W rodzinnym kręgu

W miesiąc po śmierci męża Agata poszła na bal z jego bratem. Tylko oni oboje wiedzieli, że Roman został zamordowany… Agata w niczym nie przypomina bohaterki romansów. Bardzo szczupła, o drobnej twarzy i rzadkich, krótko obciętych włosach, dłonie z ogryzionymi paznokciami chowa w rękawy kurtki ze sztucznego tworzywa. Konrad, w bordowej marynarce, siedzi na ławie oskarżonych między dwoma policjantami. Przez cały czas chowa twarz w dłoniach. Jego wzrok nigdy nie wędruje w stronę ławki, gdzie wyznaczono miejsce Agacie. Składając wyjaśnienia, nawzajem obciążają się winą za śmierć Romka. Zgodni są tylko w jednym: to Konrad zakopał w lesie ciało zabitego brata i wrzucił jego rower do bagna. Agata, wdowa po Romualdzie, nie poszła za kratki, choć spora część wsi jest przekonana o jej winie. Zasiadła na ławie oskarżonych, gdyż zarzucono jej, że wiedziała o zbrodni i pomogła zatrzeć ślady. Po kolejnych rozprawach szybko oddala się z sądu. – A on siedzi już ponad rok – użala się nad Konradem jedna z krewnych. Uważa, że skoro razem zabili Romka, razem powinni ponieść karę. Bal ze szwagrem Wieś jest nieduża, leży przy drodze Lipno-Włocławek. W grudniu 1999 roku Agata pojechała do Lipna. Powiadomiła miejscową komendę o zaginięciu 30 listopada jej męża, Romualda. Romek miał pojechać rowerem do sąsiadów. Nie wrócił. Kilka dni później w bagnie niedaleko domu, w którym mieszkała Agata z mężem i dwuletnim synkiem, znaleziono rower Romka. Po nim samym ślad zaginął. Agata nie wyglądała na przejętą zniknięciem męża. Zaledwie miesiąc później bawiła się na balu sylwestrowym we Włocławku. Pojechała tam z przyrodnim bratem męża, Konradem. – Cała wieś od dawna gadała, że tę dwójkę coś łączy – denerwuje się matka Konrada, Wiesława. – Ale syn zaprzeczał, przysięgał na głowy swoich małych bratanic, że to nieprawda… Widzi pani, ile warte były te przysięgi. Zaginionego szukała nie tylko policja. Sąsiedzi sami przeczesali okoliczne lasy. Myśleli, że może powiesił się gdzieś na drzewie. Ojciec Romka skrzyknął strażaków z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy wypompowali wodę z bagiennego stawu obok domu. To wtedy znaleziono rower… Już po zaginięciu Romka, koło Bożego Narodzenia, Wiesława znalazła list pisany przez Agatę do Konrada. Był pełen miłosnych wyznań i erotycznych wspomnień. „Pragnę się z tobą kochać i wypieścić do szaleństwa (…). Wiem, że ty też pragniesz tego, co ja, ale musimy się na razie wstrzymać”, pisała. Konrad dostał wtedy ostre lanie i przyznał, że spał z bratową. Mówił, że to ona się do niego przyczepiła, że Romek się zorientował i pewnie dlatego poszedł gdzieś w świat. Ujma na honorze Początkowo nawet skład orzekający Sądu Okręgowego we Włocławku miał trudności w rozpoznaniu związków łączących bohaterów tego dramatu. – Jestem ojcem wszystkich. I zabitego, i obu oskarżonych – mówił z miejsca dla świadków Antoni T. To znana we wsi postać. Przez wiele lat kierował miejscową Ochotniczą Strażą Pożarną, z jego inicjatywy powstała nowa remiza. 27 lat temu dwie kobiety urodziły jego synów. Żona Wiesława powiła Zenona, zaś Anna z sąsiedniej wsi – Romualda. Romek był nieślubny, ale wszyscy wiedzieli, że Antoni jest jego ojcem. On sam nie zaprzeczał. Dał nazwisko i płacił przez całe życie. Pięć lat później z legalnego związku miał jeszcze jednego syna – Konrada. Teraz wszystko wskazuje na to, że Konrad zabił Romka z zazdrości o kobietę. – Żeby ona chociaż ładna była! – wzdycha Antoni. Miał trzech synów. Teraz jeden nie żyje, drugi w więzieniu, trzeci stracił pracę. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej wszyscy mu ich zazdrościli. Zenek, policjant, cieszył się w pracy nienaganną opinią. Konrad należał do działającego we Włocławku Bractwa Kuszy i Miecza, brał udział w turniejach rycerskich. Nieślubny Romek skończył co prawda tylko specjalną szkołę zawodową, ale miał smykałkę do różnych prac. Żona Antoniego przychylnie przyjmowała Romka, często goszczącego w domu ojca. Wspólnie odradzali mu małżeństwo z Agatą, jednak 22-letni wówczas chłopak był tak zakochany, że nie trafiały do niego żadne argumenty. Później nietrudno było zauważyć, że mieli rację. Agata wciąż

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 32/2001

Kategorie: Wydarzenia