39/2022

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony Jerzy Domański

Agentów jak wróbli

Polacy czytają mało, a jeśli już, to najchętniej kryminały. Choć i to może się zmienić, bo po co kupować coraz droższe książki z wymyślanymi przez autorów intrygami? Na co dzień i za darmo dostajemy tyle kryminalnych numerów, że nadążyć trudno. Przoduje w tym partia, która, choć nazwała się dobrą zmianą, to po siedmiu latach rządów jest liderem wyłącznie w dojeniu państwa. Skala kradzieży i grabienia dóbr publicznych przez coraz liczniejszych pociotków władzy jest tak wielka, że w przyszłości może zabraknąć sędziów, by ich wszystkich osądzić. Chyba że ktoś z władzy wpadnie na pomysł wielkiej amnestii, która zalegalizuje ukradzione. By nowe pisowskie elity były czyste, bo wyprane. Oprócz masowego grabienia mamy w Polsce jeszcze inny wielki problem. Żywcem przeniesiony z literatury szpiegowskiej. Długo żyliśmy w bańce nieświadomości. Wiadomo było, że jacyś agenci pewno są, bo taka od zarania jest natura świata. Jednak dopiero Kaczyński pokazał zwykłemu Polakowi skalę problemu. Prezes oświetlił to, co dotąd skrywał mrok tajemnicy, a jego słowa są jak uderzenie pioruna. Bo i skala zjawiska jest przeogromna. Jak mówią ziobryści, porażająca. Tym bardziej że w tym samym czasie co PiS własną ocenę zagrożenia agenturą przedstawił gen. Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Depresję trzeba leczyć

W tej chorobie idealne jest łączenie farmakoterapii i psychoterapii Wiktor Buczek – lekarz psychiatra, konsultant, partner w firmie Transition Group Ilu osobom pomógł pan już wyjść z depresji? – Nigdy nie liczyłem, ale w tygodniu przyjmuję 50-60 osób. Przy uwzględnieniu 50 tygodni w roku daje to ponad 2,5 tys. porad rocznie. Choć to też powtarzające się wizyty. Poza tym dotyczą różnych chorób. Jacy pacjenci stanowią większość? – Ci z zaburzeniami lękowymi i depresyjnymi, zresztą obie te grupy objawów się łączą. To 30-50% moich pacjentów. Dużo. Tym bardziej że według szacunków na depresję w Polsce choruje ok. 1,5 mln osób. Musimy także pamiętać, że w części przypadków depresja kończy się tragicznie, samobójstwem. Na świecie co 40 sekund jedna osoba odbiera sobie życie. – W Polsce rzadziej – to mniej więcej jedna osoba na godzinę. Wiadomo też, że w Polsce w wyniku samobójstw ginie więcej osób niż w wypadkach drogowych. Na świecie więcej niż z powodu konfliktów i działań wojennych oraz katastrof żywiołowych. Musimy jednak pamiętać, że nie wszystkie samobójstwa można powiązać z depresją. W jaki sposób pan pracuje? – Farmakologicznie. Ale bardzo często odsyłam pacjentów do psychoterapeuty. Takiej rekomendacji udzielam zresztą za każdym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Jak żyć, pani premierko, panie kanclerzu, Rado Związkowa

Brytyjczycy i Niemcy z przerażeniem czekają na mróz Wielka Brytania – Winter is coming 43-letnia Nicky Singh pracująca w przemyśle lotniczym wyznała w kwietniu br. dziennikowi „Birmingham Mail”: „Od stycznia płacę ok. 245 funtów miesięcznie za gaz i energię elektryczną. Mieszkam z 13-letnim synem, a w marcu musiałam prawie całkowicie wyłączyć ogrzewanie. Grzejnika używam trzy godziny dziennie, a gdy pracuję w domu, zakładam na siebie dwa swetry”. Nicky Singh obawia się, że wkrótce będzie musiała oszczędzać na jedzeniu: „Rok temu średnie wydatki na zakupy wynosiły ok. 55 funtów tygodniowo, teraz to 70-75 funtów. Bez ogrzewania jakoś sobie poradzimy, ale musimy jeść. I co z dzieckiem, jego edukacją, książkami?”. Podobnych uwag i opinii znajdziemy w brytyjskim internecie bez liku. Bo wzrost cen surowców energetycznych, który zaczął się w styczniu br., ostatnio gwałtownie przyśpieszył. Już w styczniu Ofgem, brytyjski regulator rynku energii (odpowiednik polskiego Urzędu Regulacji Energetyki), informował, że ceny prądu i gazu dla gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii wzrosną w ciągu roku średnio o 693 funty, czyli o 3776,85 zł. Dziś te szacunki są nieaktualne. Pod koniec sierpnia Ofgem zaakceptował podwyżkę cen aż o 80%! Co oznacza wzrost o 1578 funtów. A to dla odbiorców indywidualnych potężny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Szok kulturowy prezesa

Na Forum Ekonomicznym w Karpaczu prezes Kaczyński wyznał, że 33 lata temu był w Wiedniu, gdzie przeżył szok kulturowy i od razu się zorientował, że znalazł się w obcej kulturze. Właściwie wiedzieliśmy to wcześniej i bez tego wyznania. Skoro jednak prezes publicznie to powiedział, warto poświęcić jego wspomnieniu więcej uwagi. Ten szok musiał mieć kilka przyczyn. Pierwsza to zapewne język. Znalazł się prezes w obcym kraju, którego mieszkańcy mówili w nieznanym mu języku, w dodatku wszystkie napisy, jakie dostrzegł w przestrzeni publicznej, też były w tym nieznanym języku. Nawet nie wiem, czy prezes się zorientował, że to niemiecki. Może się nie zorientował, bo gdyby wiedział, że ten nieznany mu język to niemiecki, szok zapewne byłby jeszcze większy, a ów język brzmiałby nie tylko obco, ale nawet złowrogo. Bo do Niemców i ich języka prezes ma uraz szczególny. Aż się boję, że gdy teraz prezes sobie przypomniał niegdysiejszą traumę, mogło to u niego uruchomić łańcuch uśpionych mechanizmów. Czy nie uświadomi sobie, że Austria uczestniczyła w rozbiorach Polski, a więc należy się nam od Austrii stosowna rekompensata. Za ponad sto lat zaborów powinna być niemała! Szczegółowo wielkość roszczeń obliczy najpewniej jakaś pisowska komisja. Metodykę obliczeń wysokości należnej rekompensaty opracował już poseł Mularczyk. Jest on prawnikiem,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Przede wszystkim integracja

Ukraińskie dzieci potrzebują nie tylko edukacji, ale i opieki. Jak sobie radzi polska szkoła? Od rosyjskiej agresji na Ukrainę minęło ponad pół roku. W tym czasie do Polski przyjechało ponad 2 mln uchodźców, głównie kobiet i dzieci. Jak wynika z najnowszego raportu Fundacji Szkoła z Klasą „Razem w klasie. Dzieci z Ukrainy w polskich szkołach”, przez te kilka miesięcy do szkół w Polsce przyszło ponad 180 tys. dzieci z Ukrainy. Fala dzieci straumatyzowanych wojną i koniecznością opuszczenia domu, nieznających języka, to dla szkół, dyrektorów i nauczycieli wyzwanie edukacyjne oraz opiekuńcze. Nie ma przywilejów Tymczasem ponad 42% nauczycieli nie pracowało wcześniej z uczniami z innych krajów, a zaledwie 1% zna język ukraiński. Dodatkowo aż 50% deklaruje, że ma ogromne trudności z oceną postępów ukraińskich dzieci i wyznaczaniem im celów edukacyjnych, a wpływa na to m.in. fakt, że nauczyciele widzą u tych dzieci objawy stresu pourazowego. W maju szef resortu edukacji Przemysław Czarnek mówił: „Stworzyliśmy elastyczny system przyjęcia ukraińskich dzieci do polskich szkół. Polega on na tym, że istnieje możliwość pozostania w ukraińskim systemie oświaty w trybie zdalnym lub uczęszczania do polskiej szkoły”. Przy innej okazji zaznaczył jednak, że nie będzie przywilejów: „Traktujemy dzieci ukraińskie, które chcą zdawać egzamin ósmoklasisty czy maturę, dokładnie na takich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Co z konkordatem?

Trudno traktować konkordat z 1993 r. inaczej niż jako krok w kierunku uczynienia z Polski modelowej republiki katolickiej Niektórzy publicyści i politycy sugerują, że konkordat z 1993 r. powinien być wypowiedziany lub przynajmniej renegocjowany. W związku z tym warto przypomnieć pewne fakty historyczne i pojęciowe. Pomijając rozmaite szczegóły, konkordat to umowa zawarta pomiędzy danym państwem a Stolicą Apostolską, regulująca relacje między władzą państwową a Kościołem katolickim w danym kraju. Pierwsze konkordaty pochodzą z XII w. – obecnie, dokładniej od 1929 r. (traktaty laterańskie), gdy Stolica Apostolska (dla prostoty nie czynię odróżnienia pomiędzy nią a Państwem Watykańskim) została uznana za podmiot prawa międzynarodowego, konkordaty mają status umów międzynarodowych. Jeśli chodzi o Polskę, pierwszy konkordat został zawarty w 1737 r., a kolejny w 1925 r. Ten drugi został wypowiedziany w 1945 r. Uzasadnieniem tego było przede wszystkim powierzenie przez Watykan w grudniu 1939 r. administracji nad diecezją chełmińską Niemcowi, biskupowi gdańskiemu Splettowi, co naruszało postanowienie art. 9 konkordatu z 1925 r., że żadna część Rzeczypospolitej nie będzie zależała od biskupa mającego siedzibę poza państwem polskim. Nawet jeśli uznać, że było to jednostronne zerwanie (tak często powiada propaganda prokościelna) umowy ze Stolicą Apostolską dyktowane względami ideologicznymi, trudno

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Szahaj Felietony

Dobre życie

Spędziłem część urlopu we Francji, a konkretnie w Villeneuve d’Aveyron. Francję znam nieźle, ale nigdy nie odwiedziłem tego rejonu. Wspaniały. W pobliżu rzeka Lot, płynąca pośród wapiennych wzgórz, na brzegach których usadowiły się średniowieczne zamki, miasteczka i wsie. Samo Villeneuve wygląda jak wyjęte z bajki. Jednak to nie o urokach krajobrazu i architektury chciałem pisać, choć i one są ważne. Idzie mi bowiem o wrażenie, jakie miałem, mieszkając w tym pięknym miejscu. Spokój. Brak pośpiechu. Życzliwość. Swojskość. Troska o krajobraz. Kultywowanie lokalności. Poczułem się naprawdę dobrze. Spokojni, uśmiechnięci ludzie spędzający czas w małych knajpkach, przy dobrym jedzeniu i świetnym winie. Sklepiki, których właściciele przychodzą z własnego mieszkania na zapleczu dopiero po usłyszeniu dzwonka wiszącego przy drzwiach wejściowych, bez obawy, że ktoś skradnie to i owo (zaufanie!). Nie jestem naiwny, zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym mieszkał tam na stałe, ujawniłyby się napięcia, które towarzyszą życiu ludzkiemu wszędzie. Zresztą o kłopotach francuskiej prowincji świadczy ruch żółtych kamizelek. Nie ulega jednak wątpliwości, że południe Europy potrafi jakoś przyjemniej organizować sobie życie, że ludzie bardziej dbają tutaj o jego jakość. Bo w ostateczności to o nią chodzi. Nawet rzeczy wzbudzające czasami moją irytację, takie jak przerwy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Śmierć z powietrza dla każdego

Drony miały przynieść wojnę czystą i precyzyjną. Prawda jest inna Pakistańczyk Fahim Kureszi został głową rodziny w okolicznościach zarazem tragicznych i wyjątkowych. W styczniowy dzień 2009 r. 14-latek z krewnymi zebrali się, by świętować powrót wuja z podróży biznesowej do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Uroczystość przerwał dziwny dźwięk. To ostatnie, co Kureszi pamięta z tego dnia. Wybudził się ze śpiączki 40 dni później, połowa jego ciała była poparzona, stracił oko. Wkrótce dowiedział się też, że teraz on – jako najstarszy mężczyzna, który pozostał przy życiu – musi zacząć zarabiać na utrzymanie matki, braci i sióstr. Kureszi i jego krewni to cywilne ofiary ataku na pozycje talibów w Północnym Waziristanie, na tzw. terytoriach plemiennych. Choć USA nie są na wojnie z Pakistanem, i wtedy, i długo później regularnie atakowały z powietrza miejsca, gdzie mieli się ukrywać terroryści. A z Afganistanu rzeczywiście uciekali do sąsiedniego kraju poszukiwani przez Waszyngton członkowie Al-Kaidy, talibowie i inni ludzie mniej lub bardziej związani z terroryzmem. Jednak tego dnia nie udało się sięgnąć wystrzeloną z drona rakietą wrogich bojowników, jeśli w ogóle tam byli. Wskutek ataku zginęło 18 cywilów: rodzina, sąsiedzi i krewni Kuresziego. Co w tym tragicznym dniu wyjątkowego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Od ściany do ściany – „dekomunizacja” Świerczewskiego

Mało jest państw, w których historia służy jako pałka do walki politycznej i zohydzania przeciwnika W biografii księdza kapucyna Remigiusza Kranca (1910-1977) – kapelana 19. Pułku Ułanów Wołyńskich i Korpusu Ochrony Pogranicza w Ostrogu – pojawia się mało znany epizod związany z postacią gen. Karola Świerczewskiego, zabitego przez banderowców w Bieszczadach w marcu 1947 r. Śmierć – podobnie jak całe życie Świerczewskiego – była przez ponad pół wieku w Polsce mitologizowana. Napisano o nim dziesiątki hagiograficznych opracowań. Nazywano go człowiekiem, „który się kulom nie kłaniał”. Taki tytuł nosiła m.in. panegiryczna książka Janiny Broniewskiej, opublikowana w nakładzie ponad 1 mln egzemplarzy, która miała w Polsce do roku 1989 aż 17 wydań. Była lekturą szkolną. Wpływ na budowę legendy Świerczewskiego miał też wybitny pisarz amerykański, laureat Nagrody Nobla, Ernest Hemingway. W słynnej powieści „Komu bije dzwon” ukazał heroiczną postać gen. Waltera walczącego z frankistami w latach 1936-1938 w Hiszpanii w czasie trwającej tam wojny domowej. Władysław Broniewski poświęcił Świerczewskiemu wiersz recytowany przez lata na różnego rodzaju akademiach szkolnych, zlotach harcerskich i uroczystościach wojskowych. Frazę z tego wiersza: „Nie o każdym śpiewają pieśni, nie każdemu stawiają pomnik” wykuwano

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czy Polską rządzą agenci?

Stoją pisowcy naprzeciw peowców i krzyczą do siebie: ruski agent, ruski agent! Czy Polską rządzą rosyjscy agenci? Taką właśnie tezę de facto sformułował gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego (za PO), w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Piotr Pytel w rozmowie sobie nie żałował. O Mateuszu Morawieckim mówił, że „może być nawet rosyjskim agentem”. O rządzie – że dzięki agenturze wpływu Rosjanie trzymają go „za jaja”. I że wewnątrz rządu, „środowiska wokół Morawieckiego, Dworczyka”, funkcjonuje agentura. A w ogóle Dworczyk „powinien być głównym podejrzanym”. Natomiast „Macierewicz powinien być zatrzymany”. Na temat byłego szefa MON Pytel spekuluje: „Pytanie, czy nie mógł być pochwycony na odpowiednio wczesnym etapie i czy koledzy go pamiętają już z tego okresu, kiedy przestał być panem samego siebie”. No, jeszcze jest Jarosław Kaczyński. Wokół niego też są agenci, Pytel by ich szukał w gronie „uczestników narad”. Ale to nie znaczy, że prezes jest czysty jak lilia. O nim Pytel mówi: „Jest świadom rosyjskich wpływów w jego partii, być może sam uczestniczy w jakimś dealu z Rosją”. A poza tym „PiS działa tak, jakby byli szkoleni przez Rosjan albo mieli rosyjskich doradców od wojny psychologicznej”, realizując w sferze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.