Za koronami nie tęsknią

Za koronami nie tęsknią

Dla Słowaków wprowadzenie przed pięcioma laty euro miało znaczenie prestiżowe. Ale gospodarka też zyskała Choć europejska waluta na Słowacji ma już pięć lat, trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o korzyści wstąpienia południowych sąsiadów do strefy euro. Słowacy zdążyli się przyzwyczaić do nowych pieniędzy. Nie wiadomo jednak, czy relatywnie wysokie bezrobocie (13,5%) i niższa niż w Polsce średnia pensja (784 euro wobec 864 w naszym kraju) są pokłosiem rezygnacji z własnej waluty, czy kryzysu gospodarczego, który od 2008 r. dławi europejską gospodarkę. Pewne jest, że Słowakom udało się wprowadzić euro bez podwyżek, których doświadczyli wcześniej przy podobnej operacji Niemcy albo Włosi. Europejska waluta sprzyja słowackim eksporterom do państw strefy euro, w ocenie ekspertów uznawana jest za gwaranta stabilności i przewidywalności polityków w Bratysławie, ale wyraźnie zniechęciła Czechów, Polaków bądź Węgrów do wyjazdów turystycznych na Słowację. Prestiż i bezpieczeństwo Po rozpadzie Czechosłowacji do roku 1998 Słowacja była krajem upadających i przestarzałych fabryk, z coraz mniejszymi szansami na poważne inwestycje z zagranicy. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosił przede wszystkim wstrzymujący reformy premier Vladimír Mečiar. Przejęcie w 1998 r. władzy przez Mikuláša Dzurindę rozpoczęło słowacką drogę do euro. W kraju zintensyfikowano wprowadzanie reform, które miały na celu stabilizację sytuacji ekonomicznej i uatrakcyjnienie regionu dla inwestorów zagranicznych, wprowadzono także 19-procentowy podatek liniowy (zrezygnowano z niego od 2013 r.). W 2006 r. Bank Światowy uznał Słowację za najlepsze miejsce do inwestowania na świecie i stało się oczywiste, że lada chwila nasi sąsiedzi zdecydują się na wprowadzenie wspólnotowej waluty. Słowacja w tym okresie była nazywana tygrysem Europy Środkowej, a jej mieszkańcy przestali się czuć ubogimi krewnymi Polaków, Czechów czy Węgrów. Dlatego wprowadzenie euro traktują w kategoriach prestiżu i nobilitacji, kwestie gospodarcze stawiając często na drugim planie. Politolog Juraj Marušiak przekonuje, że zwłaszcza w początkowym okresie przynależność do strefy euro była źródłem narodowej dumy, tym bardziej że Słowacja stała się pierwszym krajem Grupy Wyszehradzkiej, który spełnił kryteria konwergencyjne, mimo że jeszcze w końcu lat 90. nawet Słowacy wątpili, czy uda im się wejść do UE razem z sąsiadami. Pilnowanie cen Ivan Mikloš, ówczesny członek Komitetu ds. Finansów, Budżetu i Waluty, wspomina, że podczas wewnętrznych dyskusji na temat celowości wprowadzania euro niemal w ogóle nie padały argumenty ekonomiczne. Partie prawicowe alarmowały, że korona słowacka jest ważnym elementem tożsamości narodowej. Obawy społeczeństwa były zaś takie same jak w innych krajach UE – przede wszystkim chodziło o spodziewaną podwyżkę cen. Według danych Eurostatu oraz innych agencji, faktyczny wzrost cen wynosił niecałe 0,15%. Juraj Marušiak ze Słowackiej Akademii Nauk tłumaczy: – W związku z globalnym kryzysem finansowym poziom inflacji obniżył się na Słowacji już od września 2008 r. i takie tendencje utrzymywały się również w następnym roku. Obawy związane ze wzrostem cen nie sprawdziły się. Oczywiście ceny żywności czy transportu później wzrosły, jednak moim zdaniem nie było to związane z wejściem do strefy euro. W budżecie państwa znalazło się prawie 6 mln euro na rządową kampanię informacyjną, w tym także na odrębne kampanie dla mniejszości narodowych – węgierskiej i 300-tysięcznej romskiej. Czerpiąc z doświadczeń innych krajów, premier Robert Fico, który zresztą nie ukrywał sceptycyzmu wobec wprowadzania euro, postawił na szeroko zakrojone środki prewencyjne, aby uchronić Słowaków przed ewentualnymi nadużyciami ze strony przedsiębiorców. Na sześć miesięcy przed wprowadzeniem euro wszystkie sklepy oraz punkty usługowe i gastronomiczne zobowiązane były podawać ceny w obu walutach. Często ujawniano również nazwisko osoby dokonującej przeliczeń. Za zawyżanie cen wprowadzono surowe kary – grzywny w wysokości kilkuset euro, a w kilku przypadkach nawet więzienie. Według danych Słowackiej Inspekcji Handlowej, nadużyć dopuściło się niespełna 1,5% sklepów. Powstało też nieformalne stowarzyszenie pilnujące dobrych praktyk handlowych, podające do publicznej wiadomości nazwiska osób popełniających nadużycia. Bez kompleksów do Wiednia Komisja Europejska ustaliła kurs: 30,1260 koron słowackich za 1 euro. Nastąpiło to w momencie kryzysu waluty europejskiej, kiedy np. u nas wartość 1 euro wynosiła nieco ponad 3

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2014, 2014

Kategorie: Świat