Ręka w rękę z Hitlerem

Ręka w rękę z Hitlerem

Polska aneksja Zaolzia została uznana przez opinię międzynarodową za bezprawną agresję

Jesienią 1918 r. między odradzającymi się państwami polskim i czeskim doszło do sporu o Śląsk Cieszyński, położony między płynącą przez Ostrawę Ostrawicą a Białą, nad którą leży Bielsko-Biała. Strona czeska podnosiła argument historyczny – przynależność Księstwa Cieszyńskiego do ziem Korony Czeskiej (od XIV w.). Równie ważny dla Czechów był jednak argument gospodarczo-strategiczny, ponieważ w regionie znajdowały się złoża węgla kamiennego, zlokalizowano tu wiele fabryk, hut i kopalń, tędy przebiegało też najważniejsze połączenie kolejowe ze Słowacją – kolej bogumińsko-koszycka. Strona polska z kolei powoływała się na argument etniczny, ponieważ największa grupa mieszkańców Śląska Cieszyńskiego posługiwała się językiem polskim lub opartą na nim gwarą cieszyńską. Taka motywacja nie przeszkadzała bynajmniej naszym władzom toczyć w tym samym okresie wojny z Zachodnioukraińską Republiką Ludową w imię argumentu historycznego stawianego ponad etnicznym.
5 listopada 1918 r. lokalne władze: polska Rada Narodowa dla Księstwa Cieszyńskiego (RNKC) i czeski Zemský národní výbor pro Slezsko, chcąc powstrzymać narastający konflikt, zawarły tymczasową umowę: „Ugoda niniejsza ma charakter przejściowy i w niczem nie przesądza ostatecznego rozgraniczenia terytorialnego, które pozostawia się w całości rozstrzygnięciu przez czynniki powołane, tj. przez Rząd polski w Warszawie i Rząd czeski w Pradze”.
28 listopada 1918 r. Warszawa ogłosiła przeprowadzenie 26 stycznia 1919 r. wyborów, również na terenach znajdujących się pod władzą RNKC. Czesi uznali to za złamanie umowy z 5 listopada 1918 r., a kiedy ich oficjalne protesty zostały przez polskie władze zlekceważone, 23 stycznia 1919 r. zaatakowali przeważającymi siłami. W czasie krótkiej, siedmiodniowej wojny Czesi dopuścili się przestępstw wojennych, np. w Stonawie, gdzie dobijano rannych i jeńców polskich.
Państwa ententy doprowadziły do zawarcia rozejmu. Jednak próby międzynarodowej mediacji, różne warianty podziału Śląska Cieszyńskiego zostały odrzucone. Przygotowano więc plebiscyt, lecz w trakcie poprzedzającej go kampanii obie strony sięgnęły po najbrutalniejsze metody (np. zamachy bombowe), doprowadzając niemal do wojny domowej, co uniemożliwiło przeprowadzenie głosowania. Wreszcie 10 lipca 1920 r. na konferencji w Spa oddały sprawę przynależności spornego terenu pod arbitraż mocarstw. Po wysłuchaniu stanowisk obu krajów, 28 lipca 1920 r. konferencja ambasadorów w Paryżu podzieliła Śląsk Cieszyński. Polska i Czechosłowacja zaakceptowały ten podział i mimo protestów społeczeństwa polskiego 10 sierpnia 1920 r. (bolszewicy podchodzili właśnie pod Warszawę) wprowadziły go w życie.

Trudne sąsiedztwo

W latach 1920-1938 na Zaolziu (tzn. utraconym Śląsku Cieszyńskim za rzeką Olzą) mimo formalnego poszanowania praw mniejszości narodowej władze czeskie prowadziły działania zmierzające do czechizacji Polaków. Wymuszano przepisywanie dzieci do szkół czeskich, polskich działaczy zwalniano z pracy, fałszowano spisy ludności itp. W rezultacie do 1938 r. Zaolzie opuściło dobrowolnie, a częściej pod przymusem, ok. 10 tys. Polaków. Jednak mimo krzywd i niesprawiedliwości mniejszość polska w Czechosłowacji miała nieporównywalnie lepsze warunki niż Polacy mieszkający w innych krajach. Na Zaolziu z sukcesami rozwijał się polski ruch spółdzielczy i gospodarczy. Kwitła polska kultura i oświata, m.in. ponad 80 szkół polskich, w znacznej części finansowanych lub współfinansowanych z budżetu czechosłowackiego, i dziesiątki stowarzyszeń, fundacji, chórów, bibliotek, klubów sportowych itp. Stale ukazywało się kilkanaście polskich gazet. Działały także partie polityczne (od lewicy do prawicy), a w parlamencie w Pradze zasiadali polscy posłowie, Polacy wybierali też swoich burmistrzów, radnych czy wójtów.
Nie można również zapomnieć o czechosłowackiej pomocy w ratowaniu resztek polskiej demokracji, czyli udzielaniu azylu politycznego m.in. Wincentemu Witosowi i Wojciechowi Korfantemu, którzy ratując wolność i życie, uciekli przed Berezą Kartuską.
Trudne relacje międzypaństwowe stopniowo się normalizowały i w latach 1925-1933 były poprawne. Jednak po podpisaniu polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 r. w polskiej polityce nastąpił wyraźny zwrot antyczeski. Autorytarne rządy sanacyjne coraz bardziej potrzebowały słabych wrogów i „wielkich” zwycięstw nad nimi.

Cios w plecy

W styczniu i lutym 1938 r. w czasie polsko-niemieckich rozmów na najwyższym szczeblu Niemcy poinformowali, że dążą do konfrontacji z Czechosłowacją. Choć nie ustalono szczegółów ewentualnej współpracy, można zaryzykować stwierdzenie, że między Polską a Niemcami doszło do zawarcia nieformalnego antyczeskiego porozumienia2. Coraz ściślejsze kontakty z hitlerowskimi dygnitarzami znalazły swój finał w okresie tzw. kryzysu sudeckiego, wywołanego żądaniami Niemców, by Czechosłowacja oddała tereny zamieszkiwane przez trzymilionową niemiecką mniejszość narodową.
We wrześniu 1938 r. zapadły już konkretne polsko-niemieckie ustalenia dotyczące polskich roszczeń na Zaolziu. 20 września 1938 r. w oficjalnej rezydencji Hitlera, w Berghofie na stokach Ober­salzbergu, odbyło się spotkanie, podczas którego polski ambasador Józef Lipski poinformował Hitlera, że Polska czterokrotnie odrzuciła prośby państw zachodnich (w tym Francji) o pomoc w rozładowaniu narastającego kryzysu międzynarodowego. Hitler odwdzięczył się zapewnieniem, że na wypadek konfliktu polsko-czeskiego Niemcy staną po stronie Polski. Dzień później rozpoczęto formowanie Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk” gen. Władysława Bortnowskiego, liczącej 36 tys. żołnierzy, która miała zająć lub zdobyć Śląsk Cieszyński za Olzą. Tego samego dnia Polska wypowiedziała Czechosłowacji umowę o ochronie mniejszości narodowych. Także 21 września tajny Komitet siedmiu (K7) wydał rozkaz rozpoczęcia działań terrorystyczno-dywersyjnych na Zaolziu. Jednocześnie w Polsce rozpętano wielką antyczeską kampanię pełną szowinistycznych haseł, m.in. wzywających do walki z „czeskim imperializmem” i „Czechokomuną”. 26 września 1938 r. niemiecki ambasador w Warszawie Hans Adolf von Moltke depeszował do Berlina: „Nieprawdą jest też, iż p. Beck odrzucił myśl współdziałania (…), przeciwnie, podczas rozmowy całkiem nie pytany dał mi bardzo poufną informację o koncentracji polskich oddziałów”. 28 września polscy dyplomaci i urzędnicy hitlerowskiego MSZ (Auswärtiges Amt) z Ernstem von Weizsäckerem na czele wspólnie ustalili plan „rozgraniczenia interesów polskich i niemieckich” na Zaolziu, m.in. przebieg nowej granicy w rejonie Bogumina. Zanim rozpoczęła się konferencja monachijska (29-30 września 1938 r.), minister Beck zdążył jeszcze zerwać połączenia kolejowe, lotnicze i telefoniczne z Czechosłowacją oraz odrzucić kompromisową propozycję Czechów popartą przez Francję i Anglię. Podczas samej konferencji dzięki Hitlerowi powstał załącznik, który dotyczył polskich i węgierskich roszczeń wobec Czechosłowacji.
30 września minister Beck zwrócił się nawet do hitlerowskich Niemiec z pytaniem, czy w razie wybuchu wojny polsko-czeskiej III Rzesza zajmie życzliwe wobec Polski stanowisko, na co minister Ribbentrop odpowiedział pozytywnie. Tego samego dnia około godz. 23.45 w Pradze złożono polskie ultimatum z żądaniem niezwłocznego przekazania Zaolzia. Termin odpowiedzi określono na 12 godzin, a jej brak lub odmowa groziły interwencją zbrojną. Osamotniona i „sprzedana” w Monachium Czechosłowacja ugięła się pod tym „ciosem w plecy” i przyjęła ultimatum. Wkraczające na Zaolzie między 2 a 11 października wojska polskie witała ze wzruszeniem i z autentyczną radością ludność polska, nieprzeczuwająca, jak błędy Becka odetną ją na zawsze od kraju. 10 października 1938 r. w Boguminie doszło do oficjalnego spotkania oficerów polskich i niemieckich, którzy w atmosferze wzajemnych uprzejmości i komplementów kończyli I rozbiór Czechosłowacji.
Europa Zachodnia (nawet kraje Polsce przychylne) niezwykle ostro krytykowała działania naszego rządu. Nigdy w 20-leciu międzywojennym II Rzeczpospolita nie miała tak złej opinii – była nazywana m.in. szakalem, sępem na smyczy Hitlera…

Czystka etniczna

Na anektowanym Zaolziu „sanacyjni demokraci” przeprowadzili bezwzględną antyczeską czystkę. Oficjalnie chciano tylko wygnać czeskich szowinistów (większość i tak uciekła tuż przed aneksją) oraz czeską ludność, która osiedliła się po roku 1920. Jednak od początku aneksji rozpoczęto planową, brutalną akcję oczyszczania Zaolzia z ludności czeskiej, nawet jeśli mieszkała tu od kilku pokoleń i wobec polskich sąsiadów zachowywała się przyzwoicie. Nastąpiły masowe zwolnienia z pracy według kryterium etnicznego i już w połowie listopada 1938 r. (po zaledwie sześciu tygodniach) zwolniono ok. 8 tys. czeskich robotników, a całkowitą „polonizację przemysłu” planowano sfinalizować do końca 1939 r. Większość zwolnionych, pozbawiona środków do życia, nawet bez urzędowego wygnania musiała „dobrowolnie” emigrować wraz z rodzinami. Zmuszono do emigracji całą czeską inteligencję techniczną, lekarzy, nauczycieli itp.
Jednocześnie Czechom, którzy jeszcze pozostali, odebrano wszelkie podstawy identyfikacji narodowej i kulturowej, w każdej sferze życia. Już w październiku 1938 r. zamknięto wszystkie czeskie szkoły i biblioteki, rozwiązano czeskie organizacje społeczne, kulturalne, sportowe itp., a ich majątek przejęło państwo polskie. Przymusowo spolszczano czeskie nazwiska, a bez zadeklarowania polskiej narodowości odmawiano przedłużenia lub wydania koncesji na działalność gospodarczą. Za pozdrowienie w języku czeskim w miejscach publicznych karano mandatem w wysokości 4 zł, Czesi zaczęli więc witać się słowami: čtyři zlaté.
Zakazano odprawiania w języku czeskim mszy w kościołach, niekiedy zmuszano nawet do przejścia na katolicyzm. Dochodziło do niszczenia grobów z czeskimi napisami czy profanacji czeskich świątyń.
Jakiekolwiek próby protestów były tłumione z wyjątkową brutalnością przez wojsko i policję. W Pietwałdzie pokojowa manifestacja Czechów została rozpędzona przez konną policję polską, która wjechała w tłum i bezlitośnie pałowała ludzi. Dodatkowo żołnierze straży granicznej spuścili ze smyczy kilka wilczurów, które pogryzły wielu manifestantów. Jedną z kobiet policjant ciągnął za włosy po ziemi, zostawił ją nieprzytomną na drodze.
Od pierwszych dni aneksji dochodziło także do napadów na czeskie domy i mieszkania. Czechów zgłaszających takie przestępstwa polska policja informowała, że nie mogą liczyć na ochronę, i sugerowała im natychmiastową emigrację. Stałą praktyką były pobicia przez zawsze bezkarnych „nieznanych” sprawców i pałowanie na posterunkach policji pod byle pretekstem. Tymi i podobnymi metodami zastraszano Czechów, chcąc wytworzyć wśród nich psychozę, która zmusi ich do masowej „dobrowolnej” emigracji. Prowadzono też cały czas legalne akcje wydalania Czechów, wydając „Przepustki Graniczne Ewakuacyjne – bez prawa powrotu do Rzeczypospolitej Polskiej”. Bardzo często na wyprowadzkę z domu dawano zaledwie od sześciu do 12 godzin.
W Ostrawie mimo zaadaptowania na przytułki publicznych i prywatnych budynków i lokali stale brakowało miejsc dla wygnańców z Zaolzia. Chociaż część odesłano w głąb kraju, wielu długo koczowało w 60 wagonach kolejowych stojących na stacji Moravská Ostrava-Přívoz. Jedną z licznych masowych akcji wysiedleń rodzin czeskich przeprowadzono wyjątkowo perfidnie dokładnie w Wigilię 1938 r. Obraz kolumny wygnańców wkraczającej w wigilijny wieczór na ostrawski rynek na długo pozostał w pamięci świadków. W wyniku takiego traktowania z Zaolzia do 31 sierpnia 1939 r. wyemigrowało ponad 30 tys. Czechów, z czego ok. 20 tys. pod przymusem. Pochodzący z Zaolzia polski historyk dr Grzegorz Gąsior ocenił te działania jednoznacznie: „Ciemną stroną polskich rządów na Zaolziu były bezwzględne represje wobec ludności czeskiej, stanowiące akt krótkowzrocznego odwetu, któremu towarzyszyło poczucie bezkarności i lekceważące przekonanie, że upokorzony i pogardzany przeciwnik nigdy nie podniesie się z upadku”.

Ultimatum dla Spisza i Orawy

Współpraca polsko-niemiecka i czystka na Zaolziu to niejedyne działania mające na celu rozbicie południowego sąsiada. Już bowiem 7 października 1938 r., kiedy wojsko zajmowało Zaolzie, z inicjatywy ministra Becka rozpoczęto bezpośrednie przygotowania do kolejnego ataku na Czechosłowację – akcji terrorystycznej „Łom”. Od 22 października liczące ponad 600 ludzi, nieumundurowane oddziały terrorystyczne (składające się również z oddelegowanych oficerów i żołnierzy wojska polskiego) zbrojnie atakowały terytorium czechosłowackiej Rusi Podkarpackiej. Tylko w listopadzie 1938 r. przeprowadzono 30 ataków m.in. na mosty, szkoły, bibliotekę itp. Zamordowano, najczęściej skrytobójczo, kilkunastu czeskich pograniczników oraz kilka osób cywilnych. 19 czeskich celników porwano, uwięziono w Polsce i oskarżono o wtargnięcie na terytorium RP w celu przeprowadzenia zamachów terrorystycznych.
Kiedy na Rusi Podkarpackiej trwała akcja „Łom”, a z Zaolzia tysiącami wyganiano Czechów, rząd polski nowym ultimatum z 1 listopada 1938 r. pod groźbą użycia siły wymusił kolejne ustępstwa terytorialne, tym razem na Orawie i Spiszu. Mimo gwałtownych protestów tamtejszej ludności słowackiej wytyczono nową granicę. Gdy jednak 25 listopada pod Čadcą i dwa dni później na Zdziarskiej Przełęczy na Spiszu wojsko polskie obsadzało nową granicę, doszło do starć z oddziałami armii czechosłowackiej, po obu stronach byli ranni i zabici. Takie działania zniszczyły propolskie sympatie wśród Słowaków, którzy 1 września 1939 r. pod hasłem odwetu wzięli udział w ataku na Polskę.
Prof. Stanisław Żerko tak podsumował politykę Becka z 1938 r.: „Z kryzysu sudeckiego Polska wyszła z opinią państwa będącego de facto sprzymierzeńcem Rzeszy i naśladującego jej metody. Stosunki z Francją były zrujnowane, a na granicy ze Związkiem Radzieckim doszło niemalże do zbrojnej konfrontacji, przy czym Moskwa w nocie dyplomatycznej otwarcie zagroziła Warszawie wypowiedzeniem paktu o nieagresji z 1932 r.”.

Zaolzie znowu czeskie

Polska aneksja Zaolzia jako część tzw. kryzysu monachijskiego została uznana przez opinię międzynarodową za bezprawną agresję. Po zakończeniu II wojny światowej nowe, ludowe władze Polski upominały się o Zaolzie, były nawet na tyle zdeterminowane, żeby użyć wojska. Szybko jednak zostały utemperowane przez radzieckich towarzyszy. Nie tylko zresztą Stalin, lecz także pozostałe zwycięskie mocarstwa uznały prawo Czechosłowacji do powrotu w granice przedmonachijskie, sprzed października 1938 r.

Autor jest absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego. Zajmuje się tematyką doktryny społeczno-politycznej ruchu husyckiego w XV w. oraz polsko-czeskich sporów o Śląsk Cieszyński w XX w.


1  Dokument archiwalny ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej: http://zaolzie.kc-cieszyn.pl/index.php/content,634/
2  J. Tomaszewski, Polska wobec Czechosłowacji w 1938 r., „Slezsky Sbornik”, 94-1996-1, s. 9
3  K7 – powołany w 1935 r., złożony z wysokich urzędników MSZ i oficerów Oddziału II Sztabu Głównego, [w:] A. Skibniewski, Zakarpackie podchody w przededniu katastrofy, „Przemyski Przegląd Kulturalny”, nr 2 (9), 2008, s. 10
4  J. Tomaszewski, Polska wobec…, op. cit., s. 10
5 M.P. Deszczyński, Ostatni egzamin. Wojsko Polskie wobec kryzysu Czechosłowackiego 1938-1939, Neriton 2003, s. 267
6 S. Żerko, Polska, Niemcy i geneza II Wojny Światowej, „Przegląd Zachodni”, nr 2, 2009, s. 22
7 Memoriał naczelnika Wydziału Polaków Zagranicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (E.II) Władysława Józefa Zalewskiego o sytuacji na Zaolziu z 4.10.1938 r. [w:] J. Tomaszewski, Projekty polityki polskiej wobec Czechów na Zaolziu po 1 października 1938 r., „Slezsky Sbornik”, 100-2002-4
8  J. Tomaszewski, Położenie klasy robotniczej Śląska Zaolziańskiego październik 1938-wrzesień 1939, „Kwartalnik Historyczny”, z. 2, 1969, s. 343
9 M. Juřica, Ze vspominek generala Aloise Vicherka na okupaćni leta 1938-1939, „Vlastivědné Listy”, 1/2001
10 M. Borák, Neznáme dokumenty k ćinnosti tzv. Odboj na uzemi ceskeho Slezska w letech 1938-1945, „Slezsky Sbornik”, 95 (54)/1998, s. 307
11 J. Benda, praca doktorska „Do vlasti z vlasti emigrujía zpátky zase…”. Migrace z okupovaného phranićive druhé republice, Univerzita Karlova v Praze 2011, s. 97-98
12 L. Nenicka, Druhá republika na Ostravsku 1938-1939, Ustav historickych ved FPF Slezke Univerzity v Opave, 2010, s. 211
13  m.in.: S. Zahradnik, M. Ryczkowski, Korzenie Zaolzia, s. 89: „Szacuje się, że blisko 10 tys. rodzin dobrowolnie lub pod przymusem opuściło Zaolzie i wyjechało do Czechosłowacji”. F. Emmert, Ceśi ve Wehrmachtu: „Na przełomie lat 1938-1939 musiało pod przymusem wyemigrować z zajętego przez Polskę Zaolzia od 20 do 30 tys. Czechów”. Ostrawskie urzędy i policja na dzień 1 czerwca 1939 r. zarejestrowały ponad 24 tys. uchodźców (tysiące innych nie dopełniło formalności rejestracyjnych). Skalę tego exodusu potwierdzają także polskie dokumenty źródłowe, np. Sprawozdanie wojewody śląskiego dr. Michała Grażyńskiego z prac związanych z objęciem Ziem Odzyskanych Śląska Cieszyńskiego z 7 stycznia 1939 r., według którego już 30 listopada 1938 r. na Zaolziu nauki ponownie nie podjęło 7 tys. uczniów, zdecydowana większość wraz z rodzicami wyemigrowała lub została wygnana
14  G. Gąsior, Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918-2008, Ośrodek KARTA, Warszawa 2008, s. 151
15  S. Żerko, Polska, Niemcy…, op. cit., s. 21

Wydanie: 2013, 49/2013

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Józef Brzozowski
    Józef Brzozowski 10 grudnia, 2013, 12:50

    To politycy i ideolodzy odrębnej państwowości nie pozwalają mi mieszkańcowi Żor tak samo czuć się w Ostravie jak w Katowicach.

    Ale czasy się zmieniają, jak na razie idzie w dobrym kierunku.

    Rozsądni Czesi wiedzą, że to nie Polacy byli u nich ze swoim złomem wojskowym w 1938 i 1968, ale łobuzy, którzy mając władzę nad sterroryzowanym Narodem wymusili na innych by tam szli na ich rozkaz. Rozsądni Czesi wiedzą, tak jak rozsądni Polacy, że do niedawna widoczne ślady na budynku przy ul Pszczyńskiej w Żorach po czeskich kulach wystrzelonych w 1945 r nie były skierowane do Niemców…

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Anonim
    Anonim 18 kwietnia, 2015, 12:31

    Polecam -http://historia.org.pl/2014/02/04/o-polski-slask-cieszynski-odzyskanie-zaolzia-w-roku-1938/ Od 1935 roku Polska przygotowywała prowokcje…

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. mojpodpis
    mojpodpis 9 maja, 2016, 19:23

    Artykuł pisany pod tezę zgodną z tytułem, mocno stronniczy. Nie kocham i nie pokocham sanacji, ale nie można ich traktować jak skończonych debili. Tutaj nieco więcej i przede wszystkim obiektywnie http://www.techpedia.pl/wiedza/62,konflikt-o-slask-cieszynski-zaolzie

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Artur
      Artur 5 stycznia, 2017, 10:29

      Niestety podane źródło nie jest ani rzetelne, ani obiektywne. Wszelkie prace o historii powinny opierać się na dokumentach, te istnieją. Są dostępne archiwa polskiego, czeskiego i niemieckiego MSZ. Do marca 1939 szliśmy pod rękę z Hitlerem – takie są fakty i cena „mocarstwowej” polityki. Na rachunek czekaliśmy tylko chwilę …

      Odpowiedz na ten komentarz
  4. Piotr
    Piotr 17 grudnia, 2016, 08:55

    Polacy na Zaolziu znosili za swoja polskość różne niedogodności, żeby nie użyć mocniejszych określeń, przez dwadzieścia lat, między 1918 a 1938 rokiem, a tutaj autor w prosty sposób pokazuje rok powrotu Zaolzia do Macierzy jako pasmo krzywd wyrządzanych Czechom. Z pewnością krzywdy były, a pamiętajmy o tym, że czyniono je po latach zaznawania innych na tej samej ziemi. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Polska usiłowała wówczas stać się państwem silnym i jednolitym, a że nie miała mocy by czynić to poprzez działania przeciwko Niemcom, stosowała niedozwolone metody wobec Ukraińców, Litwinów czy właśnie Czechów. I wreszcie niezależnie od tego jak kto dziś ocenia przyłączenie Zaolzia do Macierzy, wtedy, w 1938 roku niewielu było Polaków, którzy nie uważali by tego za słuszne i sprawiedliwe.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Marek
      Marek 12 stycznia, 2018, 04:38

      To ze niewielu Polakow uwazalo to za sluszne i sprawiedliwe bylo zasluga mediow ktore ksztaltowaly przeciez bardziej niz dzisiaj opinie publiczna – a media byly w rekach klas posiadajacych. Powiem tez ze niedogodnosci doznawane przez Polakow na Zaolziu o ktorych Pan wspomina byly w rzeczywistosci niewielkie skoro brat mojego dziadka mogl wydawac pare polskich gazet we Frysztacie o patriotycznym szowinistycznym prawie charakterze – gazety do wgladu za darmo od razu w Slaskiej Bibliotece Cyfrowej. Przyjazn lub nienawisc miedzy narodami budowana i sterowana jest z gory i dyktowana ideologia. Kapitalizm oparty na zasadzie ze mocniejszy pozera slabszego stworzyl irracjonalna nienawisc pomiedzy narodami Europy i najpelniej spelnial sie w kazdej kolejnej wojnie. Socjalistyczna Polska stworzyla nowy etos przyjazni miedzy narodami – polskie media czasow PRLu nie tylko kultywowaly przyjazn miedzy narodami socjalistycznymi ale o dziwo nigdy nie antagonizowano narodow zyjacych w systemie kapitalistycznym – chyba tylko za wyjatkiem Niemiec Zachodnich ale i to sie zmienilo po uznaniu przez Niemcow granicy na Odrze. Pamietam tez studentow z krajow trzeciego swiata studiujacych w PRLu ktorzy traktowani byli z szacunkiem podczas kiedy wspolczesne kapitalistyczne media swiadomie nakrecaja nienawisc do narodow krajow tzw Trzeciego Swiata co prowadzi do tragedii w skali malej jak rozbicie przez mob Kebabu w Elku – do tragedii wielkich gdzie kapitalistyczna 3RP bierze udzial w wojnie w Iraku mordujac wspolnie z sojusznikami (brothers in crime) ponad milion Irakijczykow.

      Odpowiedz na ten komentarz
  5. Silesia Superrior
    Silesia Superrior 4 stycznia, 2020, 10:10

    Jakim cudem jezyk slaski moze byc pochodna polskiego przeciez to absurd , po drugie to jezyk ktory ma gwary , to ze bidopolandesz tego nie uznaje nie ma zadnego argumentu by nie uznawac slaskiego jako jezyk i na Slasku cieszynskim Polacy mieszkali dopiero po 1921r. Bekart Europy jak zwykle klamie

    Odpowiedz na ten komentarz
  6. Leszek Mioduchowski
    Leszek Mioduchowski 20 stycznia, 2020, 08:25

    Mam znajomych Polaków na Zaolziu… Prawda zawsze jest trochę (czasem zupełnie) inna niż nam się na początku wydaje. Wydarzenia z roku 1938 trzeba rozpatrywać z tym co się działo w okół Cieszyna w 1919 roku.
    https://www.facebook.com/notes/leszek-mioduchowski/stycze%C5%84-1919-zapomniana-wojna/495235877168168/

    Odpowiedz na ten komentarz
  7. Lebowsky
    Lebowsky 24 listopada, 2020, 21:25

    Autor w trakcie pisania tych bzdur, jakby zapomniał, o tym co sam napisał na początku, że to Czesi pierwsi podstępem zajęli Zaolzie. Zajęcie w 1938 nie było żadnym błędem. Błędem było, nie kolaborować z Niemcami tak jak to zrobili Czesi … choć jako Polak rozumiem i wpełni akceptuję błędy motywowane człowieczeństwem i honorem!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy