Żałosny finał odszkodowań

Żałosny finał odszkodowań

Opieszali, choć bogaci, czyli o “geście” koncernów niemieckich wobec niewolników III Rzeszy Wystarczy pobieżnie przejrzeć kolumny gospodarcze niemieckich gazet, by zdać sobie sprawę, jak dobrze wiedzie się RFN-owskim koncernom, kwitnącym, rozbudowującym stale swoje pozycje i tak już znaczące we współczesnym świecie. Ot, choćby kilka informacji zawartych w samych tytułach doniesień: “Volkswagen osiągnął rekord w sprzedaży samochodów na rynkach światowych, zwiększając obroty koncernu do 167,3 miliardów marek”, “Rekordowy rok koncernu Henkel – obroty wzrosły o 12%”, “Rekordowe w swojej długiej historii obroty zanotował BASF – wzrost o 22%”, “Rekord swoich obrotów pobił koncern samochodowy BMW”, “Sukces odnotowuje Daimler-Chrysler”, “Allianz kupuje Dresdener Bank za 30 mld euro”, “Zachęta do nabywania akcji koncernu Schering”, “Koncern Siemens przewodzi w strefie zysków” itp. Tymczasem w naszej tv oglądamy obrazki ukazujące tłoczących się, wymizerowanych, starych ludzi, wypełniających wnętrza fundacji mającej rozdzielać tzw. odszkodowania za niewolniczą pracę na rzecz III Rzeszy. Gazety zaś pełne są ciągle analizowanych doniesień o stanie dotyczących tego spraw… Koncerny niemieckie zwlekały z uruchomieniem funduszu dopóki w USA nie zostanie zdjęta z wokandy sądowej sprawa kolejnych, powojennych rozliczeń przeciwko RFN-owskim firmom, kasa nie zostanie otwarta dla ofiar. Tym samym zdradza się sedno całej sprawy z punktu widzenia interesów koncernów; tu nie chodzi o autentyczny gest dobrej woli, akt humanitarny wobec ofiar nieludzkiego reżimu niewolniczej pracy – tu idzie o pozycję firm niemieckich w Stanach Zjednoczonych, tym najważniejszym dla gospodarki RFN rynku zbytu! Taka jest brutalna prawda. W dbałości o swoje interesy koncerny raz po raz ukazują swoją pragmatyczną twarz spoza maski dobrotliwych fundatorów, narzuconej im przez większość opinii publicznej – własnej, niemieckiej, i międzynarodowej – domagającej się od majętnych jałmużny dla pozostałej jeszcze przy życiu garstki niewolników z tamtych, wojennych lat. Najpierw więc były opory co do wielkości tworzonego funduszu (przypomnijmy, jak długo zbierano pieniądze i to w sytuacji, gdy rząd kanclerza Schrödera, jakby w zawstydzeniu takim obrotem rzeczy, wziął na siebie pokrycie połowy kosztów), a potem obstrukcja z wypłatami przy powoływaniu się na brak ostatecznej pewności, że z sądów USA raz na zawsze znikną pozwy przeciwko firmom z RFN. Ileż jałowego zachodu! Tony wypisanego papieru gazetowego, niezliczone narady, spotkania, a wszystko to, gdy się bliżej przyjrzeć, dotyczy jakże żebraczych w istocie wypłat, szumnie i chętnie nazywanych “odszkodowaniami”. Jakże żałośnie wyglądają publikowane w niemieckiej prasie tabele, ile i komu będzie się wypłacać, gdzie padają kwoty ledwie tysiącmarkowe – i to dzieje się w kraju, gdzie przeciętna sekretarka pobiera co miesiąc pensję przekraczającą 3 tys. marek! To szokuje: z jednej strony – lawina, i to nieprzerwana, słów o geście dobrej woli, nawet o pojednaniu (!), o humanitaryzmie, a z drugiej strony – ochłapy i złudne nadzieje na osiągnięcie jakiegoś zwrotu w trudnej sytuacji materialnej schorowanych, dobiegających kresu życia ofiar systemu niewolnictwa. Do tego coraz lepiej pojmowana prawda o tym, jak przyziemne motywacje RFN-owskich firm zadecydowały o takim “geście”, z którego, notabene, wykluczono pokaźną grupę tych, których zmuszano do niewolniczej pracy w miejscu zamieszkania czy też dzieci poniżej 16. roku życia, skazanych na wyniszczającą zdrowie pracę: ostateczne oczyszczenie pola prawniczego z wszelkich ewentualnych, późniejszych roszczeń odszkodowawczych. Gdy przegląda się wykazy koncernów niemieckich decydujących o znakomitej kondycji gospodarki III Rzeszy i jej machiny wojennej, rzuca się w oczy, że większość z nich to te same firmy, które i dziś stanowią o potędze gospodarczej (i nie tylko) Republiki Federalnej, z tą jedynie różnicą, że dziś są one jeszcze bardziej prężne, zyskowne, a także silnie ukorzenione i to na całym świecie. Na liście są sami znajomi: gigantyczne koncerny chemiczne: Bayer, BASF, Hoechst (niegdyś były częściami składowymi osławionego I.G.Farben) oraz Krupp, AEG, Volkswagen, BMW, Siemens, Bosch, Daimler-Benz, Telefunken, Flick, Messerschmit… można by tak wymieniać bardzo długo. To one decydowały o sile gospodarki III Rzeszy, umożliwiając Hitlerowi podjęcie zbrodniczych wojen, stwarzając mu szanse na sukces!

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 22/2001

Kategorie: Opinie