Kto zarobi na F-16?

Wielozadaniowy samolot dla polskiej armii ma kosztować 4 miliardy dolarów. Firma konsultingowa zarobi na kontrakcie 2-3% Otwarto koperty z ofertami wstępnymi na samolot wielozadaniowy dla lotnictwa wojskowego. Mimo że negocjacje jeszcze się nie zaczęły, wszyscy zgodnie mówią, że są już rozstrzygnięte – wygrają je Amerykanie. Najpierw więc wyleasingujemy 16 starych, używanych F-16 w wersji A/B. Potem kupimy 44 samoloty najnowszej wersji C/D. Kontrakt w sprawie zakupu samolotów będzie najwyższy w historii Rzeczypospolitej – wart od 2,5 mld do 4,2 mld dolarów. Tyle kosztować będzie ich wypożyczenie, zakup, uzbrojenie oraz przeszkolenie personelu. Wiceminister Szeremietiew planuje, że kontrakt zostanie podpisany w połowie września, tuż przed wyborami. Czy ten termin jest realny? Coraz więcej jest głosów, że jeżeli Polska chce wynegocjować dobry kontrakt, ze 100-procentowym offsetem, nie jest przygotowana, aby zakończyć rozmowy w zaplanowanym terminie. Diabeł tkwi w offsecie Dlaczego? Offset, najprościej mówiąc, polega na tym, że my kupujemy sprzęt, a jego wartość jest kompensowana zakupami w naszych przedsiębiorstwach – towarów, usług etc. Umowy offsetowe są jednymi z najbardziej zawiłych i trudnych. Ich procedura jest mniej więcej taka: najpierw trzeba wytypować przedsiębiorstwa do offsetu. Potem przychodzi etap oceny ich możliwości i weryfikacji przez partnera. Następnie partnerzy odpowiadają, z którymi z przedsiębiorstw chcieliby nawiązać współpracę, a z którymi nie. Potem przychodzi etap konkretnych negocjacji. To wszystko trwa miesiącami, zakładając, że w rozmowach biorą udział znakomicie przygotowani eksperci. Tymczasem, według naszych informacji, Ministerstwo Gospodarki, które ma odpowiadać za umowy offsetowe, w ogóle nie jest przygotowane do rozmów. „Podczas wizyty prezydenta Busha w Warszawie i spotkania w Łazienkach wicepremier Steinhoff mówił prezydentowi, że w kontrakcie dotyczącym F-16 musi być offset To dobrze. Ale wnioskuję, że Steinhoff nie za bardzo wie, jak te sprawy się załatwia. On najwyraźniej oczekuje, że to Amerykanie wyjdą z propozycjami. A trzeba odwrotnie – to my powinniśmy przedstawić im swoje propozycje. 100-procentowego offsetu! A jeżeli tego nie robimy, to znaczy, że nie jesteśmy do tego przygotowani”, mówi nasz informator. Nasi rozmówcy podają dwa przykłady dobrego i złego offsetu. Zacznijmy od złego: „LOT płaci ciężkie miliony za Boeingi. W zamian otrzymaliśmy offset w postaci montażu drzwi do tych samolotów. Zatrudnionych jest przy tym 112 osób. Więc tak naprawdę to nie jest offset, tylko offsecik”. A dobry przykład? „Mówi się o nim głośno. Kilka lat temu Finowie kupili kilkadziesiąt samolotów F-18. Do tego wynegocjowali 100-procentową umowę offsetową. Włączono do niej kilkadziesiąt fińskich przedsiębiorstw, które zyskały zamówienia i nowoczesną technologię. Powinniśmy wziąć przykład z Finów”. Czy weźmiemy? Na razie, jak wynika z przecieków, pełny offset zaproponowali nam Francuzi (Mirage) i Szwedzi (Grippen). Szwedzi zresztą poszli najdalej, proponując przenieść montaż samolotów do Polski. Amerykanie na razie obiecują, że w Mielcu zostanie utworzone centrum modernizacji F-16. I w zasadzie tyle. Ale czy można im się dziwić, że zwlekają z bardziej konkretnymi ofertami? Konsulting za miliony W tej sprawie jest jeszcze jeden sensacyjny wątek. Otóż cały Sejm w ubiegłym tygodniu huczał, że „biznes”, który zamierza zrobić prawica w związku z kontraktem, nie polega wcale na wyborze tego czy innego kontrahenta, ale na wyborze firmy konsultingowej, która ma pomagać przy przygotowywaniu kontraktu. Założenie jest takie, że firma zainkasuje za swoje usługi od 1 do 2 % wartości kontraktu, czyli od 40 do 80 milionów dolarów! Minister Szeremietiew argumentuje, że skorzystanie z usług takiej firmy to nic nadzwyczajnego, że zawsze przy dużych transakcjach są one zapraszane do pomocy – do obsługi konsultingowej i prawnej. Ale czy tym razem będą potrzebne? Przecież kontrakt ma przygotować komisja złożona z najlepszych urzędników Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Obrony. W zasadzie potrzebna jest tu jedynie dobra firma prawnicza. A ona na pewno nie zażąda kilkudziesięciu milionów dolarów. Jaka więc firma konsultingowa dostanie tak wspaniały prezent? Resort obrony dla takich firm również rozpisał przetarg, na wstępne oferty czeka do 2 lipca. Już dziś głośno się spekuluje, że zwycięzca tego przetargu jest znany… Mówi jeden z naszych rozmówców: „Od jakiegoś czasu w Aninie, w willi za niebieską bramą, dochodzi do spotkań wysokich rangą oficerów resortu obrony, których tematem są wojskowe przetargi.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 26/2001

Kategorie: Wydarzenia