Wyznania Jane Fondy

Wyznania Jane Fondy

W autobiografii słynna aktorka rozlicza się z mężczyznami Była gwiazdą kina, zdobywczynią Oscarów i ikoną seksu. Zagrała w 50 filmach, zdobyła majątek i sławę. Walczyła jako polityczna aktywistka, obrończyni praw Indian i gorąca przeciwniczka wojny w Wietnamie. Stała się matką chrzestną aerobiku i chrześcijańską feministką. Jej wszystkie trzy małżeństwa rozpadły się. Dziś 67-letnia Jane Fonda sporządza bilans „dwóch pierwszych aktów” swego życia. Przez pięć lat tworzyła autobiografię „My Life so far” („Moje życie jak do tej pory”). 600-stronicowe, napisane dynamicznie i inteligentnie dzieło aktorki właśnie ukazało się w USA. Jane Fonda przyznaje, że była dzieckiem szczęścia. Urodzona w aktorskiej rodzinie, dorastała w luksusie. Na ekranie osiągała sukcesy. Niemal wszystko, czego dotknęła, zamieniało się w złoto. A jednak musiała zmagać się z wieloma przeciwnościami. Jej matka, Frances Seymour, przeżywała załamania nerwowe i podcięła sobie gardło w zakładzie dla psychicznie chorych, gdy Jane miała 12 lat. Dziewczynce powiedziano, że zmarła na atak serca. Ale córka poznała prawdę, czytając magazyn filmowy, gdy była w szkole z internatem. Od razu wyrzuciła matkę z pamięci. Dopiero pisząc swe wspomnienia, uzyskała dostęp do medycznych dokumentów z kliniki Austen Riggs Center w Stockbridge. Z nich dowiedziała się, że Frances była seksualnie wykorzystywana jako dziecko. Pozostawiło to blizny w psychice matki, które Jane wyczuwała już jako dziewczynka. Ojciec, wielki aktor, Henry Fonda, był jak milczący, dumny posąg, szyderczy patriarcha, niezdolny do wyrażania miłości. „Powiedzieć mojemu tacie o uczuciach to tak, jakby przynieść martwe zwierzę i położyć u jego stóp. Tak robił mój kot z myszami i susłami. Ojciec tylko spojrzałby zdumiony: „Co ty chcesz, żebym z tym zrobił?”, wspomina aktorka. Henry Fonda tak naprawdę pojednał się z Jane dopiero w 1981 r. na planie filmu „Nad Złotym Stawem”, w którym właściwie zagrał siebie – sędziwego ojca, który powoli zaczyna rozumieć, ile stracił, odrzucając miłość córki. Ale aktor mówił o swych uczuciach tylko w filmie. W prawdziwym życiu nie rozmawiał z Jane na ten temat aż do śmierci. Wyszydzał córkę, kiedy była dzieckiem, nazywał ją „małą, grubą dziewczynką”. To wszystko sprawiło, że Jane, pozbawiona kochającego opiekuna lub mentora, długo nie mogła zaakceptować swego ciała. Już w szkole z internatem zaczęła cierpieć na bulimię. Z tą wyniszczającą chorobą zmagała się 25 lat. „To trwało przez dwa moje małżeństwa. O bulimii nie wiedzieli moi mężowie ani dzieci, koledzy ani przyjaciele”, wyznaje słynna aktorka. Jeszcze po dwóch Oscarach i bestsellerowych książkach jako ponadczterdziestoletnia kobieta poddała się operacji powiększenia biustu (dopiero później poleciła usunąć implanty). Traumy i dramaty dzieciństwa spowodowały, że Jane stała się uległa wobec tych mężczyzn, na których jej zależało. „Jestem bardzo dzielna. Mogę pojechać do Wietnamu Północnego, potrafię sprzeciwić się mojemu rządowi. Nie potrafię jednak sprzeciwić się mężczyźnie, z którym jestem, jeśli oznacza to, że mogę zostać sama”, opowiada gwiazda Hollywood. Jej zachowanie w trzech małżeństwach można streścić słowami: „Co tylko zechcesz, kochanie”. Jane spełniała wszelkie życzenia swego pierwszego męża, francuskiego reżysera, Rogera Vadima, nawet wtedy, kiedy ten żądał seksu we troje. „Pewnego razu przyszedł do mojego łóżka z inną kobietą, a ja po prostu przyłączyłam się, stanęłam do rywalizacji”. Aktorka niekiedy wyszukiwała nawet dla męża rudowłose prostytutki do seksualnych trójkątów lub nawet wielokątów ale nie czerpała z tych erotycznych ekscesów satysfakcji. Wręcz przeciwnie, obecnie twierdzi, że jej sypialnia stała się seksualnym piekłem. „Wiem jedno. Vadim sprawił mi ból i pogłębił moje uczucie, że nie jestem wystarczająco dobra. Myślałam jednak, że jeśli powiem „Nie”, to mnie porzuci. Powiedziałam sobie, że jeśli właśnie tego chce, masowo dostarczę mu tych przyjemności”. W 1968 r. Jane wystąpiła w filmie Vadima „Barbarella” w tytułowej roli dzielnej agentki i najbardziej seksownej kosmitki w dziejach filmu, ratującej świat przed knowaniami szalonego naukowca, doktora Duranda Duranda. Niektórzy uznali „Barbarellę” za jeden z najbardziej kiczowatych i pozbawionych smaku obrazów, jaki kiedykolwiek nakręcono. Film, będący ekranizacją komiksu, do dziś ma jednak wielu fanów. Jane Fonda przyznaje, że później długo nie mogła patrzeć na ten obraz, który uznała za „niepoprawny politycznie”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2005, 2005

Kategorie: Kultura