Zapaśnik z Pentagonu

Zapaśnik z Pentagonu

Czy Donald Rumsfeld gra rolę złego gliniarza Ameryki? Jedni uważają go za imperialistę i podżegacza wojennego. Drudzy za skutecznego menedżera konfliktów XXI w. i pogromcę wrogów Ameryki. 70-letni sekretarz obrony USA, Donald Rumsfeld, podzielił Europę na „starą” i „nową”, obalił reżim Saddama Husajna i rzuca groźby pod adresem niepokornych stolic. Nie ma wątpliwości, że tylko miażdżąca przewaga militarna i wojny prewencyjne mogą zapewnić bezpieczeństwo Stanom Zjednoczonym. Jego cyniczne poczucie humoru doprowadza do rozpaczy nawet sojuszników. Donald Rumsfeld lubi powtarzać słowa słynnego gangstera Ala Capone: „Z dobrym słowem i z karabinem zajdziesz dalej niż tylko z dobrym słowem”. Zapytany ostatnio o panujący w Iraku chaos odrzekł, że Irakijczycy otrzymali wolność, a co za tym idzie możliwość rabunku i zbrodni, zatem sami są sobie winni. Donald Rumsfeld jest najstarszym szefem Pentagonu w historii USA. Zarazem najbardziej wpływowym od czasu sekretarza obrony, Roberta McNamary, który uwikłał swój kraj w krwawy konflikt wietnamski, a po latach gorzko tego żałował. Rumsfeld w swoim gabinecie w pierścieniu E Pentagonu jako jedyną ozdobę ma na ścianie spiżową tablicę ze słowami, które wypowiedział prezydent Theodore Roosevelt: „Agresywna walka o słuszną sprawę jest najszlachetniejszym ze sportów tego świata”. George W. Bush i jego współpracownicy rozpoczynają każde posiedzenie rządu od modlitwy. Rumsfeld wraz z innymi składa ręce, zanosi jednak do Stwórcy swą własną prośbę: „Panie Boże, racz złagodzić mój pęd do podjęcia akcji”. Takiego lust for action, chęci do podejmowania ryzykownych operacji militarnych, sekretarzowi obrony nie brakuje. Już cztery dni po zamachach terrorystycznych z 11 września podczas narady w Camp David przekonał prezydenta Busha, że częścią wojny z terroryzmem powinna się stać rozprawa z Irakiem. Stwierdził też, że Waszyngton nie może koncentrować się na Osamie bin Ladenie, gdyż Ameryka musi mieć możliwość „prowadzenia tej wojny w szerszym zakresie”. Rzeczywiście, po Afganistanie przyszła kolej na Irak. Komentatorzy są pewni, że na Bagdadzie się nie skończy. Rumsfeld i jastrzębie z gabinetu George’a Busha już wypatrują kolejnego państwa łotrowskiego, w którym USA powinny doprowadzić do zmiany reżimu. Donald Rumsfeld bezpardonowo bowiem dąży do osiągnięcia swoich celów. Jako student na elitarnym Uniwersytecie Princeton był odnoszącym zwycięstwa zapaśnikiem. Renomowany brytyjski historyk wojskowości, John Keegan, twierdzi, że i dziś Rumsfeld jest wojownikiem. „Nie targuje się, nie prowadzi negocjacji. Poświęca swe myślenie wyłącznie temu, w jaki sposób zastosować przemoc wobec tych, których nienawidzi”. W korytarzach Pentagonu popularne jest powiedzenie, że Rumsfeld walczy jak byk, który tratuje nawet powalonego już na ziemię przeciwnika. Dla pewności, żeby już nie wstał. Sekretarz obrony od dzieciństwa obawia się, że Ameryka jest narażona na niebezpieczeństwo. Pamięta, jak jego ojciec zgłosił się na ochotnika do wojska po niespodziewanym ataku Japończyków na Pearl Harbor. Po studiach sam także wstąpił do armii – był pilotem marynarki wojennej, bez trwogi lądował na chybotliwych pokładach lotniskowców. Potem zdecydował się na politykę. W wieku 29 lat był najmłodszym kongresmanem w Waszyngtonie. Popierał czarnoskórych obrońców praw człowieka, zwalczał matadorów z konserwatywnego skrzydła swej partii, potrafił zauroczyć wyborców promiennym uśmiechem. Nazywano go Johnem Kennedym Republikanów. Prezydent Richard Nixon wysłał młodego, błyskotliwego polityka do Brukseli jako ambasadora przy NATO. Gerald Ford mianował Rumsfelda szefem administracji Białego Domu. Były zapaśnik przeprowadził wśród personelu tak radykalną czystkę, że mówiono o niej jako o „masakrze Halloween”. Podobno zwalniał nawet takich urzędników, którzy nie potrafili szybko przejść do sedna sprawy. Intrygował przeciwko George’owi Bushowi seniorowi i Henry’emu Kissingerowi, którego o mało nie wysadził z siodła. Mówiono, że chce się stać potężniejszy niż prezydent. W 1975 r. był już sekretarzem obrony Geralda Forda. Ale Ford przegrał wybory. „Nie mam pojęcia, co będę teraz robił”, powiedział Rumsfeld reporterom. Swą przyszłość znalazł w biznesie. Jako menedżer upadającej firmy farmaceutycznej G.D. Searle bez skrupułów zwalniał pracowników, likwidował nierentowne działy i zwiększył giełdową wartość przedsiębiorstwa o 500%. Dzięki takim metodom były (i przyszły) sekretarz obrony ogłoszony został przez magazyn „Fortune” jednym z 10 „najtwardszych bossów amerykańskiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 24/2003

Kategorie: Świat