Zajęcza odwaga Nawrockiego

Zajęcza odwaga Nawrockiego

Jako prezes IPN Karol Nawrocki to ponura rzeczywistość. A jako umizgujący się do prezesa Kaczyńskiego, by wystawił go w wyborach prezydenckich, Nawrocki jest tylko nieśmiesznym dowcipem. Ktoś pompuje ambicje Nawrockiego, wiedząc, że ten gość ma ego rozdęte jak największy balon. A odwagę zająca na miedzy. Pogromca kolejnych pomników z PRL nigdy nie pojechał na Wołyń, by zacząć ekshumacje ofiar ludobójstwa. Nie pojechał, więc nie wstąpił do pierwszej lepszej ukraińskiej chałupy z okolic miejsc zbrodni. Nie zobaczył sprzętów po zamordowanych Polakach. I żyjących jeszcze sprawców ludobójstwa. Walka z nimi nie jest bezpieczna. Wolał więc Nawrocki wywieźć dawny pomnik Braterstwo Broni, który od 1972 r. stał na placu Wolności w Nowogardzie. Widać, że IPN i Nawrockiemu bardzo się nie podobają ślady przyłączania do Polski Ziem Zachodnich i Północnych. Dla zniszczenie pomników jest ważniejsze od kości 120 tys. Polaków.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 31/2024

Kategorie: Aktualne, Przebłyski