Źródła społecznych kłopotów

Źródła społecznych kłopotów

Od wulgarnego socjalizmu do wulgarnego kapitalizmu, czyli…

Zgodnie z listem przewodnim do ankiety, wypowiadam się tylko w niektórych kwestiach, przyjmując perspektywę wartościującą.
1.
Zwrot w kierunku pojmowania reprywatyzacji jako restytucji własności prawnie znacjonalizowanej uważam za obraźliwy dla olbrzymiej większości społeczeństwa polskiego lat powojennych, która w pełni aprobowała reformy nacjonalizacyjne i obraźliwy także dla znacznej części opinii emigracyjnej (vide paryska “Kultura”). Można i należy krytykować ówczesne złudzenia co do jednoznacznie dobroczynnych skutków tych reform, można i należy naprawiać krzywdy wynikłe z przeprowadzenia reform w atmosferze braku szacunku dla prawa. Ale nie róbmy z całych pokoleń zwyczajnych idiotów, nie mających pojęcia o wiecznym Prawie Natury, albo złodziei, nie szanujących Świętego Prawa Własności! Nie wyrzekajmy się bezdyskusyjnie i arbitralnie tradycji myśli postępowej, która (w Polsce przynajmniej od czasu Towarzystwa Demokratycznego, nie mówiąc o Worcellu) dopuszczała i postulowała redystrybucję lub nacjonalizację własności.
2.
Dopuszczenie do tak wielkiego wzrostu bezrobocia, pozostawienie większości bezrobotnych bez zasiłku i świadome minimalizowanie tego problemu jest skandalem, odwrotem od całej ewolucji kapitalizmu w XX wieku, próbą radykalnej redukcji zobowiązań społecznych państwa.
3.
Nasilenie ofensywy ideologicznej ekonomicznego liberalizmu, czyli po prostu nowej prawicy, oceniam jako zerwanie z głównym nurtem myśli liberalnej (reprezentowanej w USA przez J. Rawlsa, postulującego maksymalizację społecznego minimum, a w Anglii przez I. Berlina). Jest to powrót do prymitywnej, Spencerowskiej apologetyki, wedle której bogactwo społeczne wytwarzają tylko prywatni pracodawcy, a ludzie pracy najemnej są niepoprawnymi “roszczeniowcami”, źródłem społecznych kłopotów. “Roszczeniowością” nazywa się postawę ludzi zarabiających nędzne grosze i walczących o absolutne minimum życiowe, popieranie tych ludzi określa się pogardliwie jako “populizm”. Pod pretekstem walki z “populizmem” dopuszczono do katastrofalnej sytuacji wsi i zapaści służby zdrowia.
4.
Przeprowadzone ostatnio reformy okazały się niekompetentne, ideologiczne i bezdusznie biurokratyczne zarazem. Dopuszczono jednocześnie do fatalnego stanu bezpieczeństwa publicznego i wymiaru sprawiedliwości.
5.
Za szczególnie oburzający uważam fakt, że firmują to wszystko ludzie dawnej “S”, którzy reprezentowali w latach PRL ruch skrajnie egalitarny i “roszczeniowy”, domagający się absolutnych limitów na zarobki i stan posiadania, formułujący postulaty absurdalnego wręcz powiększenia uprawnień socjalnych (np. w kwestii urlopów macierzyńskich). Jak można tak dużo mówić o “tożsamości” i dzielić społeczeństwo wedle “rodowodów”, skoro radykalnie zmieniło się własną tożsamość, przerzucając się od wulgarnego socjalizmu w wulgarny kapitalizm? O tożsamości można mówić w takiej sytuacji pod jednym warunkiem: jeśli redukuje się “tożsamość” do lojalności grupowej nie mającej nic wspólnego z tożsamością ideową. Ale jeśli tak jest, to tożsamość tak pojęta nie może być źródłem moralnej legitymizacji polityki.

Wydanie: 2000, 45/2000

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy