Prof. Młodziejewski i dr Kasprzak jako pierwsi odkryli, że do Kennedy’ego oddano pięć strzałów z różnych broni Miała to być kolejna rutynowa wizyta prezydenta Johna F. Kennedy’ego. 22 listopada 1963 r. samolot prezydencki wylądował na lotnisku Love Field w Dallas. Po krótkim powitaniu na lotnisku prezydent z małżonką Jacqueline zajęli miejsca w luksusowym lincolnie, model 1961. Przed nimi siadł gubernator stanu Teksas, John Connally, z małżonką, z przodu jako kierowca i ochrona zajęli miejsca dwaj agenci specjalni. W prezydenckiej kolumnie znalazł się także samochód z ośmioma agentami ochrony, za nim auto wiceprezydenta Johnsona, z tyłu zaś cały orszak samochodów przewożących osobistości, fotografów i dziennikarzy. Całej kolumnie towarzyszyła eskorta policji na motorach. To, co nastąpiło później, zna cały świat. Wszystkie telewizje pokazywały w zwolnionym tempie: kolumna powoli przejeżdża ulicami Dallas. Ludzie machają przyjaźnie. Gdzieniegdzie słychać oklaski. J.F. Kennedy odpowiada uśmiechem, pozdrawia zebranych skinieniem ręki – to samo robi Jacqueline. Nagle rozlegają się strzały. Kennedy łapie się za szyję. Gubernator J. Connally próbuje się odwrócić w prawo – nie może. Rozłożone siedzenie ogranicza jego ruchy. Próbuje odwrócić się w lewo, wtedy dostaje postrzał w plecy. Samochód prezydencki rusza szybciej. Agent ochrony wskakuje na maskę przytrzymuje Jacqueline i wpycha ją na siedzenie, zakrywając własnym ciałem prezydenta. Oficjalnie Kennedy umiera w szpitalu Parkland o godz. 13.00. 50 minut później policja zatrzymuje Lee H. Oswalda, podejrzanego początkowo o zabójstwo policjanta. Po dwóch godzinach zarzut rozszerzono o zabójstwo prezydenta Johna F. Kennedy’ego. L.H. Oswald nie przyznaje się. 24 listopada 1963 r. po godz. 11.00 Jack Ruby strzela śmiertelnie do L.H. Oswalda na terenie posterunku policji. Tyle fakty. Po trwającym półtora roku śledztwie komisja Earla Warrena doszła do następujących wniosków: „Prezydent został trafiony najpierw w kark. Pocisk wyszedł przez dolną część gardła, powodując ranę, która nie musiała być śmiertelna. Prezydent został trafiony po raz drugi pociskiem w tylną część głowy, gdzie powstała duża i śmiertelna rana. Nie ma wątpliwości, że wszystkie strzały, które spowodowały rany u prezydenta Kennedy’ego i gubernatora Connally’ego, zostały oddane z okna szóstego piętra (według polskiej numeracji pięter – z piątego) składnicy książek. Strzały, które zabiły prezydenta Kennedy’ego i raniły gubernatora Connally’ego, oddał Lee Harvey Oswald”. Cały raport komisji Warrena został poddany totalnej krytyce. Prowadzono szereg śledztw dziennikarskich, co chwilę odnajdywano nowe sensacyjne fakty. Wiele z nich to czyste wymysły ludzi goniących za sensacją i spekulacje. Były jednak i takie, które mogły pomóc w wyjaśnieniu całego zdarzenia, a nie brano ich pod uwagę. Pod wpływem powszechnej krytyki raportu Warrena w 1976 r. Izba Reprezentantów powołała specjalną komisję do ponownego zbadania okoliczności zamachu na J.F. Kennedy’ego. Po ponad dwóch i pół roku pracy 17 lipca 1979 r. opublikowano raport, w którym przyjęto, że do prezydenta strzelał L.H. Oswald. Uznano jednak, że strzelców było dwóch. Drugiego zamachowca nie udało się ustalić. Przyznano jednocześnie, że John F. Kennedy najprawdopodobniej padł ofiarą spisku. Przez 40 lat nie rozwiązano zagadki śmierci prezydenta. We wrześniu 2003 r. do Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego zwróciła się telewizja japońska, a następnie polska Grupa Doradztwa Strategicznego. Obie instytucje były zainteresowane próbą odtworzenia przebiegu zamachu. Japończycy przedstawili wszystkie możliwe materiały – taśmę magnetofonową z nagranymi odgłosami strzałów, film A. Zaprudera (przedstawiający cały 16-sekundowy zapis przebiegu zamachu), bogaty materiał fotograficzny i rysunkowy. Sprawą zajęło się dwóch wybitnych ekspertów – prof. Bronisław Młodziejowski i dr Jerzy Kasprzak. Polacy po przeanalizowaniu wszystkich materiałów, m.in. po analizie komputerowej taśmy magnetofonowej odkryli rzeczy, które radykalnie zmieniają stan wiedzy o tamtych wydarzeniach i praktycznie dyskwalifikują dotychczasowe ustalenia. Przede wszystkim jako pierwsi zauważyli, iż oddano pięć strzałów z trzech różnych rodzajów broni. A oto obszerne fragmenty ekspertyzy polskich uczonych: Przedmiotowa kaseta magnetofonowa zawiera czterokrotne nagranie serii tych samych strzałów. Strzały trwają 8,72 sekundy. Pierwsza faza w czasie 3,12
Tagi:
Stefan K. Grzegorzewski









