większość koalicyjną i złego prezydenta. Skutkiem tego są dwa zagrożenia dla Polski. Po pierwsze, jest zagrożona demokracja. Po drugie, i będziemy to podkreślać w czasie konwencji, zagrożony jest rozwój kraju. Jeżeli nie buduje się dróg, jeżeli nie buduje się autostrad, jeżeli zagrożona jest organizacja Euro 2012, a turniej ten traktujemy w kategoriach cywilizacyjnych, nie tylko jako zawody w piłce nożnej – jest to zagrożenie dla rozwoju Polski. A Polska ma obecnie niepowtarzalną historyczną szansę – na wielki skok. Brak rozwiązania problemu służby zdrowia, problemy polskiej oświaty, emigracja zarobkowa milionów młodych Polaków, kolejne konflikty społeczne –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Gdzie ta kasa, panie premierze?

To nieprawda, że państwa nie stać, żebyśmy więcej zarabiali Narodowy front walki o wyższe płace w Polsce działa coraz aktywniej, co widać po naszym zestawieniu żądań płacowych. To nie tylko lekarze, nauczyciele, policjanci. Sytuacja się zmienia, gdy będą państwo czytać ten tekst, niektóre oczekiwania (może) zostaną już zaspokojone, na ich miejsce pewnie pojawią się inne. I bardzo dobrze, bo w wielu dziedzinach i branżach zarobki w kraju są haniebnie niskie. Nie ma sensu roztrząsanie kwestii, czy te żądania są uzasadnione, czy nie. Jeśli tak wielu ludzi w Polsce uważa, że zarabia tak mało, wystarczająco uzasadnia to domaganie się przez nich wyższych pensji. – Zupełnie im się nie dziwię. W okresie wychodzenia z recesji wydajność pracy rosła bardzo szybko, a płace nie. Przychodzi więc pora na wzrost płac, to rzecz normalna, zwłaszcza że coraz częściej to pracodawcy szukają pracowników – mówi prof. Andrzej Wernik z Instytutu Finansów Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości. Wystarczy się postarać Warto natomiast zastanowić się nad nieporadną, a chwilami mało elegancką reakcją rządu na oczekiwania płacowe. Przedstawiciele władzy z premierem na czele powtarzają bowiem jak mantrę, że pieniędzy na podwyżki nie ma i już. I na tym kończy się socjotechnika działań rządowych, jeśli nie liczyć „rutynowych” działań policyjnych, polegających na ustalaniu personaliów lekarzy skłonnych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.