Zespołowo na igrzyskach

Zespołowo na igrzyskach

Siatkarki, siatkarze i piłkarze ręczni dostarczą nam w Pekinie dużo emocji Na igrzyskach w Montrealu reprezentanci Polski w grach zespołowych zdobyli trzy medale – siatkarze złoty, piłkarze srebrny, a piłkarze ręczni brązowy. Nigdy wcześniej ani później turnieje olimpijskie nie były pod tym względem tak pomyślne. W Pekinie może nie będzie tak dobrze, ale można mieć nadzieję, że siatkarki, siatkarze i piłkarze ręczni dostarczą nam dużo pozytywnych emocji. Czekało kilka pokoleń – Kilka pokoleń polskich siatkarek czekało na tę chwilę – mówiła po wywalczeniu pod koniec maja olimpijskiego awansu Halina Aszkiełowicz-Wojno, brązowa medalistka igrzysk w 1968 r. – Teraz może być tylko lepiej. Optymizm byłej reprezentantki Polski wydawał się jak najbardziej uzasadniony. W ekipie trenera Marca Bonitty grają siatkarki, które mają otwarte drzwi do najlepszych klubów Europy. W kolejce do Małgorzaty Glinki-Mogentale, Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, Mileny Rosner, Marii Liktoras czy Anny Podolec ustawiali się, z dobrymi kontraktami w ręku, wysłannicy Scavolini Pesaro, Dynama Moskwa, Foppapedretti Bergamo i Eczacibasi Stambuł. To tak, jakby w swoich szeregach Jacka Krzynówka lub Łukasza Piszczka chcieli mieć szefowie Manchesteru United lub Realu Madryt. Jednak znakomita atmosfera została zakłócona w czerwcu na zgrupowaniu w Szczyrku. Trzy zawodniczki po powrocie z pogrzebu Agaty Mróz nie przyszły o wyznaczonej porze na kolację. Marco Bonitta odesłał spóźnialskie do domu. Winę na siebie wziął menedżer, który jakoby pomylił godziny posiłku. Interweniowali szefowie związku. Winne spóźnienia przywrócono w prawach kadrowiczek, ale niesmak pozostał. Drużyna przegrywała w World Grand Prix z kolejnymi rywalkami. Doznała porażki nawet z Tajlandią. Długie rozmowy w czasie pobytu na Tajwanie, na ostatnim turnieju tego cyklu, pozwoliły ponownie nawiązać nić porozumienia między trenerem i zawodniczkami. Znalazło to odzwierciedlenie na boisku. Łatwa wygrana z silną Turcją przywróciła nadzieje na dobry wynik w Pekinie. – Cel, jaki stoi przed reprezentacją kobiet na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, nie może się rozbijać o jakieś błahostki – mówi jej były trener Zbigniew Krzyżanowski. – Drużyna trenera Marca Bonitty znalazła się przed szansą, jakiej od 1968 r. nie miało kilka pokoleń polskich siatkarek. Bardzo dobrze, że wszystkie nieporozumienia zostały zażegnane, a informacje, które docierają z kadry, są optymistyczne. Słowa Zbigniewa Krzyżanowskiego potwierdza postawa zespołu w ostatnich sparingach z mistrzem świata Rosją i wicemistrzem Europy Serbią. Z tą pierwszą Polki przegrały w Belgradzie po twardej walce 2:3, drugą łatwo pokonały 3:0. – Jestem zadowolony z postawy zespołu w ostatnich grach – mówił w Belgradzie Marco Bonitta. – Szczególnie podobała mi się zagrywka oraz kontry wyprowadzane po udanych obronach. Na pewno trzeba jeszcze popracować nad przyjęciem. Na pierwsze dwa mecze w Pekinie reprezentacja będzie gotowa na dziewięćdziesiąt procent, a na trzy kolejne, kiedy zadecydują się losy awansu do ćwierćfinału, na sto procent. O przyjęcie najbardziej obawia się były trener reprezentacji kobiet, twórca legendy Złotek, Andrzej Niemczyk. Jego zdaniem, na tej pozycji mamy tylko trzy zawodniczki z prawdziwego zdarzenia – Milenę Rosner, Annę Barańską i Mariolę Zenik. Małgorzatę Glinkę-Mogentale nazywa „półprzyjmującą”, a Anna Podolec w jego opinii przyjmującą zostanie być może w przyszłości. – Ale nasza reprezentacja jest na pewno mocna, zagrają w niej zawodniczki doświadczone, klasowe – podkreśla Andrzej Niemczyk. – Na pewno brakuje nam takiej zawodniczki, jaką była Dorota Świeniewicz w mistrzostwach Europy w Zagrzebiu, gdzie Polska zdobyła drugi złoty medal – mówi Zbigniew Krzyżanowski. – Pytanie tylko, czy kogoś takiego mogliśmy mieć w tej reprezentacji. Marco Bonitta pożegnał się z najlepszą siatkarką Europy 2006 r. jeszcze w styczniu przed turniejem kontynentalnym w Halle, gdzie Polska przegrała w finale z Rosją 2:3. W gronie faworytów wymienianych jest dziewięć zespołów. Najsłabsze w startowej dwunastce są Algieria, Kazachstan i Wenezuela. Główny sprawdzian przed igrzyskami, finałowy turniej World Grand Prix, bardzo łatwo wygrała Brazylia. Liderka rosyjskiej drużyny, Jekatierina Gamowa, na pytanie o najgroźniejsze rywalki odpowiedziała: my same. Aluzja była bardzo czytelna. Po zdobyciu złotego medalu mistrzostw świata w 2006 r. atakująca Rosji i jej koleżanki wielką sławę rozmieniały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 32/2008

Kategorie: Sport