Środa, 8 września. Zbolała, rozżalona pos. Elżbieta Jakubiak, niemalże łkając do Moniki Olejnik: – Nie mam oficjalnej informacji o decyzji o moim zawieszeniu. Nie znam uzasadnienia, ale kiedy je zobaczę, będę się odwoływała. Itd., itp.
Czwartek, 9 września. – O naszych wewnętrznych sprawach rozmawiać będziemy wewnątrz partii – mówi Jakubiak po spotkaniu z prezesem Kaczyńskim. Dodaje, że to dotyczy „wszystkich, nawet prominentnych” działaczy PiS.
Oglądający spektakle z posłanką PiS zadawali sobie pytanie, po co robiła z siebie ofiarę prezesa i leciała do mediów. Nie wiedziała, jaki jej guru ma charakter? Nie ma świadomości, że uczestniczyła w wyborczej mistyfikacji, zwanej odmianą Jarosława Kaczyńskiego po katastrofie smoleńskiej?
Może jednak pretensje trzeba kierować nie do pos. Jakubiak, bo ona gra o bycie w polityce, a bez Kaczyńskiego jest nikim, ale do oblegających ją dziennikarzy i (foto)reporterów. Że zamiast emocjonować się przepychankami w PiS, które mało kogo interesują, powinni mówić np. o tym, że tylko połowa szkół ma salę gimnastyczną. Tyle że wtedy potrzebne byłyby konkrety. A to już wymaga pewnej wiedzy.
Tagi:
Przegląd
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy