49/2017

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kronika Dobrej Zmiany

Bój o Chiny

Chłopcy, źle się bawicie. Polska pręży się jako wielkie i ważne państwo, ale gdy trochę się poskrobie, wychodzi prowincja i niechlujstwo. Jednym z ważnych elementów polityki zagranicznej prezydenta Dudy i PiS miało być nowe otwarcie relacji z Chinami. Połączenie ich zamiarów ekspansji w Unii Europejskiej z naszymi ambicjami odgrywania poważnej roli w regionie. Początkowo wyglądało to zachęcająco – prezydent Duda odwiedził Chiny już w listopadzie 2015 r. A gospodarze, warto przy tym docenić starania ówczesnego ambasadora RP Mirosława Gajewskiego, już w trakcie wizyty podnieśli jej rangę do najwyższej. W czerwcu 2016 r. Warszawę rewizytował prezydent Xi Jinping. Drzwi do współpracy zostały więc otwarte. I co dalej? Ano nic… A smętnym dowodem na to, że Polacy są mistrzami słomianego zapału, jest sytuacja naszej ambasady w Pekinie. Od miesięcy nie mamy w ChRL ambasadora, co przez gospodarzy uznawane jest za przejaw lekceważenia. Za dowód, że Polsce nie zależy na dobrych kontaktach z Pekinem. To jest skandal. A przypomnijmy, że od lipca 2015 r. ambasadorem w ChRL był Mirosław Gajewski, zawodowy dyplomata, znakomicie znający tamten region. Ale dla nowej władzy Gajewski miał dwie skazy: po pierwsze – jest absolwentem MGIMO, po drugie – mianowała go, na odchodne, poprzednia ekipa. Niemal w pierwszych dniach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Dwie miary

W uzasadnieniu prezydenckiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym, gdzie argumentów prawniczych mało (bo i skąd je wziąć?), za to politycznych dużo, możemy przeczytać: „Często powtarza się, że w Sądzie Najwyższym przeprowadzona została dekomunizacja i nie zasiadają tam osoby, które angażowały się w działalność PZPR. Tymczasem okazuje się, że istotnie, doszło po roku 1989 do dekomunizacji Sądu Najwyższego, ale niestety osoby, które były związane z PZPR, zostały powołane do pełnienia zaszczytnego urzędu Sędziego Sądu Najwyższego już w wolnej Polsce. Wśród osób tych jest osoba, która w czasie stanu wojennego była nie tylko aktywnym działaczem PZPR (jak poseł Piotrowicz, chciałoby się dodać – J.W.) czy też osoba, która pełniła w przeszłości funkcję I sekretarza POP w sądzie”. No to cel ustawy jest jasny. Trzeba usunąć z Sądu Najwyższego co najmniej dwie osoby. Jest jeszcze problem z prof. Małgorzatą Gersdorf. Co prawda, nie wykryto jej członkostwa w PZPR (do której należało swego czasu 2,5 mln Polaków), ale prawicowe media wykryły jej członkostwo w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich. Nie jest jasne, czy przynależność do SZSP spełnia wskazane w uzasadnieniu kryterium „związania z PZPR”, czy nie. Problem jest jednak taki, że nominację na sędziego Sądu Najwyższego wręczył jej… prezydent Lech Kaczyński. Kto nie wierzy, niech sprawdzi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

W najnowszym (49/2017) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek, 4 grudnia, w kioskach 49. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Nacjonalizm czy już faszyzm Hasła „białej Europy” na Marszu Niepodległości, rasistowskie wypowiedzi kierownictwa Młodzieży Wszechpolskiej czy niedawna akcja z wieszaniem na szubienicach zdjęć europosłów z PO w Katowicach pokazują, że narodowcy czują się w Polsce pewnie. Zbyt pewnie. Wszystkim organizacjom narodowym obecnym w życiu politycznym naszego kraju od końca XIX w. towarzyszyła legenda walki o niepodległość i odbudowę państwa polskiego, utożsamiana często z drogą życiową Romana Dmowskiego. W rzeczywistości jednak narodowcy od początku reprezentowali poglądy skrajne, żywiąc się najgorszymi instynktami polskiego społeczeństwa. Jak pokazują ostatnie akcje i wypowiedzi narodowców, współczesne pokolenie twórczo czerpie z dorobku przodków politycznych, m.in. Narodowej Demokracji, Obozu Wielkiej Polski, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego. Główna myśl pozostaje niezmienna, zmieniają się jedynie sposoby jej wyrażania. I podobnie jak kiedyś młodzi narodowcy mogą liczyć na sympatię części kleru katolickiego. Historia udowadnia, że skrajna prawica nie działa w próżni. Tak jak w II RP sanacja starała się kontrolować narodowców, a w konsekwencji sama się zradykalizowała, również PiS próbuje obecnie neutralizować konkurencję z prawej strony, przejmując jej hasła en masse. Już pod niektórymi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.