12/2023

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Świat

Portugalia: koniec złotych wiz

Ceny mieszkań i czynszów wzrosły do poziomów nieosiągalnych dla wielu mieszkańców Lizbony W ostatnich latach Portugalia była jednym z wiodących kierunków turystycznych w Europie i oferowała jeden z najatrakcyjniejszych na świecie programów złotej wizy. Choć przyniosło to Portugalczykom profity, w dłuższej perspektywie spowodowało też sporo problemów. Tym razem to już naprawdę koniec ze słynnymi portugalskimi złotymi wizami, czyli pozwoleniami na stały pobyt w kraju w zamian za inwestycje. Socjalistyczny premier António Costa wspomniał o ich zlikwidowaniu w listopadzie zeszłego roku, ale ostateczną decyzję podjęła Rada Ministrów dopiero 16 lutego. „Aby walczyć ze spekulacjami na rynku nieruchomości, musimy wyeliminować wydawanie nowych złotych wiz”, ogłosił premier Costa na konferencji prasowej w Lizbonie. Wystąpienie szefa rządu było poświęcone wyłącznie kwestii mieszkalnictwa w Portugalii. Costa przedstawił zestaw środków mających na celu walkę ze spekulacjami i plan rozwiązania kryzysu mieszkaniowego. Zagraniczni nabywcy nieruchomości, którzy chcą odnowić swoje złote wizy, będą się do nich kwalifikować tylko wtedy, gdy nieruchomości te będą wykorzystywać jako własny dom lub jeśli zostaną one umieszczone na rynku wynajmu długoterminowego. Obywatelstwo na sprzedaż Po raz pierwszy pewien rodzaj złotej wizy zaoferowało małe karaibskie państwo Saint Kitts i Nevis

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Za gorąco na kawę

Katastrofa klimatyczna powoduje migracje nie tylko ludzi, ale też upraw Dla niektórych miejsc na świecie jest tak ważna, że trafiła nawet do potocznego określenia państwa. Mówisz „Kraj Kawy” – myślisz Brazylia. I jest to akurat stereotyp nieodległy od prawdy. Według danych International Coffee Organization (ICO), zrzeszającej kraje, które importują i eksportują kawę, jej największym dostarczycielem na światowe rynki jest właśnie to największe państwo Ameryki Łacińskiej. Stamtąd pochodzi niemal jedna trzecia – 32,16% – całej kawy konsumowanej na planecie. Ta część świata jest globalnym potentatem, połowa z dziesięciu największych producentów to kraje latynoskie. ONZ wskazuje zaś, że ponad 90% ziaren pochodzi z obszarów położonych pomiędzy Zwrotnikiem Raka i Zwrotnikiem Koziorożca. Nieliczne wyjątki dotyczą Nepalu i północnych Chin, gdzie jednak skala produkcji jest nieporównanie mniejsza niż w Afryce Subsaharyjskiej, Meksyku czy Indonezji. Przede wszystkim ze względu na klimat. O Europie w tym kontekście nie ma nawet co wspominać. Przynajmniej na razie, bo już w najbliższych dekadach sytuacja może całkowicie się zmienić. Epizodycznie media donoszą o eksperymentalnych uprawach na Sycylii czy Wyspach Kanaryjskich. Ci, którzy w katastrofie klimatycznej chcą się doszukiwać czegoś budzącego nadzieję, próbują jeszcze formułować optymistyczne argumenty. Że będzie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura Wywiady

Mrożek boli

Dzisiaj potrzeba dużo mniej słów, aby emocjonalnie rozhuśtać młodego widza Anna Cieślak i Paweł Krucz – odtwórcy ról Ali i Artura w „Tangu” Sławomira Mrożka w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego (Teatr Polski w Warszawie) Jak młodzi widzowie odbierają dzisiaj „Tango”? Paweł Krucz: – Przez te dwie godziny, kiedy gramy „Tango”, nie zauważyłem, żeby były używane telefony komórkowe. Na widowni jest ciemno. Nie wiem, czy uczniowie muszą przed wejściem na salę odłożyć komórki do pojemnika, ale wątpię. A poza tym czuję, że panuje prawdziwa cisza. Taka zdrowa cisza, słuchająca. To by świadczyło, że młody widz chce to oglądać. Anna Cieślak: – Uczestniczy, jest aktywny. Reżyser powiedział, że chciałby, aby „Tango” miało charakter farsy, a więc znalazło się blisko teatrów komediowych, w których także grywam. Przed premierami w tych teatrach gramy tzw. previewsy, czyli spektakle, które dają wiedzę o reakcji widza i dodają odwagi aktorom. W Teatrze Polskim nie ma takiego zwyczaju, ale i tak widać, że młody widz łapie wszystko, o czym mówiliśmy na próbach. Młodzi widzowie nie lękają się Mrożka, odwrotnie niż wielu młodych reżyserów? PK: – Bo panuje przeświadczenie, że Mrożka trzeba grać według didaskaliów samego autora. Trzeba grać tak, jak to napisał, bo nie pozwala

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Przyśpieszone odbrązawianie

Spory wokół papieża Jana Pawła II były zawsze. Jeszcze za jego życia redakcji „Nie” wytoczono proces za artykuł „Obwoźne sado-maso”. Ale nurt krytyczny wobec papieża był wówczas śladowy. Zepchnięty na margines. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło. Zarówno w ocenach Kościoła, jak i w postrzeganiu odpowiedzialności hierarchów za skrywanie przed cywilami czarnych stron, za milczenie w sprawie pedofilii księży i zakonników. Do opinii publicznej, a więc także do ludzi głęboko wierzących i do części kleru, zaczęło docierać, że najważniejsze w tym, co się działo, a często dalej dzieje, jest cierpienie ofiar pedofilii. Gdy w centrum ocen dotyczących wszelkich okoliczności związanych z takimi sprawami postawi się ofiary, wszystko staje się prostsze. Wina sprawców i wszystkich, którzy, choć mieli jakąś wiedzę o tych haniebnych procederach, nic z nią nie zrobili, staje się oczywista. Zgodnie zresztą z kościelną zasadą: prawda was wyzwoli. Mądre to, ale nawet przez wyznawców rzadko stosowane. Starsi, pamiętający wizyty papieża w Polsce, jego niewątpliwą charyzmę i łatwość w nawiązywaniu kontaktów, przyjmą za swoje słowa papieża Franciszka, że „wtedy wszystko tuszowano”. Taka jest przecież prawda o ówczesnym Kościele i jego mentalności. Ale w tym momencie młodsi, bardziej krytyczni, często antyklerykalni zwolennicy wyraźnego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Papierz. Ambasador Kamińskiego

To był show dla wtajemniczonych. Andrzej Papierz, były dyrektor generalny w MSZ, od prawie dwóch lat zepchnięty w ministerstwie gdzieś na bok, stanął przed sejmową Komisją Spraw Zagranicznych. Jako kandydat na ambasadora w Czarnogórze. Przeszedł. Jednym głosem. Czy to oznaka siły, czy upadku? W latach 2018-2021 Papierz był dyrektorem generalnym służby zagranicznej, czyli zarządzał kwestiami kadrowymi i finansowymi w resorcie, miał zatem potężną władzę. I wykorzystywał ją w brutalny sposób. Publiczne besztanie ambasadora? Czemu nie! Ciągnęły się też za nim różne niewyjaśnione sprawy obyczajowe. I sądowe procesy. Ofiarami jego złego nastroju i braku ogłady były osoby z różnych rozdań. Także pisowskich. Gdy Zbigniew Rau zostawał ministrem spraw zagranicznych, Witold Waszczykowski mu podpowiadał: „Trzeba by się pozbyć lub zdyscyplinować w MSZ pewnego Rasputina, który tam rządzi”. Po wielu miesiącach, za pomocą nowej ustawy o służbie zagranicznej, Rauowi udała się ta sztuka. Minister odesłał na boczny tor swojego pracownika! I teraz, po prawie dwóch latach, zgodził się na jego wyjazd do Czarnogóry. Ewidentnie na odpoczynek. Takie było tło przesłuchania. A teraz aktorzy wydarzenia. Rolę pierwszoplanową odegrał wiceprzewodniczący komisji, Teofil Bartoszewski. Mówił tak: „Z pewnym zdziwieniem zauważyłem, że na dzisiejszym posiedzeniu komisji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zwierzęta

Rok z życia dzięcioła

Pisklęta dzięciołów, gdy się wykluwają, są zupełnie nagie, ślepe, z dużymi brzuchami Zimą nie słychać śpiewu ptaków. Dzięki temu w cichym zimowym lesie lub parku łatwo usłyszeć niezbyt głośne, delikatne, rytmiczne stukanie. To odgłos żerującego w koronie drzewa dzięcioła, który próbuje dostać się do ukrytych pod korą larw i dorosłych chrząszczy. Jest to zupełnie inny, znacznie cichszy stukot niż werbel; różni się też od dźwięków towarzyszących wykuwaniu dziupli. Dzięcioły spędzają większą część zimy w indywidulanych terytoriach pokarmowych zajmowanych na czas potencjalnego niedoboru pożywienia. Dużą część zimowego dnia dzięcioły poświęcają na opukiwanie drzew w poszukiwaniu owadów lub na wydobywanie nasion ukrytych pod łuskami szyszek. W tym celu umieszczają szyszki w specjalnych szczelinach zwanych kuźniami. Z unieruchomionej szyszki wciśniętej w pęknięcie kory lub między gałęzie dzięcioł wydobywa dziobem nasiona. Podobnie postępuje z orzechami i innymi owocostanami. (…) Poza okresem rozrodu główna aktywność dzięciołów polega na poszukiwaniu i pobieraniu pożywienia. W obrębie terytorium przemieszczają się, najczęściej przelatując, w poszukiwaniu nowych, niewyeksploatowanych dotychczas źródeł pokarmu. Około południa ptaki ograniczają aktywność i odpoczywają. Wówczas nie słychać ani stukania, ani ich głosów. Po południu znowu żerują – trwa

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Krótka historia długiej katastrofy

Wojna w Iraku miała potrwać kilka tygodni, ale przerodziła się w długoletni konflikt, którego skutki dotknęły wiele innych krajów 20 marca 2003 r. – dokładnie 20 lat temu – rozpoczęła się wojna w Iraku, druga w ciągu kilkunastu lat. O godzinie 5.30 czasu lokalnego pierwsze amerykańskie bomby i pociski manewrujące spadły na Bagdad. Operacji „Iracka wolność” nie poprzedziły wielotygodniowe, zmasowane naloty ani uderzenia rakietowe, jak podczas pierwszego konfliktu z 1991 r. Wojska lądowe z miejsca przystąpiły do akcji, z zamysłem szybkiego przejęcia roponośnych obszarów Iraku i ich zabezpieczenia, a następnie kontynuacji uderzeń w głąb kraju. Siły międzynarodowej koalicji liczyły niespełna 300 tys. żołnierzy – 248 tys. Amerykanów, 45 tys. Brytyjczyków, 2 tys. Australijczyków i mniej niż 200 Polaków. Saddam Husajn wystawił przeciw nim półmilionową armię składającą się z żołnierzy, elitarnych gwardzistów i kiepsko wyszkolonych, za to wysoce zmotywowanych (jak się wydawało) fedainów. Samorzutna dezorganizacja Mało kto wierzył wówczas, że wyposażone w poradziecki sprzęt, właściwie pozbawione lotnictwa irackie wojsko będzie stawiało długi, zorganizowany opór. Choć dużo mniej liczni, koalicjanci dysponowali miażdżącą przewagą technologiczną, nie bez znaczenia były też kwestie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.