06/2010

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Książki

Syberiada polska – rozmowa ze Zbigniewem Domino

Zbigniew Domino – urodzony 21 grudnia 1929 r. w Kielnarowej. Pisarz, członek Związku Literatów Polskich, były prezes rzeszowskiego oddziału, były redaktor naczelny miesięcznika społeczno-kulturalnego „Profile”. Autor zbiorów opowiadań, reportaży literackich i powieści, m.in.: „Błędne ognie”, „Wicher szalejący”, „Sztorm”, „Pszenicznowłosa”, „Złota pajęczyna”, „Noc na kwaterze”, „Czas do domu chłopaki”, „Brama niebiańskiego spokoju”, „Notatki spod błękitnej flagi”, „Bukowa polana”, „Kraina Smoka”. I najbardziej wyróżniających jego twórczość: „Syberiada polska”, „Czas kukułczych gniazd”, „Tajga. Tamtego lata w Kajenie”. Jego proza tłumaczona była na francuski, rosyjski, ukraiński, białoruski, bułgarski, słowacki, gruziński i kazachski. W 70. rocznicę pierwszej, najtragiczniejszej wywózki Polaków na Sybir 10 lutego 1940 r. o latach zesłania i swojej książce opowiada – „Syberiadę polską” (Wydawnictwo Studio EMKA, 2001) cieszącą się niezmiennym czytelniczym powodzeniem znawcy literatury określają jako dzieło o niepowszedniej epickiej skali. „Syberiada” – a także „Czas kukułczych gniazd” (2004), „Tajga. Tamtego lata w Kajenie” (2007) i wcześniejszy zbiór opowiadań „Cedrowe orzechy” (1974) – najpełniej obrazują masową wysyłkę Polaków na Sybir. Dodatkowo wyróżnia ją to, że głównym zbiorowym bohaterem czyni pisarz polskich chłopów. „Syberiada

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Jest prawda czasu i prawda ekranu

Nie przyjąłem zaproszenia do debaty po projekcji filmu Kaczmarka i Brauna o gen. Jaruzelskim w Programie 1 TVP. Uznałem bowiem, że nie jest możliwa sensowna rozmowa o filmie, który przez wiele dni, od rana do nocy, był namolnie reklamowany jako dokument. Widziałem ten produkt wcześniej i nazywanie go dokumentem uważam za bezczelne nadużycie, jak też za obrazę dla dziesiątków wybitnych polskich dokumentalistów, których dorobek jest tak szeroko znany i ceniony, że mówi się nawet o polskiej szkole dokumentu. Do debaty, by nie była kolejną pyskówką albo ulubioną grą prawicy, czyli kupą, panowie, na jednego, potrzebny jest w miarę obiektywny i merytorycznie sprawny moderator. Powierzenie tej roli Rafałowi Ziemkiewiczowi, skrajnie prawicowemu publicyście, którego poglądy są tożsame z tezami autorów filmu, jest zwyczajną kpiną z telewidzów. A i Ziemkiewicz nie zapisze sobie tego występu na plus, bo choć bardzo się starał, to nie sprostał oczekiwaniom własnego środowiska. Zgasili go redaktorzy Żakowski i Mazowiecki, którzy nie pozwolili, by Ziemkiewicz powtórzył numer z „Misia” Barei – że „jest prawda czasu i jest prawda ekranu”. Na ekranie prawdy nie było. Był za to żelazny pakiet bredni i kłamstw. Wyścig na epitety i wyzwiska. Konkurencja w tym, kto bardziej potrafi zgnoić postać tytułową. Z tak prymitywnym produktem polemika nie ma głębszego sensu. Autorzy filmu wydali wyrok na Generała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Tartessos – kraina srebra

Archeolodzy poszukują w hiszpańskich mokradłach owianego legendami starożytnego miasta Hiszpańscy badacze penetrują bagna Marisma de Hinojos w pobliżu ujścia Gwadalkiwiru. Liczą, że odnajdą Tarszisz-Tartessos, jedno z najbardziej zagadkowych miast starożytności, centrum wspaniałej cywilizacji. Niektórzy identyfikują je z legendarną Atlantydą. Jeśli wierzyć przekazom źródłowym, do Tartessos żeglowały okręty Izraelitów, Fenicjan i Greków, aby wrócić obładowane srebrem, miedzią, cyną i innymi cennymi kruszcami. Jak głosi biblijna Księga Królewska, słynny z mądrości monarcha Salomon „posiadał flotę Tarszisz, która pływała wraz z flotą Hirama. Statki powracały co trzy lata, przywożąc z odległych stron złoto, srebro, kość słoniową, małpy i pawie” (według innej, bardziej prawdopodobnej wersji tłumaczenia w miejsce małp i pawi należy wstawić sztylety i siekiery). Hiram był zaprzyjaźnionym z Salomonem władcą fenickiego miasta Tyr. Historyczność Salomona, a także Hirama nie jest pewna, niemniej jednak prorok Ezechiel tak zwracał się do Tyru: „Tarszisz prowadził z tobą handel ze względu na obfitość twoich bogactw. Za twoje towary płacił srebrem, żelazem, cyną i ołowiem”. Według proroka Jeremiasza, tyryjscy Fenicjanie „srebro w blachach z Tarszisz przywożą”. W Biblii Tarszisz stało się symbolem wyniosłości i pychy, ale także krainy najdalszej, położonej na krańcach świata,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Haitańska rozgrywka

Po trzęsieniu ziemi słychać głównie o pomocy USA. Wsparcie Kuby, Wenezueli czy Rosji media konsekwentnie przemilczają Wiele ekip szykuje się już do wyjazdu, a i docierająca pomoc nie jest już taka jak na początku – zauważa dr Carlos García Domínguez, szef stałej medycznej misji kubańskiej na Haiti. – Nowe wydarzenia przykuwają uwagę świata i ludność Haiti popadnie w zapomnienie, zdana na własny los. Hawana przysłała tu 344 lekarzy i pielęgniarek 12 lat temu, kiedy to huragan George zniszczył 80% upraw na wyspie. Od tego czasu trafiały się huragany i burze tropikalne, a Haitańczycy widzieli obcokrajowców przybywających z pomocą i odchodzących po chwili. Najtragiczniejszy kataklizm dotknął wyspę 12 stycznia, gdy ziemia zatrzęsła się z siłą 7,1 w skali Richtera. Agencja AFP podała, że doliczono się 200 tys. zidentyfikowanych zabitych, 300 tys. rannych, w tym 4 tys. kalek. Ćwierć miliona domów zostało zmiecionych z powierzchni ziemi, podobnie 30 tys. firm. Co najmniej 70 tys. rodzin otrzymało materiały budowlane, by wznieść tymczasowe schronienia, ale 170 tys. rodzin nadal nie ma się gdzie podziać. Nocami śpią pod gołym niebem w alejach Port-au-Prince. Innych przyjęły rodziny w głębi kraju. 3,2 tys. rozbitków

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ukraina wstrzymała oddech

Jak Tymoszenko i Janukowycz o głosy zabiegali. Kulisy kampanii wyborczej Okres pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich na Ukrainie można porównać do ostatnich metrów w maratonie. Finisz już blisko, ale jeszcze trzeba powalczyć. Walczyli więc Wiktor Janukowycz i Julia Tymoszenko. Biegnąc łeb w łeb, usiłowali przekonać do siebie wyborców. Rezultaty pierwszej tury dla nikogo nie stanowiły zaskoczenia. Zgodnie z wszelkimi sondażami do dalszej walki o fotel prezydenta Ukrainy stanęli premier Julia Tymoszenko (25,05% głosów) oraz szef Partii Regionów (PR) Wiktor Janukowycz (35,32%). Już wcześniej to właśnie ta dwójka prowadziła najbardziej zacięte i najkosztowniejsze kampanie wyborcze, jednak dopiero przed drugą turą pokazali dużą część kart ukrytych wcześniej w rękawie. Tymoszenko idzie na debaty, Janukowycz nie idzie na ustępstwa Wiele elementów walki przed drugą turą jest żywcem wziętych z niedalekiej przeszłości. Doskonały przykład to debata zorganizowana przez pierwszy kanał ukraińskiej telewizji państwowej, na którą zaproszono Tymoszenko i Janukowycza. Podobnie jak w grudniu do studia przybyła tylko pani premier. Podobnie jak w grudniu przejęła cały czas antenowy, którego znaczną część poświęciła na krytykę przeciwnika. Dla Julii Tymoszenko puste miejsce naprzeciw niej było symboliczne: „Nie chciałabym, żeby liderem naszego państwa został

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Teraz Hiszpania

Jak Polska może wykorzystać prezydencję hiszpańską Zaczęło się od ataku hakerów na stronę internetową hiszpańskiej prezydencji. Zainteresowanych powitała uśmiechnięta buźka Jasia Fasoli. Ten atak nie jest przypadkiem czy tylko żartem. Hiszpańska prezydencja nie wszystkim jest w smak. Na naszym podwórku prawie cała polska prasa przejechała się po Hiszpanii i jej premierze, a sformułowania typu „szewc w tarapatach” należały do eleganckich (bo Zapatero = szewc, Brown = brązowy, Bush = krzak, Kohl = kapusta; śmieszne… ileż twórczych możliwości). Premier i lider Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej José Luis Zapatero rozpoczął europejskie przewodnictwo mocnym akordem – serią spotkań z czołowymi politykami, w tym z Felipe Gonzálezem, szefem Grupy Refleksji, tzw. europejskiej Grupy Mędrców. Z tych pierwszych spotkań wyłania się dążenie do zaznaczenia hiszpańskiej prezydencji dewizą szczególną: Europa socjalna i konkurencyjna, a to oznacza ważną dla nas, Polaków, wspólną politykę energetyczną i zwiększone nakłady na badania, rozwój, innowacje technologiczne. Tutaj polskie interesy są zbieżne z interesem Hiszpanii i rolą polskiej dyplomacji będzie pomóc Hiszpanom w osiągnięciu tak postawionych celów. Hiszpania objęła półroczne przewodnictwo 1 stycznia br. – w momencie kiedy UE stała się złożoną konstrukcją o kilku

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Tata domowy

Do urlopów tacierzyńskich jak w krajach skandynawskich jeszcze nam daleko, ale rodzice z USA mogą Polakom zazdrościć Włączanie młodych ojców w obowiązki domowe trwa. Od 1 stycznia 2010 r. świeżo upieczony ojciec nie wykręci się już od opieki nad dzieckiem, zapewniając, że musi iść do pracy, więc wstawanie w nocy jest nie dla niego. Może – i powinien – zostać w domu na urlopie ojcowskim (zwanym powszechnie tacierzyńskim), na razie tygodniowym, a od 2012 r. – dwutygodniowym. Historycznie urlop macierzyński był wprowadzany nie po to, aby zapewnić opiekę nad dzieckiem, ale by zmniejszyć umieralność kobiet po porodzie, pozwalając im na wydobrzenie w okresie połogu. Tym samym nie dotyczył ojca, bo to nie on znosił trud bycia w ciąży i rodzenia dziecka. Nie on także karmi piersią – na tyle jeszcze natury nie udało się ujarzmić. Jednak mężczyźni starają się być z maluchami od pierwszych chwil. – Biorąc pod uwagę popularność porodów rodzinnych w Polsce, można przypuszczać, że młodym ojcom naprawdę zależy na kontakcie z nowo narodzonym dzieckiem, i dobrze, że państwo ich w tym wspiera – mówi Julia Kubisa z Fundacji MaMa. Można i dłużej Wbrew pozorom możliwości dla młodych ojców jest nieco więcej niż tylko te siedem nowych, ustawowych dni wolnego. Nowelizacja prawa przedłużyła urlopy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Żeby nas nie zalało

Nigdy nie uda się stworzyć pełnej ochrony przed skutkami powodzi Choć mogłoby się wydawać, że po takiej zimie jak obecna musi nas zalać, doświadczenia historyczne mówią, że wcale to nie jest przesądzone. 1962/63, najcięższa powojenna zima w Polsce, cały kraj pod śniegiem – a na wiosnę tylko lokalne podtopienia. 1978/79, druga zima stulecia, z tym że śniegu znacznie mniej niż 16 lat wcześniej (leżał głównie na północy Polski) – ale aż 1,2 tys. mostów zerwanych przez wodę, 18 tys. budynków uszkodzonych i zniszczonych, ponad 30 tys. ludzi ewakuowanych. Skąd taka różnica w skutkach srogich zim? Rzecz w tym, że w 1979 r. śnieg spadł na ziemię, która częściowo zdążyła już zamarznąć i nie przyjmowała nadmiaru wody. W 1963 r. długo leżąca poducha śnieżna uchroniła ziemię przed przemarznięciem. Jeszcze nie uregulowano wtedy rzek tak jak kilkanaście lat później, istniało dużo niezagospodarowanych obszarów zalewowych, były rozmaite glinianki i mokradła, oczka, spiętrzenia po młynach wodnych, rosło więcej lasów. Wszystko to pozwoliło zatrzymać nadmiar wód, inaczej niż w 1979 r., gdy w wyniku prac melioracyjnych osuszono już znaczną część kraju, a urządzenia małej retencji popadły w ruinę, bo nie było ich za co konserwować pod koniec dekady gierkowskiej. – Teraz śniegu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Rewolucja w finansowaniu wyborów w USA

Sąd Najwyższy USA zniósł zakaz finansowania kandydatów na prezydenta i do Kongresu przez koncerny amerykańskie oraz związki zawodowe Jeden z największych bossów partyjnych w USA w końcu XIX w. Mark Hanna powiedział: „Dwie rzeczy są ważne w polityce. Pierwszą rzeczą są pieniądze, a drugiej nie pamiętam”. W końcu stycznia br. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych głosami pięć do czterech dokonał fundamentalnej zmiany w finansowaniu kampanii wyborczej w USA, znosząc zakaz finansowania kandydatów na prezydenta i do Kongresu przez koncerny amerykańskie oraz przez związki zawodowe. Sąd Najwyższy większością jednego głosu orzekł, że dotychczasowe ograniczenia finansowania wyborów są sprzeczne z pierwszą poprawką do konstytucji Stanów Zjednoczonych, która zapewnia „wolność słowa i prasy, a także prawa ludzi do pokojowych zgromadzeń”. Uzasadnienie opinii większości zajęło 180 stron tekstu. Sędzia John Paul Stevens przedstawił odrębną opinię na 90 stronicach tekstu. W wyborach amerykańskich ogromną rolę odgrywa pieniądz. Jest to poważne ograniczenie zasad demokratycznych. Kto ma bowiem pieniądze, ma większą szansę zwycięstwa wyborczego. Jeden z polityków amerykańskich powiedział, że „pieniądz jest mlekiem matczynym polityki”. Kongres wielokrotnie próbował ograniczyć wpływy pieniądza na proces wyborczy. Obecnie obowiązują pewne ograniczenia w finansowaniu prezydenckich kampanii wyborczych. Generalnie rzecz biorąc, ustawodawca

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Operacja Generał

Film „Towarzysz generał” pokazał, że otwierając front historyczny, PiS będzie walczyć nie z realnym przeciwnikiem, lecz z wiatrakami oraz z SLD, dzięki któremu rządzi telewizją Dokonana w poniedziałek 1 lutego w kontrolowanym przez Prawo i Sprawiedliwość pierwszym programie TVP operacja „Generał” zakończyła się wielką klapą. Została źle przygotowana i fatalnie przeprowadzona. Pokazała, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki: obywateli nie da się, jak w pierwszych kilku latach XXI w., nastraszyć rzekomo wciąż rządzącymi Polską upiorami PRL. Walcząc z wiatrakami, Jarosław i Lech Kaczyńscy mogą podzielić los Don Kichota: jasność umysłu odzyskają dopiero na łożu (politycznej) śmierci. Już sam wybór dnia emisji propagandowej pogadanki Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna „Towarzysz generał” okazał się niewypałem. Puszczono ją bez żadnego rocznicowego podkładu i kontekstu związanego z wykryciem agenta ulokowanego wysoko w strukturach władzy bądź pojawieniem się sensacyjnej informacji rzucającej nowe światło na najnowszą historię Polski. Korzystniejsza z propagandowego punktu widzenia byłaby emisja pogadanki w grudniu, gdy wypadały kolejne rocznice stanu wojennego, pacyfikacji „Wujka”, masakry na Wybrzeżu. Niedawny grudniowy klimat byłby dużo bardziej sprzyjający, bo po raz kolejny spopularyzowano wówczas w mediach notatki byłego radzieckiego oficera

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.