Żydzi Bratkowskiego

WIECZORY Z PATARAFKĄ Przeczytałem książkę Stefana Bratkowskiego „Pod wspólnym niebem. Krótka historia Żydów w Polsce i stosunków polsko-żydowskich”, wydaną przez warszawski KAW (że też on jeszcze istnieje?). Przeczytałem z przyjemnością, bo Bratkowski to Bratkowski, firma znakomita, a prócz tego sam jestem autorem książki o Żydach. W związku z tym zresztą nie zanadto mam o czym pisać, bo twierdzenia i nastawienie do całej sprawy Bratkowskiego są bardzo podobne do mojego stanowiska. Tyle że Bratkowski pisze wyłącznie o drugim tysiącleciu i o Polsce, zresztą znacznie bardziej szczegółowo ode mnie. Odnosi się to przede wszystkim do dwóch ostatnich stuleci. Ja zresztą z premedytacją nie wchodziłem w szczegóły omalże współczesne, chcąc zachować jakąś dorzeczną proporcję. Nie lubię takiej sytuacji, kiedy odległe tysiąclecia traktuje się jednym zdaniem, za to na temat współczesnej godziny autor rozwodzi się bez końca. A różnimy się ze Stefanem o tyle, że on woli politykę i ekonomię, ja raczej eschatologię. Ostatecznie prawie na jedno wychodzi. Skutek jest taki, że co ja widzę w dalekiej perspektywie, Bratkowski przypisuje sprawom bardziej incydentalnym. Przede wszystkim chodzi o antysemityzm. Otóż Bratkowski narodziny współczesnego antysemityzmu w Niemczech wiąże z krachem giełdowym roku 1873, za który odpowiedzialnością obarczono właśnie Żydów. Taką samą metodę przyjmuje w innych przypadkach. Nie przeczę roli roku 1873

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 30/2001

Kategorie: Felietony