Zawód: ironista

Zawód: ironista

Woody Allen kończy 70 lat: 15 lat rozglądania się wśród nowojorczyków i 55 lat opowiadania, co z tego wynikło Zarysujmy kontekst. Jego humor wywodzi się wprost z żydowskiego dowcipu naszego regionu Europy. Rodzice Allena, Nettea Cherrie i Marty Konigsberg (takie jest jego rodowe nazwisko po ojcu), wylądowali w Stanach, uciekając przed biedą piszczącą w Galicji po I wojnie światowej. Nawiasem mówiąc, w podobnym momencie zjawił się w Stanach Żyd spod Biłgoraja, Isaac Bashevis Singer, który na Nobla zapracował, zapisując cierpliwie dzień po dniu to, na co się napatrzył na Lubelszczyźnie z początkiem XX w. W dodatku tłukł to w jidysz, który w Stanach rozumiało wąskie grono staruszków. Na to hobby Singera pracowała żona: gdy on stukał na maszynie, ona stała w markecie za ladą jako sprzedawczyni. Żeby było za co kupić chleb i zapłacić czynsz. Aż zdarzyło się, że ktoś przetłumaczył jedną historyjkę Singera na angielski, literackie pismo to wydrukowało i okazało się, że to żyła złota. W ślad za tym Nobel, światowa kariera itd. Analogia do Allena sama się pcha pod pióro. On dorastał w nowojorskiej dzielnicy Flatbush w otoczeniu takich Singerów, którzy do Stanów przywlekli razem z niezbyt pomyślnym losem tysiące historyjek, dowcipów, anegdot, biografii gdzieś z Podola czy Wołynia. I przepowiadali je sobie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2010, 48/2010

Kategorie: Kultura
Tagi: Wiesław Kot