12/2023

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony Wojciech Kuczok

Gnat władzy

Przyglądam się z rosnącym zażenowaniem wojnie harcowników „cenzopapy” z obrońcami papieskiej świętości. Z jednej strony, prowokacyjne zabawy gówniażerii, z drugiej, wskrzeszenie kultu jednostki w wersji turbo. Niestety, reduta dobrego imienia bardzo łatwo wrzuci rzetelne śledztwa dziennikarskie do jednego worka z mistrzostwami w szkalowaniu papieża, memy pomiesza z dokumentami i w ten sposób łatwo zbagatelizuje skandal samopomocy pedofilskiej w Kościele katolickim, działającej za przyzwoleniem polskiego świętego. Zaiste, straszliwa to dziecinada, za którą idzie ostateczna infantylizacja i tabloidyzacja polityki. Czeka nas najbrudniejsza kampania wyborcza w historii tego kraju – wygra ją nie ten, kto więcej obieca, ale ten, kto wymyśli najobrzydliwsze oskarżenie. PiS się nie patyczkuje, na dziś PO to partia pedofilów i robakożerców, która tylko czeka, by otworzyć granice dla uchodźców gwałcących nasze krowy. Kto da więcej? Wszyscy wiedzą, że wybory w Polsce wygrywa się na wsi, a dla kaczystów to znaczy, że trzeba je wygrać widłami i gnojem. Od populistycznych obiecanek i podsycania resentymentu przeszli do podsycania rynsztokowej awantury, mierząc wyłącznie w nienawiść i najniższe instynkty. Boję się, że ten kraj jesienią wybuchnie. Żadna strona nie uzna wyniku wyborów, o ile do nich dojdzie. A dojdzie tylko wtedy, jeśli sondaże utrzymają się na obecnym poziomie, gwarantującym PiS zwycięstwo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Jaki Dziki Zachód, taki szeryf

Media obiegło zdjęcie, na którym spod podwiniętej marynarki lubiącego się porównywać do szeryfa Zbigniewa Ziobry widać na jego tyłku pistolet. Posiadanie i noszenie ze sobą broni palnej przez człowieka objętego ochroną Służby Ochrony Państwa (dawniej BOR) musi zaskakiwać i zdumiewać. Kogo miałby się obawiać i przed kim ewentualnie miałby osobiście się bronić minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie? Nie ma zaufania do ochraniającej go służby? Posługuje się bronią lepiej niż otaczający go profesjonalni ochroniarze? W dodatku boi się czegoś lub kogoś? Czy boi się opozycji, czy raczej sojusznika z PiS i nie ma zaufania do szefa SOP podległej ministrowi Kamińskiemu? Obawia się zamachu na swoją osobę? A może to po prostu infantylizm? Tak sugerowały liczne memy pokazujące pistolet wetknięty na tyłku za pieluchę. A sprawa warta jest wyjaśnienia. Dotyczy wszak jednej z najważniejszych osób w państwie. Odpowiedzialnej w dużej mierze za bezpieczeństwo nas wszystkich. Mogącej kazać nas inwigilować Pegasusem, wsadzić do aresztu, sponiewierać na konferencji prasowej albo nasłać na nas wiernych mu intelektualistów typu europoseł Jaki czy wiceminister Kowalski. Spójrzmy więc na sprawę od strony psychologicznej. W pewnym wieku, to u nas taka norma kulturowa, chłopcy bawią się zabawkami w postaci odpustowych pistoletów i karabinów albo plastikowymi (kiedyś ołowianymi) żołnierzykami.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Teraz Kościół i PiS mogą się schować za figurą Jana Pawła II

Liczba osób uznających papieża za autorytet ostatnio się zwiększyła Marcin Duma – prezes zarządu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS Docenia pan PiS, jeśli chodzi o rozpoznanie opinii publicznej? – Doceniam. PiS dysponuje szerokim aparatem badawczym, zbudowanym na zasadzie wewnętrznej konkurencji. To nie jest jeden ośrodek, który miele wszystko, jest ich więcej. Taki system wewnętrznej konkurencji na pewno sprawia, że PiS łatwiej się konkuruje z innymi podmiotami politycznymi. Zaczynam od tego, bo jestem pod wrażeniem reakcji na reportaż „Franciszkańska 3”, dotyczący Jana Pawła II. Reakcja PiS była bardzo szybka i bardzo mocna. I chyba jesteśmy skazani na to, że ten temat będzie rozgrywany do samych wyborów. – My od ośmiu lat żyjemy w przekonaniu, że kampania nigdy się nie kończy. To kwestia nie tyle nawet przekonania, ile odczucia emocjonalnego – że poziom emocji, które są w polityce, jest szalenie wysoki. Nie wszyscy to napięcie wytrzymują. Coraz więcej ludzi odpada, nie mogąc znieść tej temperatury sporu politycznego. Wykruszają się, odklejają od rzeczywistości politycznej, nie śledzą wszystkich wydarzeń. Zostają tylko najtwardsi. Najtwardsi i reszta Czy ci najtwardsi to duża grupa? – Nie, 5-10% społeczeństwa. Tę grupę widzimy potem w internecie, w komentarzach pod artykułami i w mediach społecznościowych.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Platerówki

Na ćwiczeniach wypadają bardzo dobrze. Ich dowódcy wydają się tym zdziwieni. Szczególnie dobre wyniki osiągają w strzelaniu Orzeł czy kura Wieść o powstaniu Związku Patriotów Polskich niesie się do Maryńska, miasteczka z ulicami z drewna. Docierają tam również worki mąki, kaszy i cukru. Augustynowie dostają też torbę starych ubrań. Gienia idzie z nimi na bazar, wymienia na ziemniaki. Wieść dociera do kołchozu, gdzie w ziemiance mieszka Ada, je do syta arbuzy i melony i próbuje przywyknąć. Na początku maja „kołchozowy dziadek”, jak Ada nazywa jednego ze starszych pracowników, Rosjanina, przynosi jej gazetę. Ada patrzy na pierwszą stronę i widzi polskie słowa, widzi orła, choć bez korony. – To jest polskie godło! – woła podekscytowana. – To jest kura – odpowiada zdziwiony dziadek. Ada tłumaczy, że to żadna kurica, że eto biełyj orioł. I zaczyna czytać: „Pod sztandarem biało-czerwonym, pod znakiem Orła Białego, w polskim mundurze, pod polską komendą, z polską pieśnią żołnierską na ustach pójdzie walczyć o Polskę wolną i niepodległą Polak, mieszkający w ZSRR”. 80 lat później Ada powie o Wasilewskiej: „Ja dzięki niej żyję. Nie obchodzi mnie, czy spała ze Stalinem, czy nie spała, czy była taka czy owaka. Ja dzięki niej wróciłam

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Czego nie rozumieją ekonomiści z telewizora?

Państwu z własną walutą nie może zabraknąć pieniędzy, a Polska nie stanie się „drugą Grecją” Fiat Money Obrazisz się, jak nazwę cię trollem? – Nie obrażę się. Trolling to forma, nie tylko treść. A moja forma to trolling. I fakt – spędzam na nim sporo czasu. A kim poza tym jesteś? – Studiowałem fizykę i ekonomię. Na SGH, w Polsce, wyobraź sobie. I już wtedy czułem, że ekonomia to nie jest nauka. Kontrast z fizyką był wprost katastrofalny. Fizyka ma wszystko policzone do dziesiątego miejsca po przecinku. W ekonomii szczytem osiągnięć dla niektórych jest narysować niczym niepodparty wykresik z dwiema przecinającymi się kreskami. Tym bardziej w latach 90. Rzuciłem to, wyjechałem do USA, skończyłem doktorat z fizyki i dostałem pracę jako quant… Czyli kto? – Człowiek od liczb. Zajmuję się wyceną transakcji, których końcowa wartość zależy od skomplikowanej formuły, czasami zawierającej wiele indeksów bądź cen: od stóp procentowych, przez ceny metali, energii, po ceny żywności. A w Polsce też miałeś odwagę pyskować wykładowcom? – Nie, co ty. To było zakuj-zdaj-zapomnij, a nie żadne dyskusje o paradygmatach. Jak działają finanse czy banki, także nikogo nie interesowało. Ważne było, żeby skończyć te studia, dostać papier i trafić do pracy w sektorze prywatnym.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Człowiek z gęsią na głowie

Padły nazwiska Flauberta, Barnesa i Carvera. Padły słowa fałda i kapitalizm. Spotkanie literackie dobiegało końca. Zeszliśmy ze sceny niepewni, jak wyszło, bardziej skonfundowani niż zakochani w sobie. Powoli spuszczaliśmy powietrze przy barze. Trochę poszło w plotki, trochę w popisy, trochę w autentyczną radochę w związku z tą czy inną książką lub wierszem. Ale spinka została. Już nie w postaci stresu, bardziej czujności, szybszego wypowiadania zdań. I wtedy wszedł ten gość – w czapeczce, pewnym krokiem – za nim duża, biała gęś, a za nią potężny kaczor. Stawkę zamykał pies. Wszyscy gęsiego, w tych samych odstępach, jak w pochodzie. Przy barze ta banda rozproszyła się. Czy ssak, czy ptak – każdy zajął się jakąś swoją sprawą: pan zamawiał piwo, gęś stanęła na jednej nodze i włożyła dziób w (swój) puchaty zadek, kaczor pił z psiej miski, pies dał się pieścić. Cała czwórka zachowywała się, jakby nie robiła niczego innego, tylko chodziła lekko zblazowana na spotkania literackie, żeby na końcu ukraść show i stroszyć piórka w blasku/błysku fleszy. Część gości padła na kolana rozśmieszona, żeby popatrzeć ptactwu w oczy. Część starała się uciec przed sporymi, trzeba przyznać, dziobami. Ale cichcem, zachowując godność.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Klich wiecznie wojskowy

Wiara opozycji, że kolejny pakt senacki, i to z tym samym składem, da znowu większość w Senacie, jest bezgranicznie naiwna. Nie dziwią nas zabiegi senatorów o kolejną kadencję. Jest to tak atrakcyjna robota, że sami byśmy się tam pomęczyli. Oczywiście dla dobra kraju. Ale jakoś nie możemy sobie wyobrazić wygranej Bogdana Klicha, ministra obrony w latach 2007-2011. Tego samego, który nie zrezygnował mimo dwóch wielkich katastrof samolotów wojskowych. W każdym, nawet najmarniej rządzonym kraju taki minister podałby się do dymisji. I chodził kanałami. Ale nie Klich. Ten dalej wymądrza się w mediach na tematy… wojskowe. Czy z taką ekipą chcesz, opozycjo, maszerować po władzę?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Skazana za pomoc

Wyrok za udzielenie pomocy kobiecie w potrzebie pokazuje stan polskiego sądownictwa i demokracji Sekwencja wydarzeń była taka: w 2020 r., w trakcie pandemii koronawirusa, do Aborcyjnego Dream Teamu zgłosiła się kobieta w ciąży. Chciała ją przerwać, aktywistki wiedziały, że jej partner stosuje przemoc. Była już matką jednego dziecka, kolejnego z jego ojcem nie chciała. Planowała wyjazd za granicę, do Niemiec, ale partner na to nie pozwolił. Tabletki do przeprowadzenia samodzielnej aborcji farmakologicznej przekazała jej Justyna Wydrzyńska – chciała pomóc drugiej kobiecie w dramatycznej sytuacji życiowej. Sama w przeszłości doświadczyła podobnej sytuacji. Kobieta, o której mowa, a która w mediach funkcjonuje jako Anna, nie zażyła tabletek. Jej partner wezwał do domu policję. Kilka dni później poroniła. Została zawiadomiona prokuratura, a Wydrzyńska usłyszała zarzut z art. 152 k.k., głoszący, że każdy, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży lub ją do tego nakłania, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. To pierwsza sprawa w Polsce, w której o pomoc w aborcji oskarżono aktywistkę, a nie lekarza czy kogoś bliskiego kobiecie w ciąży. Winna empatii Aleksandra Magryta, koordynatorka Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem działającej przy Federze: – Sąd orzekł, że Justyna Wydrzyńska jest winna. A przecież Justyna pomogła kobiecie, która tej pomocy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Wielkopostna danina

O opłatach, które parafie muszą odprowadzać do diecezji od każdego wiernego, wiemy niewiele. Ale nie są to małe kwoty. W tym roku danina w archidiecezji poznańskiej zarządzanej przez abp. Stanisława Gądeckiego została ustalona na 2,65 zł od jednego wiernego. Niby niewiele. Ale jak przeliczyć to na dużą parafię, która ma ok. 10 tys. wiernych, robi się już 25,5 tys. zł. Przy 416 parafiach, bo tyle podlega abp. Gądeckiemu, wychodzi – ho, ho! Całe 3,9 mln zł. Jest po co się schylić. W liście do swoich parafii abp. Gądecki napisał: „Jedną z form troski (o potrzebę wspólnoty Kościoła) jest danina diecezjalna, składana w okresie Wielkiego Postu”. Post w tym roku ma więc nie tylko smak inflacji i drożyzny, ale dodatkowo smak wielkopostnej daniny.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

„Nie” w oczy kole

Ten numer „Nie” decyzją prezesa Obajtka nie trafił do sieci sprzedaży Orlenu. Podobnie zrobiła Poczta Polska. Bezprawnie. Bo bez postanowienia sądu żaden dystrybutor prasy nie może wstrzymywać sprzedaży legalnie ukazującego się tytułu prasowego. Powodem wycofania tygodnika miała być okładka z Janem Pawłem II. A może chodzi tu o coś jeszcze innego? W tym numerze „Nie” jest m.in. artykuł Andrzeja Sikorskiego „Dystrybutor blagi”, przypominający kryminalne wątki z przeszłej działalności Doroty Kani. Obecnie szefowej grupy Polska Press, czyli gazet lokalnych kupionych przez Orlen.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.