Zwracają, choć nie mają prawa

Zwracają, choć nie mają prawa

Prokuratura, CBŚ i CBA powinny się zająć decyzjami reprywatyzacyjnymi podejmowanymi przez urzędników polskich miast Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tylko tak można bowiem wytłumaczyć na pozór zdumiewającą, ale z pewnością świadomie wykazywaną indolencję, jaką odznaczają się działania wielu polskich urzędników samorządowych zajmujących się reprywatyzacją. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że niekiedy szkodzą oni państwu i jego obywatelom, a ich decyzje mają wyraźny odcień korupcyjny. Piszę „odcień”, bo twarde zarzuty korupcji można stawiać tylko na podstawie wyników dochodzeń. Tych zaś prowadzi się za mało i nie dotyczą one przesłanek, na których opierają się urzędnicy podejmujący decyzje o zwrocie nieruchomości. Warto zatem doradzić prokuraturze oraz różnym służbom, by zamiast koncentrować się na tzw. dużej prywatyzacji i ciąganiu po sądach byłych ministrów skarbu – co może być przydatne politycznie, ale nieracjonalne z prawnego punktu widzenia – zajęły się tym, co na dole, w naszych miastach, robią urzędnicy przeprowadzający reprywatyzację. Rezultaty mogą być godne uwagi. Bezsensowna „praca śledcza” Ostatnio czynności co najmniej zaskakujące – jeśli nie podejrzane – podejmowały władze Krakowa. Otóż pracownicy krakowskiego urzędu miejskiego przeprowadzili ok. 700 postępowań mających sprawdzić, czy zagraniczni właściciele i ich potomkowie otrzymali od rządów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2012, 51-52/2012

Kategorie: Kraj