41/2013

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura

Czy jej wiersze mogą kłamać – rozmowa z Agatą Passent

Agnieszka Osiecka zmieniła Polskę, nie będąc aktywistką. Oddziaływała poprzez twórczość, talent, wdzięk, urodę i pióro AGATA PASSENT – dziennikarka, felietonistka miesięcznika „Twój Styl” i TVN 24, prezeska Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej, córka Agnieszki Osieckiej i Daniela Passenta. Życiem stu osób Oglądałem zdjęcie zrobione w mieszkaniu pani rodziców: na pierwszym planie Daniel Passent pisze z namaszczeniem tekst na maszynie, w kącie pokoju siedzi Agnieszka Osiecka z kilkuletnim dzieckiem, czyli panią, na kolanach. Czysty patriarchat. – Agnieszka Osiecka nie zajmowała się domem, z kolei tata jest domatorem, świetnie gotuje. Myślę, że to nie była fotografia reporterska, lecz sympatyczny dowcip fotograficzny. Agnieszka Osiecka nigdy nie była „panią domu”, jak szumnie się nazywa kobietę sprowadzoną do roli służącej. Od początku zrywała z patriarchalnym patrzeniem na świat. – Nie zrywała z nim, bo jej dom rodzinny – choć dominował w nim ojciec – nie był tradycyjnie patriarchalny. Matka Agnieszki Osieckiej nie została sprowadzona jedynie do roli gospodyni, była osobą oczytaną, pracowała w bibliotece. Ojciec, pianista, miał w sobie coś z przedwojennej cyganerii. Agnieszka nie była wychowywana na posłuszną żonę, która ma zadowolić męża. Nie wymagano od niej, by była grzeczną dziewczynką i przytakiwała rodzicom. Miała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Leśnodorski, gola – żyleta woła

To, że ktoś przytrze nosa najbardziej zarozumiałemu prezesowi w Polsce, było pewne. Ale że na Leśnodorskiego wystarczyli słabiutcy Cypryjczycy z Apollonu, to wstyd. Trudno więc się dziwić kibicowi Legii, który po blamażu na Łazienkowskiej napisał w internecie: „Jaki prezesik, tacy niby-zawodnicy”. Sprzedając najlepszych piłkarzy za granicę, Leśnodorski jednocześnie ogłosił nadchodzący cud. Legia idzie po sukcesy międzynarodowe! Za przeproszeniem, gdzie Rzym, a gdzie Krym? Bez dobrych piłkarzy żaden trener sobie nie poradzi. Żal więc Urbana, który firmuje kolejne wygłupy prezesa. Choć z drugiej strony, skoro Leśnodorski jest tak dobry, jak sam o sobie mówi, to może sam zagra? Bo przecież, dzięki jego polityce kadrowej, jest na boisku sporo miejsc do obsadzenia. Leśnodorski, gola! – żyleta woła.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Za czym kolejka ta stoi

Znamy to zjawisko aż za dobrze. Im dalej od powstań czy wojen, tym więcej kombatantów. Gdy ubywa świadków, przybywa ludzi, których zasługi rosną i rosną. Oczywiście, najbardziej w ich oczach. A jak jeszcze wiążą się z tym jakieś przywileje, to hamulce puszczają. Bo przecież każdy Polak, jak głoszą narodowe mity, zawsze był bitny i heroiczny. Nawet nie wiemy, jak bardzo. Trzeba było badań CBOS, by wywrócić powojenną historię Polski do góry nogami. 800 tys. Polaków po czterdziestce przypomniało sobie, że walczyli z PRL.Jeszcze parę lat głupawki serwowanej przez IPN Łukasza Kamińskiego i ta liczba się podwoi. Patent na to jest dość prosty. Trzeba dać każdemu bojownikowi bezpłatny bilet na wszystkie środki komunikacji. Dorzucić darmowe bilety kinowe. I po butelce czegoś dobrego, bo przecież przez całe dorosłe życie pili tylko ocet. A dla ducha? Po paczce broszur propagandowych IPN, w których każdy będzie miał swój biogram. Koniecznie ze zdjęciem.A co z tymi, którzy faktycznie walczyli, byli aresztowani, siedzieli i tracili zdrowie? Rozpłyną się gdzieś w tej masie, o której wtedy nawet nie śmieli marzyć.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Jak Bańkowska nie uprosiła Szubartowicza

To, co poniżej, nie jest skeczem z kabaretu, ale fragmentem rozmowy Przemysława Szubartowicza z posłanką SLD Anną Bańkowską w „Sygnałach Dnia” radiowej Jedynki.– Ale pani poseł, ta zmiana reguł dotyczy tylko tego wyboru, to znaczy w tym projekcie rządowym…– Ale, panie redaktorze, ja…– …jest tak, że obywatele mogą dokonywać wyboru…– Proszę…– …czy chcą, aby ich emerytury trafiały do ZUS, czy do OFE…– Proszę mi pozwolić…– …a teraz pan premier sugeruje, że może co dwa lata, co trzy lata.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Mam na imię Agnieszka, a na nazwisko Osiecka

Szczere, intymne i bez cenzury – o dziennikach poetki wiedzieli tylko najbliżsi Zaczynam mój pamiętnik Dnia 27 XII 1945 r. W 1939 r. wróciłam z Zakopanego do Warszawy. Wtedy zaczęła się okupacja niemiecka. Miałam wtedy trzy lata, a teraz mam dziewięć. Na początku mieszkałam z rodzicami na Saskiej Kępie, na ulicy Jakubowskiej 16. Miałam tam swój pokój, który był mały, ale śliczny. (…) Pewnego razu byliśmy (to znaczy Mama, Tata i ja) w naszej kawiarni i jedliśmy obiad. Potem tata poszedł do pracy, a ja i mama poszłyśmy do naszych znajomych. O piątej godzinie wieczorem wybuchło powstanie przeciw niemcom*. (…) Pod koniec powstania niemcy wysiedlali Polaków do różnych obozów. Nas wywieźli do obozu d[o] S[ank]t Pölten. W obozie było źle. Mamusia, Tatuś i inni Polacy pracowali w fabryce. Potem Tatusia niemcy wywieźli na okopy, a ja zachorowałam na szkarlatynę. Potem znowu byliśmy razem (to jest mama, tata i ja), ale nie wiedzieliśmy nic o Babciach, Cioci i Dziadku, których bardzo kocham. (…) Gdy wróciłam z obozu, znaleźliśmy się dosłownie wszyscy, tzn. cała rodzina i Iza. Izy ojciec wrócił z obozu trochę później niż my. Dalej przyjaźnię się bardzo z Izą. Gdy wróciliśmy z obozu, okazało się, że nasze mieszkanie jest zburzone.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.