35/2010

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Świat

Zrób sobie terrorystę

Ulicami Srinagaru idą zamaskowani chłopcy z procami, za nimi matki w kwiecistych tunikach. Podają kamienie swoim pociechom. Mówią, że coś w nich pękło Reportaż z Kaszmiru Paweł Skawiński Właśnie wróciłem z dżinazy na pogrzebie Fida Nabiego. Najpierw byliśmy w Shaltang, jego przyjaciele nalegali, żeby go zabrać do Nawabazar, gdzie dorastał. Więc z Shaltang ciało zostało zabrane do Nawabazar. Tam, w meczecie, ogłoszenia i dżinaza, modlitwa na placu. Potem wzięli go do Eidgah, gdzie został pochowany obok Aneesa, swojego przyjaciela, który zginął w Narwara tydzień temu. To była długa noc opłakiwania – relacjonuje Muzameel Jameel. Reporter nagrał też krótki film z tej nocy. Gęsty tłum wokół trumny obleczonej zielonym materiałem. Kobiety już nie płaczą, krzyczą do zachrypnięcia, tłum skanduje: Azadi, azadi! Wolność męczennikowi. Wolność dla Kaszmiru. Męczennik, szahid, miał 17 lat. Jedenasta klasa. Tamim coś knuje Tamim jest irytujący. Najpierw podaje swój e-mail, potem ściszonym głosem dodaje, że nie napisze nazwiska, nie wie, czy można mi zaufać, a adres e-mailowy lepiej mieć abstrakcyjny, nie od imienia, bo tak bezpieczniej. Lepiej też publicznie nie tykać Kaszmiru, będzie miał nieprzyjemności, mścić się będą. W każdym razie tutaj o takich rzeczach głośno się nie rozmawia.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Czekając na autobus

W Korei Południowej tradycja nakazująca dorosłym dzieciom zaopiekowanie się starzejącymi się rodzicami nie wytrzymuje próby czasu Sylwia Sztark Korespondencja z Seulu Zaczepiają mnie głównie dzieci i nastoletnie dziewczyny. Nigdy indywidualnie, zawsze w grupie. Zwykle odzywa się najodważniejsza, najbardziej ciekawa albo najlepiej mówiąca po angielsku osoba. Często jest to zwykłe (z zaśpiewem przeciągnięte) hi!, kiedy np. przechodzę przez ulicę. Chichoczą, kiedy im odpowiadam i pozdrawiam, machając ręką. Zdarzyły się kilkuminutowe rozmowy, np. w metrze, w oczekiwaniu na zielone światło na przejściu dla pieszych. Skąd jesteś? Z Polski. Ile masz lat? 27. Ile masz wzrostu? 180 cm. I w tym momencie wzrok rozmówczyń kierowany jest ku moim stopom, czy przypadkiem nie mam na sobie butów z wysokim obcasem. Kiedy odnotowują, że nie, kiwają głowami i werbalizują swoje myśli charakterystycznym neeee, oznaczającym generalnie „tak”. Uspokaja je jednak informacja, że na warunki polskie, ba, europejskie, też jestem wysoka. Prawdopodobnie jedną z najciekawszych rozmów w życiu przeprowadziłabym kilka tygodni temu z dwiema kilkuletnimi dziewczynkami, gdyby pozwoliła mi na to znajomość koreańskiego. Przyglądały mi się prawie godzinę, uśmiechały się do siebie, gestykulowały, zadawały pytania. Ja niestety bezradnie rozkładałam ręce i mówiłam tylko hangugo opsojo, co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że nie znam koreańskiego.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

LOT koszący

Niekorzystne operacje finansowe, nieprzemyślane zakupy maszyn, bałagan w papierach. Jak rządzi się narodowym przewoźnikiem RP? Najwyższa Izba Kontroli Delegatura w Warszawie skierowała 29 kwietnia 2009 r. na ręce p.o. prezesa Zarządu Polskich Linii Lotniczych LOT pismo o sygnaturze P/08/51 LWA-41049-1-2008 będące – między innymi – precyzyjnym opisem kondycji finansowej spółki. Jedną ze spraw opisanych przez inspektorów były transakcje paliwowe. Jak czytamy w ww. piśmie, w 2008 r. wpływy LOT z tytułu hedgingu paliwa „wyniosły 8.589.822 USD, a wydatki 21.494.181 USD (różnica in minus – 12.904.359 USD)”. Operacje te były jedną z przyczyn rekordowych strat LOT w 2008 r., które ostatecznie zamknęły się kwotą 733 mln zł. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że „Przewodniczącym Komitetu Paliwowego był Członek Zarządu, którego kompetencje w zakresie wiedzy o branży lotniczej, a także doświadczenia w sprawach finansowych zostały poddane w wątpliwość przez audytora zewnętrznego (z firmy PricewaterhouseCoopers)”, czytamy dalej. Łatwo się domyślić, że włos z głowy nikomu nie spadł, choć w styczniu 2009 r. pojawiła się informacja, iż w związku z tą sprawą związkowcy złożyli w prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Podobno resort skarbu badał, w czym rzecz, lecz jak zwykle na tym się skończyło.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy sierpień jest nadal miesiącem trzeźwości?

PRO Krzysztof Brzózka, prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Jest. Należy to do tradycji kościelnej i wiąże się z apelem Episkopatu o trzeźwość. Z tej okazji odbywa się np. ogólnopolski rajd środowisk abstynenckich, w którym bierze udział ok. 40-50 samorządów lokalnych, przez których tereny ów rajd przejeżdża. PARPA nie bierze wprawdzie udziału w organizacji tego rajdu, ale w ramach obowiązku uczestniczymy zwykle w jego uroczystym zakończeniu. Sierpień jako miesiąc letni i wakacyjny na pewno jest lepszy od innych pór roku na propagowanie trzeźwości, bo taki czas sprzyja niestety zakrapianym spotkaniom towarzyskim, zwłaszcza z udziałem młodzieży. Warto więc właśnie wtedy przypominać o trzeźwości, o innych niż picie alkoholu sposobach spędzania wolnego czasu. KONTRA Dr Ewa Woydyłło, psychoterapia uzależnień Z punktu widzenia terapii uzależnień taki miesiąc trzeźwości nigdy nikomu nie pomógł. To jest nierzadko oszustwo, w które wciąga się rodzinę, bo gdy ktoś nie pije przez miesiąc, to wprawdzie rodzina trochę odpoczywa, może podreperować swój budżet, ale problemu na dłuższą metę się nie rozwiązuje. Przeciwnie, taki uzależniony, nawet jeśli wypełni warunki, to potem czuje się już zwolniony z wszelkich ograniczeń. I mówi: wytrzymałem, a teraz już się mnie nie czepiajcie. Symboliczne deklaracje, przyrzekanie Matce Boskiej,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy prawdą jest, że w Polsce zwiększa się przepaść między najgorszymi i najlepszymi szkołami?

Krystyna Starczewska, dyrektor Społecznego Gimnazjum nr 20 w Warszawie Dysproporcja jakościowa pogłębia się o tyle, że powstaje sporo dobrych szkół, a te pozostałe, przeciętne niewiele się zmieniły. 20 lat temu różnice między szkołami były raczej niewielkie, wszystko było do siebie podobne. Teraz znacznie więcej zależy od możliwości finansowych, jednak jak wielkie są te różnice, nie wiemy. Trzeba by to jakoś wymierzyć, przeprowadzić badania. Danuta Oreszuk, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Ignacego Krasickiego w Świętajnie, woj. warmińsko-mazurskie To zależy, w jakiej miejscowości szkoła się znajduje, jaki ma dostęp do pomocy naukowych, do kultury itd. Teraz możemy się porównywać np. dzięki publikacji wyników sprawdzianów z poszczególnych klas. Dowiadujemy się, jak daleko odbiegamy od średniej ogólnopolskiej. Jesteśmy biedną szkołą w biednej gminie, ale rok temu byliśmy poniżej średniej ogólnopolskiej, a teraz osiągnęliśmy już średnią. Staramy się, aby za rok było jeszcze lepiej. Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Różnice się nie pogłębiają. Coraz więcej szkół próbuje doścignąć te najlepsze, podobnie jest z uczniami, którzy indywidualnie starają się zrównać z liderami. Generalnie jednak jestem przeciwny typowym rankingom szkół, bo to w dużej mierze mylące, niesie dezinformację i stanowi przykład komercjalizacji, tymczasem uczeń

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Wakacje w kabinie

Choć samolotem jest szybciej, to nie brakuje amatorów morskich podróży Niejeden chłopiec marzy o karierze marynarza, niejedna dziewczyna widziała siebie w romantycznej podróży luksusowym transatlantykiem lub jachtem, gdzie co wieczór tańczy na balu kapitańskim. Dziś można za pieniądze realizować te wizje, choć w nieco ograniczonym zakresie, za to z udziałem polskich firm sektora morskiego. Przewodnik Pascala podpowiada potencjalnym amatorom morskich podróży, że można popłynąć polskim statkiem np. do USA. Jeśli ktoś boi się lotów samolotem, to zamiast kilkunastu godzin w powietrzu może przeżyć ciekawie kilkanaście dni na morzu w dobrych warunkach i wysiąść np. w Chicago. Przez Atlantyk „Istnieje możliwość dopłynięcia do Stanów Zjednoczonych statkiem handlowym – czytamy. – Nie są to rejsy regularne, a ponadto mogą się przedłużyć np. ze względu na opóźniony załadunek. Potencjalni pasażerowie powinni więc uzbroić się w cierpliwość, ponieważ oczekiwanie na podróż może trwać kilka tygodni. Tańsze i pewniejsze są bezpośrednie rejsy z Holandii do portów wokół Wielkich Jezior (w tym do Chicago; IV-XI). Stawki wahają się od 50 do 100 dol. za dzień pobytu na statku. W sprzedaży biletów pośredniczy Polska Żegluga Morska w Szczecinie (…). O miejsca należy pytać z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Podobne usługi świadczą także armatorzy niemieccy i holenderscy”. Zasięgnęliśmy informacji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Ratunek przed upadkiem

Na miejsca w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych i młodzieżowych ośrodkach socjoterapii czeka dziś 1,5 tys. nieletnich. A to tylko wierzchołek góry lodowej Według policyjnych statystyk w 2009 r. nieletni popełnili ok. 7,5% potwierdzonych przestępstw. To 85.020 czynów karalnych – największa liczba w ostatnich 20 latach. Rośnie zwłaszcza liczba udziałów w bójce lub pobiciu. Tymczasem system pomocy młodzieży zagrożonej demoralizacją od lat kuleje. Inwestycja w zapobieganie niedostosowaniu społecznemu jest kosztowna, ale cena walki z konsekwencjami jej braku może być znacznie wyższa. W sierpniu rzecznik praw dziecka Marek Michalak zajął się problemem braku miejsc w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych i młodzieżowych ośrodkach socjoterapii. Na miejsca w takich placówkach oczekuje dziś ok. 1,5 tys. nieletnich, nie ma także warunków do przyjmowania ich w trybie tymczasowym. Jak twierdzi rzecznik, odpowiedzialność za dzieci jest dziś podzielona na poszczególne resorty i brakuje zintegrowanego systemu opieki. Dlatego spotkał się z podsekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji Zbigniewem Włodkowskim, wystosował także zapytania do ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, minister edukacji Katarzyny Hall i minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak, aby poznać działania poszczególnych resortów i zaproponować powstanie międzyresortowej grupy roboczej. Dla kogo ośrodek?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Na trzydziestolecie Sierpnia 1980

Parę uwag polemicznych Wałęsa ciągle powtarza, że miał i ma wizję, a nawet program, ale nie miał i nie ma Rocznica porozumień Tak, to nie jest rocznica „Solidarności”, lecz rocznica wielkiego fenomenu, jakim był Sierpień ’80, zakończony paroma porozumieniami o historycznym znaczeniu. Bez tych porozumień nie byłoby porozumień Okrągłego Stołu. Te fakty rozpoczęły w całym bloku sowieckim demontaż zmurszałego systemu na drodze pokojowej. Taka jest historyczna rola Polskiego Sierpnia, którego uczestnikami były dwie strony, a nie jedna. Jeśli historię ostatniego 30-lecia przedstawia się wyłącznie jako pasmo degrengolady „Solidarności” i jej przywódców jako elity rządzącej, to mimo woli uwalnia się od odpowiedzialności drugiego partnera. Np. pomija się fakt, iż tzw. plan Balcerowicza został zaakceptowany przez Sejm kontraktowy, w którym większość należała do starego układu. Degrengolada elit politycznych dotknęła zarówno tych związanych z „Solidarnością”, jak i ze starymi formacjami. Podobnie ma się rzecz z korupcją i klientelizmem zarówno starej, jak i nowej nomenklatury, co świetnie widział i opisywał Jacek Kuroń. Barbara Sierszula doniosła z Pragi („Rzeczpospolita”, 25.11.1993) o „pojedynku” Adama Michnika i Vaclava Klausa. Rzecz zasługuje na pełniejsze przypomnienie: „W pierwszej rundzie zaatakował Michnik, oświadczając w wywiadzie (…), że liberalizm Vaclava Klausa jest wątpliwy, ponieważ głosząc

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Tokarczuk do kanonu!

O jakie książki uzupełnić szkolną listę lektur obowiązkowych? Kanon szkolnych lektur obowiązkowych, mimo że wokół nas zmieniło się niemal wszystko, niewiele różni się od tego sprzed 40-50 lat. Ostatnie lata uzupełniły listę zaledwie o pojedyncze pozycje wcześniej pomijane, przemilczane, ale trudno to nazwać wielkim otwarciem. Dominują wśród lektur utwory klasyczne: „Pan Tadeusz”, „Noce i dnie”, „Przedwiośnie”, „Chłopi”, „Wesele”. Z rzeczy nowszych doszli Witkacy, Gombrowicz, Mrożek, Herling-Grudziński, a ostatnio nawet „Pamięć i tożsamość” Jana Pawła II. Czy rzeczywiście w literaturze polskiej ostatniego 10- albo 20-lecia nie wydarzyło się nic, o czym przeciętny uczeń powinien wiedzieć? Jest kanon, nie ma kryteriów Wśród naszych literaturoznawców nie ma zgody co do kryteriów uzupełniania listy lektur szkolnych. Bardziej zachowawczy, wśród nich spora grupa nauczycieli języka polskiego, uważają, że nie warto z byle powodu majstrować przy kanonie, bo to poważna sprawa. Prof. Jacek Trznadel, historyk literatury polskiej i autor jednej z najostrzejszych książek rozrachunkowych, „Hańby domowej”, mówi: – Kanon szkolny to dosyć wysoka kwalifikacja, więc trzeba do tego podchodzić z rozwagą. Zdaniem profesora, tylko klasycy zasługują na umieszczenie ich na liście lektur, oczywiście także klasycy współczesności, tacy jak Leśmian – według niego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Pierwszy krok w chmurach

„Przegląd” zleciał ostro w dół. Za sprawą świeżo upieczonych rekordzistów świata. Ale lepiej być nie mogło W niedzielę, 15 sierpnia, ekipa „Przeglądu” gościła z roboczą, zapowiedzianą wizytą w szkole spadochronowej Skydive.pl w Kruszynie pod Włocławkiem. Ledwie przedwczoraj skończyła się największa spadochronowa impreza tego lata w Europie, Euro Bigway Camp 2010. Ponad 250 skoczków z całego świata przyjechało bić rekordy w tworzeniu podniebnych formacji, budowanych ze swobodnie spadających skoczków. Rekord padł. Największą figurę utworzyło 103 skoczków. Dwa dni po imprezie śladów euforii po sukcesie próżno szukać. Przy wjeździe na teren lotniska Aeroklubu Włocławskiego stoi jeszcze wielka scena koncertowa. Pusta i nieoświetlona przyjezdnych wita bez fanfar. Muzykę słychać dopiero kilkadziesiąt metrów dalej. Dobiega z wielkiego hangaru, gdzie kilka osób z mozołem uwija się przed pierwszymi dziś skokami. Cierpliwie składają spadochrony, układają linki, ćwiczą pozycję ciała w locie, dobierają skafandry i osprzęt. Jest upalna, leniwa niedziela, gościom udziela się piknikowa atmosfera. Panie w sukienkach, panowie na sportowo, dzieci na wakacjach. Naturalny w takich warunkach gwar rozpływa się gdzieś w powietrzu i panu- je raczej spokój. A w tym spokoju różne myśli przychodzą do głowy, najczęściej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.