Wraz z proletariatem obumiera problem wartości dodatkowej w jej klasycznym rozumieniu z “Kapitału ” W ostatnim okresie marksizm znikł z łamów naszej prasy, a co ciekawsze, nawet z nowo uchwalanych programów partii, pretendujących do nazwy “lewica”. Ponieważ słyszy się często, że wszystkiemu, co złe, winien jest marksizm, a ponadto, że rzekomo “umarł”, nasz Czytelnik, przyzwyczajony do tego, że rzeczy niewygodne się przemilcza, gotów jest temu uwierzyć. Na lewicy jest to niebezpieczne i dlatego, chociaż sprawa jest po prostu bzdurą, należy jednak się odezwać. Szanowny Czytelniku, robią ci z mózgu wodę! Ja jestem człowiekiem wielce tolerancyjnym, jeśli idzie o ludzkie poglądy i przekonania. Ale jestem alergiczny na ignorancję. A ci, co mówią u nas o “śmierci marksizmu”, są po prostu ignorantami. Strzeż się ich! Można nie zgadzać się z marksizmem, ale wtedy należy swoje stanowisko uzbroić w argumenty, co nie jest łatwe. Natomiast gdy plecie się bzdury o jego rzekomej “śmierci”, zwalnia to wprawdzie od dyskusji, ale w środowisku ludzi wykształconych naraża to tylko na śmiech. Jak wiedzie się marksizmowi na świecie naprawdę? W krajach zachodnich kwitnie. Dla mnie, choć jestem w tym zakresie ekspertem, jest to istne embarras des richesses, który wprawia mnie w kłopot, gdyż muszę się znowu wielu rzeczy uczyć, nie zawsze zgadzając się z “nowinkami”. Ale przeczyć temu, że istnieją, nawet – powiedziałbym – jako różne “szkoły” myśli marksistowskiej (dla przykładu, we Francji, w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech itd.) mogą tylko ignoranci, jak to wyżej już powiedziałem. Zostawmy ich też swojemu losowi, durnie zasługują tylko na milczenie, chociaż czasem zmieszane z zażenowaniem. Skoro jednak weszliśmy już na te tory myślenia, powiedzmy coś pro domo sua, na nasz własny użytek, bo zapadło na ten temat zbyt długie milczenie. Chciałbym tu powiedzieć słów parę na temat rozwoju samego marksizmu, tzn. twórczego marksizmu w świetle narastania perspektyw nowego socjalizmu. Zacznijmy od stwierdzenia, do kogo zwrócone są te słowa, gdyż chcę rozmawiać z ludźmi zainteresowanymi marksizmem. Konstatacja wyjściowa jest tu rzeczywiście prosta i oczywista: marksistą jest ten, kto opiera się w swym myśleniu na przesłankach teoretycznych i metodologicznych teorii marksistowskiej, które zna i do których się przyznaje jako do swojej szkoły myślenia. Każdy myśliciel należy do jakiejś szkoły myślenia, nawet jeśli jest nowatorem i każdy w podobnej sytuacji, do opisanej tutaj, określiłby ją podobnie. Sprawę komplikuje jednak fakt, że marksizm jest nie tylko systemem teoretycznym, lecz również ideologicznym. Tzn. że w oparciu o swój system wartości tworzy całokształt przekonań i postaw, które wskazują drogę ku realizacji celu, jakim jest preferowany przezeń kształt społeczeństwa. Otóż ten obraz społeczeństwa przyszłości, o którym mowa, jest funkcją ogólnego rozwoju życia społecznego ludzi, przede wszystkim jego bazy. To właśnie nazywamy ideologią. Ideologia wobec tego jest zmienną częścią bycia marksistą, zgodnie z naszą definicją. W odróżnieniu od teorii, która jest względnie stabilna. Lenin mówił, że marksistą jest tylko ten, kto uznaje konieczność dyktatury proletariatu w jego rozumieniu (tzn. całej epoki przejściowej od kapitalizmu do socjalizmu), co – jak wykazała praktyka – było błędnym poglądem. Słuszne natomiast jest stanowisko, że marksistą jest tylko ten, kto uwzględnia nie tylko znajomość systemu teoretycznego marksizmu (to cechuje każdego porządnego marksologa, który może jednocześnie być przeciwnikiem marksizmu), lecz jednocześnie akceptuje również rozwiniętą na jej gruncie ideologię. A to wcale nie wynika, jako konieczność, ze znajomości teorii marksistowskiej. I tu wychodzi na jaw zjawisko dotąd niedostatecznie, jeśli w ogóle, uwzględniane w rozważaniach na ten temat. A mianowicie, że fakt “bycia marksistą” jest zmienny w czasie. Zależy to przecież od tego, jak w danym okresie kształtuje się ideologia marksistowska. I to w sposób autonomiczny w porównaniu z okresem “klasycznym”, tzn. za życia twórców tej teorii i ideologii. Wiedziano od dawna, że samo postulowanie socjalizmu, jako przyszłej formy społeczeństwa, nie decyduje o “byciu marksistą” (istniały przecież również w przeszłości inne, niemarksistowskie szkoły myślenia, które to właśnie postulowały – np. anarchizm, czy jakieś formy religijnie zabarwione). Novum w tym względzie polega na tym, że wraz z rozwojem samego marksizmu, jako szkoły myślenia, która musi w swej ideologii uwzględniać zmiany zachodzące w rzeczywistości społecznej, zmienia się również
Tagi:
Adam Schaff