Parę uwag polemicznych Wałęsa ciągle powtarza, że miał i ma wizję, a nawet program, ale nie miał i nie ma Rocznica porozumień Tak, to nie jest rocznica „Solidarności”, lecz rocznica wielkiego fenomenu, jakim był Sierpień ’80, zakończony paroma porozumieniami o historycznym znaczeniu. Bez tych porozumień nie byłoby porozumień Okrągłego Stołu. Te fakty rozpoczęły w całym bloku sowieckim demontaż zmurszałego systemu na drodze pokojowej. Taka jest historyczna rola Polskiego Sierpnia, którego uczestnikami były dwie strony, a nie jedna. Jeśli historię ostatniego 30-lecia przedstawia się wyłącznie jako pasmo degrengolady „Solidarności” i jej przywódców jako elity rządzącej, to mimo woli uwalnia się od odpowiedzialności drugiego partnera. Np. pomija się fakt, iż tzw. plan Balcerowicza został zaakceptowany przez Sejm kontraktowy, w którym większość należała do starego układu. Degrengolada elit politycznych dotknęła zarówno tych związanych z „Solidarnością”, jak i ze starymi formacjami. Podobnie ma się rzecz z korupcją i klientelizmem zarówno starej, jak i nowej nomenklatury, co świetnie widział i opisywał Jacek Kuroń. Barbara Sierszula doniosła z Pragi („Rzeczpospolita”, 25.11.1993) o „pojedynku” Adama Michnika i Vaclava Klausa. Rzecz zasługuje na pełniejsze przypomnienie: „W pierwszej rundzie zaatakował Michnik, oświadczając w wywiadzie (…), że liberalizm Vaclava Klausa jest wątpliwy, ponieważ głosząc teorię, nie realizuje jej w praktyce. Zamiast terapii wstrząsowej w polskim stylu Klaus nie dopuścił do bankructwa żadnego wielkiego przedsiębiorstwa. (…) Generalnie Klausowi udaje się jedna rzecz, a mianowicie połączenie liberalnej retoryki z socjalistyczną polityką”. Oczywiście Klaus określił zarzuty polskiego polityka jako absurdalne i głupie, dodając: „Nieszczęściem jest, że niektórzy ludzie będąc bohaterami walki z reżimem komunistycznym, nie potrafią dać sobie rady z erą postkomunistyczną”. Mniej ważne jest tu posłannictwo Polaka i chyba dość nieporadna odpowiedź Czecha. Uważam ten pojedynek za symboliczny z następującego względu. Obie władze, polska i czeska, posługiwały się manipulatorskim językiem. Klaus mówił, że „trzecia droga prowadzi do Trzeciego Świata”, ale w praktyce, zwłaszcza jeśli porównać to z imitacyjnoamerykańską marszrutą Polaków, zafundował Czechom właśnie trzecią drogę cechującą się o połowę mniejszym bezrobociem i radykalnie mniejszymi wskaźnikami nierówności. Czeski wskaźnik Giniego jeszcze obecnie jest mniejszy niż Polski przed rokiem 1989! Dotyczy to zresztą także Słowacji, Słowenii i Węgier. Polskie władze natomiast, uciekając się do metafor o „pożarze gospodarki”, jej katastrofie (choć jeszcze w grudniu 1989 r. w poufnych dokumentach oceniały spadek PKB na 2%), zafundowały społeczeństwu najbardziej niesprawiedliwy wśród krajów UE ład społeczny. Władza podana na talerzu Warunki jednak sprawiły, że społeczny sens mijania się z prawdą polityków obu tych krajów był całkowicie odmienny. Dlaczego? Bo w Czechosłowacji nowa władza musiała tak prowadzić reformy, by zdobywać poparcie społeczne. A w Polsce władzę polityczną nowej elicie podano na talerzu. Kto dał ekipie Tadeusza Mazowieckiego-Leszka Balcerowicza władzę? Mówi się: „Solidarność” rozwinęła nad władzą parasol. To uproszczenie, bo decydujące były porozumienia Okrągłego Stołu, w wyniku których powstał kontraktowy parlament. Pod hasłami porozumień szły do wyborów obie formacje. Ale oczywiście jest w tym parasolowym porównaniu sporo racji. Działał przecież także mit bojowników o wolność. Personalnie była w tym duża „zasługa” Lecha Wałęsy. Piszę o tym z przykrością, bo z czasów strajku w Stoczni Gdańskiej zachowałem do niego dużo sympatii, dużo uznania dla jego poczucia odpowiedzialności. Ale muszę o tym napisać, bo jak widać z jego kolejnego wywiadu w „Przeglądzie”, ma ciągle wyjątkowo dobre samopoczucie. A przecież latem i jesienią 1989 r. Wałęsa nie zdał egzaminu jako przywódca związkowy. To on blokował odtworzenie silnej „Solidarności”. Mówił o tym wprost innym działaczom związku, bo rzekomo uniemożliwiłaby radykalne reformy (Paweł Ławiński, „Ile wytrzymacie?”, „Tygodnik Solidarność”, 29.09.1989). Powinien był wiedzieć, że trwałe reformy systemowe udają się najlepiej wtedy, gdy mają wynegocjowane oparcie w masach związkowych. Dowodzą tego przykłady wszystkich krajów skandynawskich ze Szwecją na czele. Stanowisko Wałęsy wywołało sprzeciw innych liderów. Frasyniuk pytał ze zdziwieniem: „Na co Wałęsa stawia? Zawsze myślałem, że na „Solidarność”, ale dziś słyszę, że nie” (tamże). Bogdan Borusewicz: „Jako osoba zarządzająca masą upadłościową (!? – TK), jaką obecnie jest
Tagi:
Tadeusz Kowalik